Samobójstwo nie dzieje się „od
tak”. To bardzo dobrze przygotowany plan, który osoba stara się przestrzegać z
punktu do punktu.
Czy mając dziewiętnaście lat, można zrozumieć słowo 'zakochanie”?
Można – odpowiedział sobie zaraz. Ale to nie jest zakochanie. To nie to.
Bo jak można kochać lodowaty ton, chłodny, opanowany wzrok, usta
niewiedzące, co to uśmiech, czasem tylko lekko drżące. Nie można. Nie
można tego kochać. Więc Szymon nie kocha. Ale jak można nie kochać
przygryzania warg w trudnych momentach, oczu o kolorze dokładnie takim,
jak zielone szkiełko oglądane pod słońce, wiecznego zapominania czapki i
nerwowego poprawiania grzywki w momentach zakłopotania czy gniewu… Nie
można nie kochać.
Debby straciła kochanych
rodziców. Nie mogła się z tym pogodzić. Nie potrafiła i nie chciała. Jako że
ciocia Sylwia ją przygarnęła, dziewczyna musiała zamieszkać w Polsce wraz z nią
i jej córką, Gammą. Żadna z nich nie wiedziała, że Debby czeka tylko na jeden
szczególny dzień, w którym pożegna się z życiem. Lecz ten plan przechodzi pewne
modyfikacje wraz z pojawieniem się w jej sercu korepetytora z matematyki,
Szymona.
„Szara tęcza” nie należy do
pozycji prostych. Żeby zrozumieć prawdziwy sens słów Idy Jatczak trzeba się
skupić i czytać. Nie wolno przede wszystkim patrzeć tylko na to, co mówi się w
dialogu. To emocje zawarte pomiędzy wersami są najważniejsze.
Debby jest przykładem dziewczyny,
która, nie mogąc pogodzić się z utratą najbliższych, decyduje się na utratę
tego, co najdrogocenniejsze. Boi się przywiązywać do ludzi, zwierząt,
przedmiotów, by nic nie stanęło jej na drodze do swojego „celu”. Dlatego nie
jest dziewczyną uśmiechniętą. Jest zamknięta w sobie, nieprzyjemna dla
otoczenia. Lecz na jej drodze pojawiają się ludzie, którzy pomimo tego, jak się
zachowuje, odnajdują za zasłoną „prawdziwą ją”. Tą osobą jest Szymon, który
zakochuje się w niej i robi wszystko, by Debby była szczęśliwa.
Historia z melancholijnego spokoju przyspiesza po każdej przewróconej stronie. Autorka sprawiła, że nie tylko główna bohaterka czekała na "wielki dzień", lecz my razem z nią. To gra emocji z otwartą buzią, ciągle pytającą: "Co będzie dalej?".
Historia z melancholijnego spokoju przyspiesza po każdej przewróconej stronie. Autorka sprawiła, że nie tylko główna bohaterka czekała na "wielki dzień", lecz my razem z nią. To gra emocji z otwartą buzią, ciągle pytającą: "Co będzie dalej?".
„Szara tęcza” pokazuje, co jest
najważniejsze w życiu. Szkoda, że taką dobrą książkę, która daje do myślenia,
tak mało ludzi zna i czytuje. Jest to krótka jakby nie było powieść, którą
czyta się szybko. Nie powiem, żeby spodobało mi się zachowanie Debby, albo
innych bohaterów – ja ich nawet nie polubiłam. Ale dlaczego nie polubiłam – to
jest najważniejsze - ponieważ mieli swoje problemy i przeciętny człowiek, który
nie będzie chciał głębiej poznać takiej osoby, po prostu będzie starał trzymać
się z daleka.
A tak być nie powinno.
Niestety, taki jest paradoks naszych czasów. Dobra książka jest zapominana, a coś w stylu 50 twarzy Grey'a reklamowane na wszystkie 4 strony świata, gdzie dobrą lekturą nazwać jej nie można. Tytuł powieści zapamiętam i rozejrzę się za nią w najbliższym czasie ;)
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie, bo czytuję głównie fantasy, ale jak kiedyś będę miała okazję, to może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce i widzę, że dużo straciłam. Muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńPo to właśnie są blogi z recenzjami, by o takich książkach przypominać! A im więcej osób pozna, tym lepiej :)
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej nie rzuciła mi się w oczy owa książka a szkoda, gdyż widzę, że jej tematyka jest iezwykle wartościowa. Osobiście lubię czytać naszą rodzimą literaturę, więc tym bardziej będę miała na uwadze ,,Szarą tęczę'.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, wartościowa pozycja ): Pozdrawiam :)_
OdpowiedzUsuńZaintrygował mnie już sam tytuł, a po przeczytaniu Twojej recenzji widzę, że i treść jest warta bliższego poznania.
OdpowiedzUsuń