poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Na skrzydłach czasu - Aleksandra Kromp

Ostatnimi czasy mam w zwyczaju oglądać film przed snem. Obojętnie jaki - czy to najnowszy, czy to najstarszy, ważne żeby mi się spodobał. W Wielki Piątek postawiłam na polską komedię Ile waży koń trojański. Film niezwykle ciekawy, przywołujący uśmiech na twarzy - polecam. Jak pewnie wszyscy dobrze wiecie (a jeżeli ktoś jeszcze nie wie, niech obejrzy) akcja opiera się na przeniesieniu w czasie przez główną bohaterkę. Zosia postanawia naprawić dawne błędy z przeszłości. Podobne zadanie ma Maida, główna bohaterka debiutanckiej powieści Aleksandry Kromp. 

12 sierpnia 2008 roku Maida i jej chłopak Aleks jedzą śniadanie. W odwiedziny przychodzi do nich kolega o imieniu Ragner. Maida zostawia mężczyzn samych, idąc na górę do płaczącej Sary – swojej córki. I wtedy słyszy strzał...
To Ragner strzelił do Aleksa, a teraz chce zabić ją. Niespodziewanie w pokoju, gdzie Maida szuka schronienia, pojawia się młody nieznajomy i ratuje ją z opresji. Dla Aleksa jest już jednak za późno na pomoc – nie żyje.
Tajemniczy wybawca, który okazuje się być opiekuńczym aniołem Maidy, przekonuje ją, że mężczyznę można uratować. Trzeba tylko cofnąć się w czasie i zmienić kilka decyzji.
Tak więc Maida ma znowu siedemnaście lat i dopiero zaczyna swój związek z Aleksem... Szybko przekonuje się, że niemal wszystko w jej życiu jest kłamstwem… 

Fabuła skupia się na dobrze znanym wszystkim zagraniu - m.in. we wspomnianym przeze mnie filmie, jak i setkom książek. Marzenie naprawiania dawnych błędów jest schowane w pdświadoomości każdego z nas. Lecz ostrzegam, że tym razem będzie inaczej. Pani Aleksandra Kromp wcale nie skupia się, by na każdym kroku przypominać sobie o dawnych krokach, by postawić je następnie w inną stronę. Główna bohaterka tylko na początku historii skupia się na tym. W końcu akcja toczy się dalej, a zmienione decyzje będą miały decydujący wpływ na ciąg dalszy. Oczywiście główny cel cofnięcia się w czasie pozostał aż do samego końca.


No i to mnie właśnie najbardziej bolało. Wiem, wiem - bardzo dobrze, że autorka nie skupiła się na powielaniu schematów, a poszła w innym kierunku. Ten zabieg spodobał mi się, lecz było mi w nim brak głębi. Chociaż może...? Może to dobrze, że historia nie była idealnie sterowana przez przybysza z przyszłości? Musicie ocenić to sami.

Bohaterowie są niezwykle interesujący. Do samego końca były w nich niedomówienia, dzięki czemu mogliśmy sami ich ocenić. Na całe szczęście autorka nie stworzyła postaci idealnych, lecz ludzkich. Każdy z nich miał swoje zalety i wady. Duży plus za anioła Mandira i człowieka Mandira - może mi ktoś powiedzieć, o co w nich chodziło? To właśnie ta dwójka wzbudziła we mnie największe emocje, zachęcając mnie nieustannie do dalszego czytania. Anioł i człowiek byli tacy sami - kropka w kropkę, a mimo to, nie byli "tymi samymi". Byłam święcie przekonana, że... A zresztą! Nie zdradzę! Podpowiem tylko, że dwójka Mandirów to był dla mnie rarytas.

Książka została napisana prostym językiem - przyjemnym i szybkim do czytania. Przeważają tutaj dialogi. Co jest lekko zaskakujące, ponieważ jest to utwór w narracji trzecioosobowej. Możemy przyjrzeć się dzięki temu wszystkim bohaterom, poznając ich zmartwienia i kłopoty. Na całe szczęście wszystkie zawiłości i nieścisłości zostają nam dostarczone dawkowo w płynny sposób. Duże znaczenie ma również czas - rozdział zaczyna się od podania dnia, miesiąca, roku i godziny. Dodać muszę tutaj, by zwracać na to uwagę. Często się cofamy lub przeskakujemy kilka miesięcy. 

Przyjrzyjmy się również okładce. Myślę, że znaczenia podręcznego zegarka z skrzydełkami nikomu nie muszę tłumaczyć, lecz warto spojrzeć na tło - ruletka. To nie przypadek. Bohaterowie są hazardzistami. Jak już wcześniej wspomniałam, postacie są bardzo dobrze wykreowane - nie są krystalicznie czyści, a wręcz przeciwnie. Sądzę, że przypadną wam do gustu ich problemy i wątpliwości - możliwe, że niektórzy z was właśnie podobne mają.

Bardzo się cieszę, że kolejny raz mam okazję poznać utalentowaną polską pisarkę. Intryga, jak i samo jej zakończenie było dla mnie lekkim rozczarowaniem - rozczarowaniem, że to już koniec. Książkę czyta się naprawdę błyskawicznie i przyjemnie. Na skrzydłach czasu może nie jest całkowicie powalająca, lecz jest bardzo ciekawym doświadczeniem. Polecam!

------------------------------
Tytuł: Na skrzydłach czasu
Autor: Aleksandra Kromp
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: marzec 2013
Liczba stron: 265
Kategoria: Thriller
-----------------------------
Ocena: 4 (dobry)
Wniosek: Kolejny debiut warty poznania!


 Za książkę dziękuję wydawnictwu Novae Res!

2 komentarze:

  1. Jestem na początku, więc nie mogę wypowiadać się o całości, ale nie podoba mi się, że książka poprowadzona jest strasznie dziecinnie. Wydarzenia nie są powalające i zaskakujące, tylko trochę naiwne, a styl jakim się posługuje autorka prosty, wręcz banalny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, co do prowadzenia akcji i stylu autorki. Lecz powiem szczerze, mi to jakoś specjalnie nie przeszkadzało. Pomogło co najwyżej w szybkim czytaniu - lektura na jeden wieczór i do odłożenia na półkę (jak dla mnie) :)

      Usuń