środa, 9 listopada 2016

Rozdział VIII. Pierwszy miesiąc na obczyźnie


Jeżeli kiedyś sądziłam, że czas mi szybko płynie... to nie wiem, jakiego zwrotu użyć w momencie, w którym nawet się nie obejrzałam, a już minął równo miesiąc od mojego przyjazdu na Erasmusa. Jest to na tyle śmieszne, że cały czas doskonale pamiętam, jak chodziłam po swoim domu i poczynałam ostatnie pakowanie, albo jak wsiadałam do samochodu, który dopiero miał mnie przywieźć na to miejsce. Kiedy to minęło?!

Jak wiele się w tym czasie wydarzyło? Kogo poznałam? Jak mi się podobają zajęcia? Czy jest ciężej, a może łatwiej? Czy się zmieniłam wewnętrznie? Czy tęsknię za Polską? No i jakie teraz mam plany na przyszłość? Jedno już teraz mogę powiedzieć:

“Z językami, wszędzie jesteś w domu.” 
~Edward De Waal

Niesamowicie wiele wydarzyło się przez ostatni miesiąc. Nieustanne wyjścia, nieustanne wydarzenia, wycieczki, nieustanne obcowanie z ludźmi z całego świata sprawił, że czas przemykał (i wciąż przemyka) mi przez palce i choć wykorzystuję go tak dobrze, jak tylko jestem w stanie... to dalej czuję dziwne uczucie w sercu, że to wszystko tak szybko się kończy... że każdy dzień przybliża mnie do rychłego pożegnania się z tymi ludźmi i z tym miejscem. A ja nie chcę :(  

Tutaj ludzie są niesamowici, a przy tym tak podobni do tych, których wcześnie spotkałam. Może iż jesteśmy z różnych krajów, często miejsce naszego zamieszkania mierzy się tysiącami, a mimo to naprawdę jesteśmy tacy sami! Nie ma tutaj dyskryminacji, nie ma tutaj patrzenia z góry na drugiego człowieka. Po prostu nie ma. Tylko twoje imię i twoje zachowanie jest ważne i od niego zależy, czy ktoś cię polubi czy nie.

Wychodząc z tego zagadnienia, nie sposób nie wspomnieć o zajęciach, które po prostu kocham! Na większość zajęć chodzę z uczestniczkami programu Erasmus+, a co za tym idzie? To, że kiedy wychodzimy z jakiegokolwiek zagadnienia związanego z językiem niemieckim, kończymy zawsze na tym, jak to wygląda w Polsce, na Ukrainie, w Bułgarii, w Turcji, we Włoszech itd. I to jest cudowne, że coś codziennego dla jednego człowieka, jest czymś tak niezwykłym dla pozostałych, dzięki czemu zajęcia naprawdę są ciekawe! Do tego prowadzącym zależy, żebyśmy wszyscy dobrze się poznali, dlatego praca w grupach jest tutaj na porządku dziennym.

“Nigdy w pełni nie zrozumiesz jednego języka, dopóki nie zrozumiesz co najmniej dwóch.” 
~ Geoffrey Willans

Najbardziej ze wszystkich zajęć pokochałam chodzić na język japoński. To jedyne zajęcia na jakie chodzę z rodowitymi Niemcami, a prowadzącym jest Japończyk... który po prostu rozbraja mnie swoją osobą. Jak na pierwszym zajęciach przedstawiłam się jako Polka, tak przez cały czas - cokolwiek by się nie działo - gdzieś nieustannie do tego powraca. Co z tego, że jesteście Niemcami, ważne żebyście wiedzieli jak powiedzieć po japońsku - jestem Polakiem! ... Oczywiście trochę mówię półżartem-półserio, ale tak to mniej więcej wygląda (oczywiście prowadzący był w Polsce - na Mazurach - stąd pewnie jego miłość do kraju).

Z każdym dniem jest mi coraz łatwiej. Dalej nie mam tego naturalnego przeskoku z języka niemieckiego na angielski, z angielskiego na niemiecki bądź nawet z polskiego na niemiecki (zdarza mi się coś powiedzieć po polsku, gdy chociażby wcześniej rozmawiałam z Magdą). Gdy wychodzę z angielskiego, nie ma siły - dalej mówię po angielsku. Gdy wychodzę z niemieckiego i w sumie wracam z rodowitym Anglikiem... co z tego! Musimy mówić po niemiecku, bo dopiero co przez półtorej godziny gadałam w tym języku. Wiem, że większość ludzi tak ma i w sumie to są te momenty, które po prostu bawią :D


Zatem odpowiadając na kolejne pytanie - Tak. Zmieniłam się, choć pewnie tego jeszcze nie zauważam. Zmieniło się moje podejście do ludzi, do samej siebie - do moich ambicji, do moich marzeń, do mojej przyszłości, bowiem...


Granice mojego języka oznaczają granice mojego świata.
Die Grenzen meiner Sprache bedeuten die Grenzen meiner Welt.


Stałam się pewniejsza siebie, bardziej zachłanna na wiedzę, nieustannie ciesząca się momentem, kiedy piję kawę z Finem/Włochem/Niemcem/Anglikiem/Francuzem/Chorwatem itd. No i teraz mogę być sobą. Niestety przez początkowe problemy z językiem niemieckim i angielskim, które musiały stać się moją codziennością, nie mogłam wyrażać siebie tak, jak to zwykle robiłam z polskim. Dalej nie potrafię, ale jest już znacznie lepiej i w tym momencie mogę Wam powiedzieć, że powoli, stopniowo, zaczynam nabierać coraz więcej odwagi - nie tylko w mówieniu, ale także w śmiałym stąpaniu po ziemi. Wierzę, że skoro inni ludzie mogli dojść do naprawdę wielkich rzeczy - do spełnienia swoich marzeń - to czemu by i mnie się miało nie udać? :D

Zatem czy w związku z tym tęsknię za Polską? Z przykrością mogę powiedzieć, że nie. Polska kojarzy mi się z rodziną i przyjaciółmi, z którymi mam nieustanny kontakt. Nie taki codzienny, ale raz na jakiś czas kiedy człowiek znajdzie chwilkę nierzadko dostaję długie wiadomości, w których ktoś opisuje mi swój tydzień i teraz prosi mnie o to samo. Nierzadko ugaduję się na Skype'a (tę formę po prostu ubóstwiam), nierzadko też rozmawiamy o tym, co też będziemy robili, jak wrócę do Polski. I wiecie co... Nie ma nic piękniejszego niż świadomość, że tam w domu czekają na Ciebie bliscy, którzy bynajmniej nie są źli, że jesteś daleko/że ich zostawiłaś/że nie macie stałego kontaktu. Bowiem właśnie teraz budowane są prawdziwe przyjaźnie, które wręcz wspierają mnie do tego, żebym dalej się realizowała :D Kocham tych ludzi <3

“Znać inny język to jak posiadać drugą duszę.”
~Charlemagne

Za miesiąc wracam do Polski na 3 tygodnie. Planuję wykorzystać ten czas w 200% i odwiedzić naprawdę wszystkich! Idealnie się składa, bowiem przyjeżdżam na czas świąteczny, kiedy wszyscy zjeżdżają do domu. I kiedy już wszystkich spotkam... podejmę decyzję, co dalej zrobię :D


Ufff... długie było to podsumowanie mojego miesiąca :D
Kto wytrwał - ściskam mocnoooo ;*

8 komentarzy:

  1. Świetny wpis! Bardziej inspirujący niż nie jeden wykład motywacyjny :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam Cię, bo ja natomiast nie wyobrażam sobie życia na obczyźnie. Być może dlatego, że nie jestem aż tak obeznana w językach obcych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo miło się mi się czytało Twój post :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten post jest taki miły i ciepły. Cieszę się, że tak dobrze czujesz się na Erasmusie i uczysz się nie tylko na zajęciach, lecz zmieniasz się i poznajesz inne wspaniałe kultury! mam nadzieję, że wyjazd będzie świetny do samego końca. :)
    Pozdrawiam!
    http://sunny-snowflake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję, że Erasmus to będzie jedno z moich najmilszych wspomnień do końca życia <3

      Usuń
  5. Cieszę się, że tak dobrze Ci tam idzie! A będzie coraz lepiej! ;) Wykorzystaj cały pobyt jak najlepiej potrafisz. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo się cieszę, że tak świetnie sobie radzisz i że tak Ci się podoba! Trzymam kciuki dalej i teraz będzie już tylko lepiej! Pozdrawiam i trzymaj się bardzo ciepło! :*

    OdpowiedzUsuń