Gdy słyszycie zdanie: NAJLEPSZA KSIĄŻKA NA ŚWIECIE - o czym myślicie? Bo ja o marzeniu, którego zapewne nikt nigdy nie będzie mógł spełnić. A przynajmniej dotychczas tak myślałam. Od kilku tygodni te cztery słowa kojarzą mi się tylko z wystawą księgarni, na której to z dumą prezentuje się głośna powieść szwedzkiego autora... o tym właśnie tytule.
Czy istnieje książka idealna? A jeśli tak, to jak ona wygląda? Podstarzały pisarz-alkoholik zna już odpowiedź na to pytanie: wystarczy jedynie połączyć kryminał, poradnik dla odchudzających się, książkę popularnonaukową, psychologiczną, książkę kucharską... Podobny zabieg miałby znaleźć się na czele listy bestsellerów wszech czasów, a sam pisarz osiągnąłby sukces kasowy jak i życiowy. Jednakże... czy to na pewno takie proste? Ostatecznie od PISANIA a NAPISANIA jest całkiem długa droga...
Tytus Jensen to podstarzały literat, pozbawiony poczucia tożsamości z ludźmi i ze światem. Wszelkie swoje problemy zatapia w alkoholu od ponad dekady, przez co nie jest w stanie osiągnąć zamierzonego sukcesu. Na jego szczęście potrafi genialnie pisać... no chyba pije. Na jego szczęście/nieszczęście posiada przystojnego, ciepłego kolegę-poetę, który wpada w tym samym momencie na ten sam pomysł co Tytus, a z którym nagle rozpoczyna walkę z czasem: kto wcześniej poczuje wenę? Któremu uda się usidlić gwiazdę wydawnictwa, młodą i piękną Astrę? Kto wygra, a kto będzie musiał odejść?
Tytus Jensen to podstarzały literat, pozbawiony poczucia tożsamości z ludźmi i ze światem. Wszelkie swoje problemy zatapia w alkoholu od ponad dekady, przez co nie jest w stanie osiągnąć zamierzonego sukcesu. Na jego szczęście potrafi genialnie pisać... no chyba pije. Na jego szczęście/nieszczęście posiada przystojnego, ciepłego kolegę-poetę, który wpada w tym samym momencie na ten sam pomysł co Tytus, a z którym nagle rozpoczyna walkę z czasem: kto wcześniej poczuje wenę? Któremu uda się usidlić gwiazdę wydawnictwa, młodą i piękną Astrę? Kto wygra, a kto będzie musiał odejść?
Na scenę wchodzi mężczyzna.
Tytus Jensen próbuje wymyślić pierwsze zdanie nowej powieści. Zastanawiał się na tym przez całe przedpołudnie.
Na scenę wchodzi mężczyzna.
Tytus widzi Wielkiego Pisarza, którego czasy świetności już dawno minęły.[...]
Najlepszą książkę na świecie można albo pokochać, albo znienawidzić, lecz na pewno nie można przejść obojętnie wobec historii, którą napisał Peter Stjernström. Fabuła Najlepszej książki na świecie jest niezwykle zaplątana, zakręcona, a przy tym tnie wyobraźnię czytelnika swoim okrucieństwem, jak i ostrym dowcipem. Wystarczy tylko się w nią wgryźć.
Osobiście mam niezwykle ambiwalentny stosunek do Najlepszej książki na świecie. Z jednej strony akcja całkowicie mnie pochłonęła, a ja niejednokrotnie uśmiechnęłam się pod nosem, a z drugiej strony co i raz samoistnie kręciłam tym samym nosem, ponieważ coś mi tu nie pasowało.
Chyba najbardziej zawadzał mi styl pisarza. Nie wyobrażam sobie inaczej opowiedzianej tej zwariowanej historii, a mimo to przez język i nieustanne powtórzenia typu: "Tytus dostrzega; Tytus rzuca; Tytus uznaje; Tytus spogląda..." jakoś tak źle się czułam (jakkolwiek to brzmi).
Autor poruszył wiele zależności: pisarz-czytelnik; pisarz-wydawca; pisarz-pisarz, pisarz-wena. Czy łatwo jest napisać powieść? Na to pytanie dowiecie się rozpoczynając swoją przygodę z nowością wydawnictwa Świat Książki.
Czy polecam? No cóż, i tak, i nie. To książka-wyzwanie dla każdego czytelnika - sprawdzenie, czy powieść o tytule Najlepsza książka na świecie okaże się właśnie najlepsza... czy może jednak niekoniecznie.
Tytus Jensen próbuje wymyślić pierwsze zdanie nowej powieści. Zastanawiał się na tym przez całe przedpołudnie.
Na scenę wchodzi mężczyzna.
Tytus widzi Wielkiego Pisarza, którego czasy świetności już dawno minęły.[...]
[str. 7]
Najlepszą książkę na świecie można albo pokochać, albo znienawidzić, lecz na pewno nie można przejść obojętnie wobec historii, którą napisał Peter Stjernström. Fabuła Najlepszej książki na świecie jest niezwykle zaplątana, zakręcona, a przy tym tnie wyobraźnię czytelnika swoim okrucieństwem, jak i ostrym dowcipem. Wystarczy tylko się w nią wgryźć.
Osobiście mam niezwykle ambiwalentny stosunek do Najlepszej książki na świecie. Z jednej strony akcja całkowicie mnie pochłonęła, a ja niejednokrotnie uśmiechnęłam się pod nosem, a z drugiej strony co i raz samoistnie kręciłam tym samym nosem, ponieważ coś mi tu nie pasowało.
Wiadomo że czasami pojawia się szczęście.
Nawet ja to czuję. Ale nie wtedy, gdy się za nim uganiam. Raczej
przeciwnie. Pojawia się dopiero wtedy, kiedy przestajemy go uporczywie
szukać. W rzeczywistości trudno jednak przestać gonić za szczęściem. To
leży w naturze człowieka.
Chyba najbardziej zawadzał mi styl pisarza. Nie wyobrażam sobie inaczej opowiedzianej tej zwariowanej historii, a mimo to przez język i nieustanne powtórzenia typu: "Tytus dostrzega; Tytus rzuca; Tytus uznaje; Tytus spogląda..." jakoś tak źle się czułam (jakkolwiek to brzmi).
Autor poruszył wiele zależności: pisarz-czytelnik; pisarz-wydawca; pisarz-pisarz, pisarz-wena. Czy łatwo jest napisać powieść? Na to pytanie dowiecie się rozpoczynając swoją przygodę z nowością wydawnictwa Świat Książki.
Kto wpatruje się w mrok, pierwszy dojrzy przebłysk światła.
Czy polecam? No cóż, i tak, i nie. To książka-wyzwanie dla każdego czytelnika - sprawdzenie, czy powieść o tytule Najlepsza książka na świecie okaże się właśnie najlepsza... czy może jednak niekoniecznie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tytuł: Najlepsza książka na świecie
Autor: Peter Stjernström
Wydawnictwo: Świat Książki
Data omawianego wydania: 13.01.2016
Liczba stron: 360
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Książka zwraca na siebie uwagę właśnie tytułem, ale czy treść by mnie zachwyciła to już nie jestem pewna.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie przechodzę obok niej z obojętną miną. To nie dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńTo chyba tak samo z książkami, które są sygnowane Bestselerami itp. Mnie takie sztuczki nie przekonują niestety, bo podchodzę do nich z dużym dystansem. Tytuł książki to dobry chwyt marketingowy, bo wiele osób będzie chciało się przekonać czy naprawdę jest najlepsza na świecie ;)
OdpowiedzUsuńA mnie od początku ten chwytliwy tytuł jakoś nie przekonał :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ta publikacja i mam zamiar poznać ją ze względu na ten przewrotny, prowokujący tytuł, ale nie oczekuję, że będzie arcydziełem. Niemniej jestem zaintrygowana i muszę dowiedzieć się czy któryś z bohaterów dokończył pisanie swojego dzieła.
OdpowiedzUsuńTytuł rzeczywiście przyciąga wzrok. Może kiedyś przeczytam, czemu nie.
OdpowiedzUsuńJakoś szczególnie mnie do niej nie ciągnie, ale całkiem obojętna też nie jestem. Myślę, że dałabym jej szansę, gdyby trafiła się okazja. ;)
OdpowiedzUsuńJa jednak jestem wobec tej książki bardzo obojętna, bo ciągle się przekonuję, że jak coś ma napisz ,,najlepszy" to wcale taki nie jest. ;)
OdpowiedzUsuńTytuł bardzo intrygujący i trudno przejść obok niego obojętnie. Może kiedyś skuszę się na tę pozycję i przekonam się, czy będzie to najlepsza książka na świecie ;)
OdpowiedzUsuńNie wierzę w to "najlepsza książka", bo jest tyle opinii, ile ludzi. Nie ma szans, by ktoś stworzył najlepszą z najlepszych :) Ale mimo to jestem ciekawa tego tytułu - szumu dużo, promocja niezła. Czemu nie zaryzykować ;)
OdpowiedzUsuńTytuł naprawdę ciekawy, ale czy to dla mnie? Sama nie wiem ;)
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Nie lubię zakręconej fabuły, jakoś nigdy nie mogę się w niej odnaleźć ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
Książka okładką i tytułem zwraca na siebie uwagę, choć nie wiem czy wnętrze by mnie zachwyciło.
OdpowiedzUsuńBardzo intrygujący tytuł :) Będę go miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńJestem gotowa zaryzykować i przekonać się na własnej skórze, czy ta książka jest rzeczywiście najlepsza ;)
OdpowiedzUsuńChwytliwy tytuł. Mimo to nie jestem przekonana do tej książki.
OdpowiedzUsuńOdkąd tylko zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach byłam jej niezwykle ciekawa! Dlatego bardzo się cieszę, że mogłam zapoznać się z Twoją opinią i myślę, że przystąpię do wyzwania i się z nią zapoznam ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jej jestem :)
OdpowiedzUsuń