niedziela, 23 sierpnia 2015

Trudności adopcyjne - Krzywe 10 [Ewa Nowak]

"Krzywe 10" to wyjątkowa książka. Naprawdę wyjątkowa. Znajdziemy w niej tę swojskość, tę błogość, jak gdyby autorka zaczarowała letnie wakacje i ukryła je w swej trzeciej powieści. Podczas czytania naprawdę przeniosłam się na Mazury (choć nie byłam tam już od trzech lat) i raz jeszcze pooddychałam tym świeżym powietrzem, poczułam zapach bryzy, usłyszałam dźwięk komarów... Przeniosłam się nawet na wieś, która tak niezwykle kontrastuje z wielkim miastem. Cudo, po prostu cudo!


Poznałam przemiłą paczkę przyjaciół. Dominikę, siostrę Magdy - jednej z bohaterek "Wszystko, tylko nie mięta" oraz "Lawendy w chodakach" - nieśmiałą dziewczynę marzącą o wielkiej miłości od... przystojnego Hadriana - głównego bohatera "Drugiego"... Wymieniam te wszystkie tytuły nie bez przyczyny. Chcę żebyście zobaczyli, jak wątki mogą swobodnie się przeplatać. Jak Ewa Nowak tworzy wielki literacki świat. Coś nieprawdopodobnego, co tak bardzo kocham w powieściach!

"Krzywe 10" przeczytałam w niespełna... trzy godziny? Może trochę więcej? Sama nie wiem, po prostu dałam się porwać autorce i nie wstając z leżaczka przeniosłam się w malownicze Mazury. Przeżyłam niesamowite przygody wraz ze wszystkimi bohaterami - tymi znanymi od początku oraz tymi, którzy dopiero się pojawiali. Ta powieść to samo codzienne życie, które wcale nie musi być nudne, a wręcz przeciwnie. To mądra opowieść, w której autorka zawarła naprawdę wiele mądrości... w tym prawdziwe spojrzenie na kwestię adopcji:

"Koleżanka owa, skończywszy pedagogikę opiekuńczą, pełna wiary i nadziei w ludzi rozpoczęła pracę w ośrodku adopcyjnym. Szczerze wyznała swoim dawnym koleżankom z klasy, jaka była dumna, że dzięki jej pracy na świecie dzieciom będzie łatwiej, i jak szybko się rozczarowała... Nie co do dzieci, ale co do przyszłych rodziców. Na klasowym spotkaniu skupiła na sobie uwagę wszystkich, spokojnie i rzeczowo opowiadając o spotkaniach z rodzicami, którzy przychodzą, deklarując chęć adopcji dziecka. Zazwyczaj mają jednoznacznie zarysowane oczekiwania: na przykład - wyłącznie dziewczynka, szatynka, koniecznie z prostymi włosami i bez wady wzroku, obowiązkowo ładna, w wieku między osiem a osiem i pół, żeby ich własna córka miała się z kim bawić. Albo - wyłącznie noworodek, najlepiej piętnaście minut po porodzie, tylko chłopiec, nieobciążony żadnymi wadami, z rodziny inteligenckiej, może być też szlachta [...]"
[Krzywe 10, str. 151] 



Niestety nasze społeczeństwo nadal nie jest w stanie w całości zaakceptować adopcji jako czegoś normalnego. To wciąż wygląda jak zakupy w centrum handlowym, gdzie konsument wchodzi i prosi sprzedawcę o to, to i tamto, by miało to, to i tamto. Jak temu możemy zapobiec? Czy naprawdę nie dostrzegamy - czy może nie chcemy dostrzegać - tych dzieci spragnionych miłości?

Sama rozważam adopcję jako coś naturalnego. Naprawdę nie wiem, dlaczego bezpłodne małżeństwa - albo w ogóle małżeństwa - chcą za wszelką cenę swoje dziecko i za skarby świata nie wezmą dziecka z domu dziecka. Bo przecież może być chore... bo przecież biologiczni rodzice mogą być nie tacy... bo nie będą do nas podobni... bo nie będą równie inteligentni...

Powiedzcie mi, jak to możliwe, że współczesne społeczeństwo - tak dobrze przecież wykształcone - ma podobne błahe problemy? Ja rozumiem - biologizm, ale przecież jeżeli dziecko zostanie nauczone zasad dobrego zachowania od adopcyjnych rodziców, nie ma mowy by od tak sobie zaczęli być złymi ludźmi.


To, kim się stajemy, wychodzi przede wszystkim od nas samych. A nie od naszych przodków. 
Co Wy o tym sądzicie? 
Przyznam, że adopcja to temat bardzo mi bliski i jestem ciekawa waszej opinii! 


Na dodatek daję doskonałego Jacka Kaczmarskiego, co powinno dodatkowo zmotywować Was do sięgnięcia po tę niezwykłą powieść! 
 

17 komentarzy:

  1. Kaczmarski!

    Jeżeli chodzi o książkę, zdecydowanie jestem na tak. Lekka, dowcipna, a jednocześnie dająca do myślenia - cała Ewa Nowak!
    Jeżeli chodzi o adopcję, zdecydowanie jestem na tak. Podarowanie kochającego domu dziecku jest po prostu pięknie i wszystkie uprzedzenia typu chciałam żeby moja córka miała niebieskie oczy i była wirtuozem a nie wiem kto jest rodzicem tego dziecka uważam za skrajnie... głupie? Małostkowe? Idiotyczne?

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również jestem na wielkim TAK! :D
      Bardzo bym chciała w przyszłości obdarować domem dziecko, ale niestety to nie jest takie łatwe... oraz wszystko będzie też zależało od mojego przyszłego męża...
      Pożyjemy, zobaczymy ;)

      Usuń
  2. Muszę w końcu zapoznać się z twórczością Pani Nowak. Koniecznie!!
    Jestem "za" jeśli chodzi o adopcje, ale byłam nie raz, nie dwa świadkiem jak małżeństwo adoptowało dziecko, a później chcieli się go pozbyć, bo nie spełniało ich oczekiwań, gdyż uprzykrzało momentami im życie. To jest naprawdę odpowiedzialna decyzja, którą trzeba przemyśleć wiele razy, bo jeśli decyzja nie jest do końca przemyślana, to wtedy cierpi tylko dziecko.
    Wychodzę z założenia, że każdy człowiek, gdy się rodzi ma w sobie tyle samo dobra, co zła i tylko od tej osoby zależy, którą drogą podąży. Adopcja nie ma nic z tym wspólnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu dorośli - wydawałoby się odpowiedzialni - ludzie tak się zachowują?
      Jakby nie rozumieli, że dziecko z adopcji potrzebuje dużej dawki miłości...

      Co do dobra i zła...
      Ja akurat jestem zdania, że każdy człowiek rodzi się dobry (czy ktoś widział złego niemowlaka?) i dopiero z czasem staje się gorszy - ale od tego, jak "zły" będzie zależy przede wszystkim od domu rodzinnego.

      Usuń
  3. Z jednej strony ogromnie mnie intrygujące te książki, z drugiej mam opory przed nimi i mieszane uczucia...
    ksiazkomiloscimoja.blog spot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Chwilowo takie książki nie dla mnie, ale w przyszłości na pewno się przydadzą. :)
    Pozdrawiam ♥
    http://kochamczytack.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta książka Pani Ewy już za mną, podobała mi się, z resztą jak praktycznie wszystkie książki tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam tą książkę parę lat temu i kurczę!, chętnie bym do niej teraz, zaraz wróciła, ale oddałam ja do biblioteki, by na swojej połce zrobić miejsce dla nowości. Szkoda :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Po "Krzywe 10" sięgnę, tak jak po pozostałe części. Zwłaszcza, że właśnie wróciłam z Mazur i chętnie przeniosę się tam jeszcze raz :)
    Jeśli chodzi o adopcję to jestem na tak, ale uważam, że potencjalnych rodziców powinny obowiązywać pewne restrykcje na przykład, żeby najpierw zastanowili się i szczerze omówili swój tryb życia, pracę, to czy stać ich na opiekę nad dzieckiem i czy naprawdę tego chcą i są na tyle odpowiedzialni. Dobrze by też było organizować specjalne szkolenie dla osób chcących zaadaptować dziecko.
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie można zaadoptować dziecka bez przejścia szkolenia o wymogach ministerialnych.

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo za tę informację - jak widać zawsze można dowiedzieć się czegoś nowego :) Z tematem adopcji dzieci nie jestem związana, więc dlatego nie mam zbyt dużego pojęcia o takich zagadnieniach.

      Usuń
    3. Aż miło mądrego posłuchać :)
      Dziękuję za wypowiedź!

      Usuń
  8. Bardzo wartościowa publikacja skłaniająca do refleksji. Aż mnie ciarki przeszły jak przeczytałam Twoją opinię.Niestety tak jest w dzisiejszym świecie, że niektórzy potencjalni rodzice przychodzą do domu dziecka, jak do marketu, by wybrać najodpowiedniejszy dla nich ''produkt''. A przecież to dziecko, maleńki człowiek, który, tak jak każdy z nas pragnie kochać i być kochanym!! Serce aż się kraje nad bezdusznością niektórych osób. Trzeba jednak pamiętać, że nie wszyscy są tacy. Niektórzy ludzie pragną z całych sił maleństwa, ale państwo czasami rzuca im kłody pod nogi w postaci całej tej skomplikowanej procedury adopcyjnej.
    Ja osobiście jestem za adopcją, ale mój mąż niestety ma w tej kwestii bardzo egoistyczne podejście. Jego zdaniem liczy się tylko biologizm i nic więcej. Często się o to spieramy, choć ogólne ten temat nas nie dotyczy. Mimo wszystko wkurza mnie taki snobizm i wiem, że wiele osób ma takie ''ograniczone myślenie''.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe jak to jest, że zwykle to kobiety są "ZA" adopcją, a mężczyźni na ogół "PRZECIW"...

      Usuń
  9. Ja też nie rozumiem, dlaczego bezpłodni rodzice tak bardzo nie chcą adoptować dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pracuję z dziećmi znajdującymi się w pieczy zastępczej, np. rodzinach zastępczych lub domach dziecka. Procedura adopcyjna jest mi dobrze znana. Moja praca polega na tym, aby dziecko było wychowywane w rodzinie. Tylko, że to nie jest takie proste. Adopcja nie zawsze jest udana. Znam przypadki, w których było źle. Przysposobienie nie polega na wybraniu sobie dziecka z domu dziecka a małżeństwo muszą przejść szkolenie o wymogach ministerialnych.
    Moim zdaniem jest to piękna sprawa, bo uratowanie jednego życia to błogosławieństwo. Sama od zawsze myślałam o adopcji, do czasu aż nie zaczęłam właśnie tej pracy. Też byłam zdania, że środowisko i wychowanie to podstawa. Po trzech latach pracy zmieniłam zdanie. Biologia ma znaczenie - obserwuje to na co dzień. To jakim człowiekiem stanie się dziecko to milion złożonych interakcji i nigdy nie wiadomo na kogo wyrośnie (czy w adopcyjnej czy biologicznej). Osobiście na chwilę obecną nie widzę możliwości przysposobienia dziecka, ale cenię ludzi którzy się decydują, bo potrzeba wiele miłości i zrozumienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chętnie przeczytałabym dłuższą Twoją wypowiedź :)
      Uwielbiam słuchać kogoś, kto wie coś więcej!

      Ale bardzo dziękuję... i rozumiem oczywiście fakt, iż nie jest to takie proste, jakby się mogło wydawać... :/

      Usuń