Wdowa Eunok Shim ma 51 lat i dwójkę dzieci na utrzymaniu. Odkąd właścicielka masarni, w której pracowała, trafiła za kratki za hazard, jest bezrobotna i rozpaczliwie potrzebuje pieniędzy. Nieoczekiwanie szef agencji detektywistycznej Smile oferuje jej posadę. Niepozorny wygląd, empatia i wyjątkowa wprawa w posługiwaniu się nożem czynią z niej idealną kandydatkę na „pomocniczkę w rozwiązywaniu problemów”. Musi jednak utrzymać wszystko w tajemnicy. Sytuacja komplikuje się, gdy syn pani Shim zaczyna dorabiać w konkurencyjnej firmie.
Kiedy sięgałam po Morderczą panią Shim, byłam przekonana, że dostanę thriller zdecydowanie wyróżniający się od pozostałych i to nie tylko ze względu na fakt, że autorka pochodzi z Korei. Czy wy czytacie, co za nierealne absurdy pojawiły się w opisie fabuły poniżej? Nic dziwnego, że liczyłam na świeżą perspektywę, coś nowego w tym gatunku – i faktycznie już od pierwszych stron czuć, że to nie jest zwyczajna historia. Narracja jest specyficzna, momentami wręcz dziwaczna, postacie mają w sobie coś z groteski, a atmosfera od początku przybiera lekko surrealistyczny charakter. Nie ukrywam – przez pierwsze rozdziały byłam trochę zagubiona i zastanawiałam się, czy to w ogóle thriller, czy może bardziej obyczajowa opowieść podszyta absurdem.
Z czasem jednak zaczęłam doceniać tę dziwność. Autorka wyraźnie bawi się formą, miesza elementy thrillera z czarnym humorem, dramatem rodzinnym i społecznym komentarzem. W miarę czytania odkrywałam motywacje bohaterów i coraz lepiej rozumiałam, po co zostały wprowadzone te nietypowe zabiegi. Tytułowa pani Shim to postać, która mocno przyciąga uwagę – z jednej strony zwyczajna, wręcz niewidoczna, z drugiej pełna frustracji, tajemnic i niepokoju. To ona spaja całą opowieść i nadaje jej siłę.
W drugiej części książki fabuła naprawdę się rozkręca. Pojawia się więcej napięcia, akcja nabiera tempa, a klimat gęstnieje z każdą stroną. Zaczęłam wciągać się w historię do tego stopnia, że ciężko mi było odłożyć książkę na bok. Podobało mi się, jak autorka pokazuje zwykłe, codzienne sytuacje w taki sposób, że stają się one coraz bardziej niepokojące. Jest tu też ciekawy komentarz społeczny – presja rodzinna, oczekiwania społeczne, rola kobiety, a także frustracja, która powoli przeradza się w coś destrukcyjnego.
Im dalej, tym bardziej miałam wrażenie, że patrzę na thriller przez pryzmat zupełnie innej kultury – i to było chyba najciekawsze doświadczenie. Niektóre motywy czy reakcje bohaterów, które na początku wydawały mi się nienaturalne, później nabrały sensu w kontekście koreańskich realiów. Dzięki temu książka zyskała dla mnie dodatkowy wymiar.
Mordercza pani Shim to w efekcie thriller, który wymyka się schematom – dziwna na początku, ale z czasem coraz bardziej fascynująca i wciągająca. Daje więcej niż tylko standardową intrygę; zostawia w głowie obrazy, pytania i refleksje. Jeśli ktoś lubi książki, które nie prowadzą za rękę, potrafią zaskoczyć formą i pokazują gatunek w zupełnie innym wydaniu, warto po nią sięgnąć.
200 000 sprzedanych egzemplarzy w Korei Południowej. Tłumaczenia na 17 języków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz