czwartek, 3 kwietnia 2014

Uparte serce - Becky Wade

Jak to jest, że jedni mają wszystko o czym można tylko zamarzyć - bogactwo, sławę, urodę oraz miłość - a po chwili tracą wszystko, czując się osamotnieni i wyobcowani? Nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie - również Becky Wade. Lecz Becky Wade, autorka książki "Uparte serce", potrafi pokazać drogę przezwyciężenia tej samotności.... wystarczy do tego miłość połączona z wiarą.

Matt Jarreu urodził się zwycięzcą. Od najmłodszych lat zauważono jego niezwykłe umiejętności, dzięki czemu został legendą hokeja. Sport przyniósł mu nie tylko sławę i bogactwo, lecz również miłość - byłą Miss Ameryki. Niestety, jego żona zmarła kilka lat po ślubie. Matt przestał grać, zamknął się w sobie i, by przestać się wiecznie zadręczać, zaczął pracę budowlańca. Ale Bóg chciał, by tego budowlańca poznała Kate Donovan, trzydziestojednoletnia sigielka - lecz nie z wyboru - z przymusu, można rzec.

Nie wiadomo kiedy, nie wiadomo dokładnie jak, lecz z wolna Matt i Kate zaczynają się do siebie zbliżać. Robiąc małe, nieśmiałe kroczki do przodu, pokonują bariery, które sami sobie narzucili. On - zaczyna męczyć się samotnością, którą sam sobie wybrał; Ona - zaczyna wierzyć, że jednak Bóg wysłuchał jej próśb i w końcu spełni swoje marzenie - marzenie bycia żoną i mamą. 
"To zabawne, co dzieje się z naszymi modlitwami. Bóg ich wysłuchuje - to pewne. Ale nigdy nie wiadomo, kiedy ani jak zamierza na nie odpowiedzieć". 
Lecz spotkanie Matta i Kate jest zaledwie początkiem - niemal przejrzyście napisanym słowem "start" w ich Księdze Życia - z którym będą musieli się zmierzyć, by dotrwać do nieznanego końca. Czytelnik wpada wraz z nim w tę często żartobliwą, utrzymaną w pozytywnym nastroju, a przy tym poruszającą historię - niczym wpadająca w ścianę mysz, uciekająca przed kotem.

Bardzo spodobał mi się związek - a może nie tyle związek, co po prostu kroczenie do niego - głównych bohaterów. Był taki... inny. Niby nic nowego, a jednak podane w taki sposób, że trudno powstrzymać uśmiech. Kate tylko na początku wydawała się rozgadanym rudzielcem, które, zauroczone przystojniakiem, nie dawało spokoju budowlańcowi. Później, powoli, powolutku, jej pozytywna energia - chęć pomocy, wieczna radość, a przy okazji ta aura cierpliwości - sprawiła, że Matt nie mógł przestać myśleć o niej, najpierw jako koleżance, a później jako kobiecie. I wcale się mu nie dziwię!

Autorka bardzo dobrze skonstruowała bohaterów. Szczególnie główną parę. Nie sposób po prostu nie polubić Kate i jej optymizmu i wiary w innych, jak i nie zrozumieć Matta i jego zamknięcie się w sobie. Cieszę się, że Becky Wade nie zaserwowała nam kolejny raz przepięknej kobiety i urodziwego mężczyzny, których TRZEBA lubić, lecz zamiast tego przedstawiła nam przyjaznych bohaterów, których NIE SPOSÓB nie polubić. Ten "detal" nie dotyczy tylko dwóch postaci, lecz wszystkich. Pozytywnym zaskoczeniem będzie siedemdziesięcioletnie panie - szczególnie babcia Kate - które tryskają energią i mądrymi, życiowymi przemyśleniami.

Nie myślcie jednak, że tylko na wątku romantycznym rozgrywa się całość akcji. A skąd! Becky Wade nie zapomniała też o innych miłosnych uniesieniach - nieco starszych stażem. Bowiem pewien "dziadek" Morthy poprosi o pomoc główną bohaterkę, by wsparła go w zdobyciu serca przyjaciółki jej babci. Obydwoje są starsi, obydwoje są wdowcami, lecz ich serca nadal są młode. I powiem szczerze, samo dążenie do randki rozbawiło mnie - pozytywnie - i nie mogłam się nie uśmiechnąć, kiedy Kate pierwsze co musiała zrobić, to pomalować włosy Morthemu, a następnie wybrać mu ubrania... a później... (czego się nie robi dla kobiet?).

Słowa - Bóg i Wiara - grają tutaj istotną rolę, na równi z Miłością. Szczególnie teraz, kiedy w literaturze pięknej często próżno szukać jakiegokolwiek głębszego przesłania, "Uparte serce" uzupełnia tę lukę. Książka przekonuje nas, że nic nie dzieje się przez przypadek. To, co kiedyś było dla nas najgorszym życiowym scenariuszem, nagle nabiera zupełnie innych barw. 

"Uparte serce" nie jest może ambitnym dziełem wyróżniającym się na tle innych powieści. lecz na pewno jest ciepłą historią o miłości, której się kibicuje. Bardzo miło spędziłam czas z tą książką, a to jest przecież najważniejsze.

~~~~~~~~~~~~
Tytuł: Uparte serce
Tytuł oryginału: Mz stubborn heart
Autor: Becky Wade
Wydawnictwo: Wydawnictwo Święty Wojciech
Data wydania w Polsce:  2013
Liczba stron: 386
Kategoria: Obyczajowa, romans
 ~~~~~~~~~~~~~~
Ocena: 5- (bardzo dobry z minusem)
http://www.swietywojciech.pl/

14 komentarzy:

  1. Książkę czytałam jakiś czas temu i bardzo miło ją wspominam. Niezwykle piękna historia ku pokrzepieniu serc.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie sądzę, bym miała po nią sięgnąć. Wydaje się ciekawa, ale jakoś mnie nie porywa. Podejrzewam, że raczek sprezentowałabym ją mamie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że lektura przypadła Ci do gustu. Czuję, że mi również zapewniłaby miłe chwile.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię opowieści o miłości, chociaż wiele osób zawsze narzeka na wątki romantyczne :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawa i przyjemna lektura w odbiorze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi ciekawie, więc może się skuszę;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazdroszczę, że mogłaś ją przeczytać :) Mam nadzieję, że mnie też się to niedługo uda zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta ksiązkowa przygoda może być bardzo ciekawa :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam na nią oko, bo zapowiada się świetnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Myśle, że tych głębszych przesłań w książkach jest jednak całkiem sporo :) "Uparte serce" wydaje mi się ciekawą lekturą - wprawdzie nie mam tak, że już teraz od razu musze ją przeczytać, ale gdybym na nią trafiła to chętnie bym się zabrała za lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Właśnie na takie książki mam od czasu do czasu ochotę. Zapamiętam tytuł, bo widzę, że warto.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dodałam Twojego bloga do linków u mnie. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie przepadam za obyczajówkami, ale czuję się mile zachęcona Twoją recenzją. Ciekawi mnie przejście od gwiazdy sportu do budowlańca - to dość nietypowa ścieżka w karierze. No i postać Kate również zdaje się być niezwykle oryginalna i przyciągająca uwagę, lubię takie optymistyczne i pełne słońca bohaterki :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Również spędziłam miło czas przy tej książce mimo, że nie jest to ambitna powieść. Też spodobało mi się kroczenie do związku Matta I Kate :)

    OdpowiedzUsuń