Nauka języka obcego? Wydaje się, że to cel wszystkich, po czym jednak okazuje się, że niekoniecznie. Jednakże nauka języka obcego bynajmniej nie musi okazać się przymusem. Można się go uczyć niczym małe dziecko uczące się języka mamy i taty -> czyli nieświadomie. Zapewniam, że to wystarczy, przynajmniej na dobry początek. Brzmi nierealnie? Sami spróbujcie. Oto moje trzy sposoby przydatne w motywowaniu samego siebie w nieustannej nauce języków obcych.
Znajdź swój cel, czyli co ci da ten język?
Już się przekonałam, że znalezienie celu jest najistotniejszym elementem nauki jakiegokolwiek języka. Z prostej przyczyny - bez celu trudno znaleźć sens spędzania wolnego czasu na coś, co właściwie może mi się kompletnie nie przydać. Tak właśnie było z moją przygodą z językiem francuskim. Kupiłam podręcznik i zeszyt, otoczyłam się najróżniejszymi stronami, wyuczyłam się, jak co mówić (przynajmniej wstępnie)... i nic. Dlaczego? Bo nie miałam żadnego celu, dla którego miałabym uczyć się tego języka.
Bo najważniejsze to poczuć miętę do danego języka. Jeżeli Wam się spodoba, to już z górki, bo samo powtarzanie danego słowa sprawia przyjemność. Jeżeli macie cel, to znajdujecie w gronie początkujących poliglotów. A jak wejść do tego kręgu? Zacząć się interesować innym krajem/kulturą. Stąd już prosta droga.
Opiszę swoje doświadczenia na podstawie koreańskich, w które przepadłam. Choć bardzo długo się broniłam, nie potrafiłam już zrezygnować z czegoś, co dodawało mojemu życiu uroku.
Co może być celem (albo jaki miałam cel ja na początku)? Na początku pewnie będzie to chęć po prostu zrozumienia, co oni tam mówią w jakimś filmie. Im częściej będzie się dany zwrot powtarzał, tym większa szansa, że wreszcie sięgniemy po ten telefon i wygooglujemy dane słówko. Kto wie? Może od razu zapamiętamy je na zawsze?
Później - po dużej ilości spędzenia swojego czasu w jakimś kręgu językowym - zaczynamy się interesować szerzej. To już nie chodzi o słówko, ale o całe zdanie. Jak oni formułują swoje myśli? Co tam jest napisane? A co to za zabawne znaczki? Co one oznaczają? Jeżeli kiedykolwiek mieliście podobne przemyślenia, to znak, że znaleźliście swój cel, choć jeszcze niekoniecznie zdajecie sobie sprawę. Jednakże pamiętajcie - im bardziej coś pokochacie, tym trudniej od tego odejść... w związku z tym warto przejść do kroku drugiego.
Znajdź sposób, czyli sprawdź dostępne kursy/podręczniki
Im popularniejszy język, tym bogatszy wybór; im mniej popularny język, tym większa obawa, że przyjdzie nam trochę poszukać czegoś wartościowego... a przede wszystkim zwiększa się potrzeba znajomości języka angielskiego co najmniej na poziomie średnio-zaawansowanym (tak btw. polecam albo najpierw nauczyć się języka angielskiego, a później kolejnego języka albo uczyć się ich równolegle - nie ma innej opcji; nie w tych czasach).
Jednakże XXI wieku przychodzi nam z pomocą. Sposobem dobrego kursu może być tradycyjna książka, obojętnie jaki spis treści, Facebook, Instagram, YouTube. Możecie mi wierzyć - Internet jest bogaty w treści. Co ciekawe, warto zainteresować się grupami na Facebooku dla uczących się języków obcych. Coraz częściej pojawiają się oferty kursów w małych grupach za małe pieniądze za pośrednictwem Skype/Zoom. Polecam.
Co by tu nie mówić, obecnie znalezienie książki nie jest niczym trudnym. Może i większość nauczycieli powie Wam, żebyście w pierwszej kolejności pouczyli się z nauczycielem, żeby opanować podstawy, a ja Wam powiem, że warto samemu się rzucić na głęboką wodę i zobaczyć, jak silna jest chęć nauki tego słowa.
Znajdź symbol, czyli ostatni, ale nie mniej ważny element
Człowiek już jest taką istotą, że potrzebuje czegoś, co będzie mu przypominało, dlaczego zaczął. Czy to w sporcie, czy to w nauce - ważne jest mieć cel, narzędzia oraz... symbol, za pomocą którego będziemy czuli się zmotywowani.
Szczerze? To może być wszystko. Wydrukowany bilet włożony do portfela, bransoletka zakupiona w ukochanym państwie albo w Internecie, wisiorek, koszulka, długopis, zdjęcie, ulotka - naprawdę WSZYSTKO, co tylko Wam przypomni, dlaczego zaczęliście się uczyć danego języka. Serio się to sprawdza, ale najlepiej coś niedużego i coś, co możecie mieć pod ręką!
U mnie symboli nie brakuje, aczkolwiek do każdego języka mam coś osobistego. Obiecałam też sobie, że jeżeli wejdę na odpowiedni poziom, zdecydowanie zasłużę sobie na podróż i wydanie swoich oszczędności na jakąś głupotę, która mi przypomni, że warto próbować.
~~*~~
Jak to gdzieś przeczytałam: "Jeżeli mówisz do mnie językiem, który rozumiem, trafiasz do mojego rozumu; jeżeli mówisz moim ojczystym językiem, trafiasz prosto do mojego serca".
Takie metodyczne podejście do nauki języka, naprawdę może pomóc. 😊
OdpowiedzUsuńMyślę, że każdemu pomaga co innego. Coś co u mnie się sprawdza niekoniecznie musi sprawdzić się u Ciebie. Ważna jest świadomość tego właśnie, co mi najlepiej pomaga w nauce. I - jak we wszystkim - konsekwencja oraz samodyscyplina. Najwymyślniejsze metody i środki na nic się zdadzą, jeśli brak nam samozaparcia.
OdpowiedzUsuńNajciężej znaleźć właśnie tę motywację, ale zdecydowanie się zgodzę, że fascynacja zdecydowanie może nas napędzać. Co prawda raczej stawiam tylko na angielski jak na razie, ale to dlatego, że po prostu nie widzę potrzeby nauki innego języka, a jak sama zauważyłaś uczenie się, bo może kiedyś się przyda jest bardzo trudne. :)
OdpowiedzUsuń