piątek, 23 marca 2018

Jestem lepszy, bo czytam książki!

Chodziłam wokół tego tematu od kilku miesięcy. Cały czas zbierałam się w sobie, żeby zasiąść do tego laptopa i napisać coś od siebie. Nie to, żeby mnie ten temat w jakiś sposób szczególnie bolał. Bardziej śmieszy, a może jedynie powtarzany zbyt często - irytuje. Wiadomo, że co człowiek to opinia, dlatego postanowiłam przedstawić moją. Głównie dla siebie samej, ale jak Wam się spodoba - to i dla Was. 

Hipoteza brzmi: 
Jestem lepszy, bo czytam książki! 

I koniec, kropka, pozamiatane. Bo co tu więcej można dodawać? Że naród nieoświecony i że wstyd i hańba im, że nie czytają? Bardzo brzydko, Polsko, bardzo brzydko. No sami przyznacie - tylko mało inteligentni ludzie nie potrafią docenić wartości płynących z ksiąg i zamiast tego grają w jakieś durnowate gry, oglądają filmy czy seriale! <grożę palcem>

A teraz tak serio? Przekonuje Was powyższy akapit? Bo mnie ani wcale. Choć już na wstępie mogę powiedzieć, że lubię (a wręcz jestem dumna), że moje otoczenie czyta, że mój dom stał się swego rodzaju prywatną biblioteką, że ktoś mnie pyta o kolejne lektury, a jak przeczyta książkę z mojego polecenia to już w ogóle jestem zachwycona! Ale nie wszyscy czytają. Mam w swoim kręgu ludzi, którzy jak przeczytają jedną powieść rocznie to już jest progres, na ogół nie czytają wcale. Pytanie brzmi, czy są ode mnie gorsi? Yyy... nope. Czy są mniej inteligentni? Również bym tak nie tego nie ujęła, szczególnie jeżeli wezmę pod uwagę tych, którzy po prostu nie znajdują wystarczającej ilości wolnego czasu.

Wiem, że nie tylko ja mam taki krąg znajomych. Tak było, jest i będzie. Jedni lubią czekoladę, inni chipsy - proste, a przecież nikt nikomu nie każe na siłę uwielbiać słodkiego, gdy uwielbia inne smaki. Więc czemu spotykamy się z głupią nagonką na osoby, które zamiast powieści wybierają ekranizacje bądź - co gorsza! - jakąś telenowelę?! Ano z ogólnego (dawnego!) poglądu na książki, kiedy to jedynie inteligencja miała możliwości do ich czytania. Ale sami przyznacie, że w obecnych czasach niemal każdy potrafi czytać (już nie wnikajmy w treści alfabetyzmu wtórnego, który jest akurat skutkiem tego, że ludzie W OGÓLE nie czytają). Innymi słowy: dziś człowiek ma wybór, czy chce przeczytać książkę czy nie; kiedyś po prostu tego nie potrafił. Ta-dammm...
Czy osoby nieczytające powinny czuć się gorsze? A czy podobna gadanina w stylu: MUSISZ CZYTAĆ ma sens? Jestem najlepszym przykładem tego, że nie. Dopóki człowiek sam się nie przekona, że podobna forma spędzania wolnego czasu mu się spodoba, będzie kojarzył książki jako coś nieprzyjemnego, nudnego i pozbawionego przyjemności. I w sumie... nie dziwię się. Mnie także przez lata książki kojarzyły się jedynie z lekturami, a nie okłamujmy się - obecny spis lektur wcale nie przekonuje do czytania kolejnych książek.

Aha! Pozwólcie, że obalę jeden z mitów, że niby książki zawsze wnoszą coś wartościowego do naszego życia. Oj, nie, nie, nie. W wielu przypadkach są pozbawione sensu niczym w telenowelach - nic się nie trzyma ładu i składu, a nawet narracja (czyli taka książkowa reżyseria) leży i... sami wiecie. Przykładów jest masa. Obecnie tak spokojnie 70% książek, które przeczytałam w ostatnim roku, w żaden sposób mnie niczego nie nauczyło, nie rozszerzyło moich horyzontów czy innych kątów (a wręcz poczułam się ogłupiona). Słowem, można by uznać, że okazały się zmarnowanym czasem? To coś w stylu filmu - obejrzałeś, takie se, zapomniałeś. Ot, i tyle.

Dlatego skończmy już z tymi stereotypami, które nie różnią się od stereotypów na temat kobiet. Kto czyta, niech czyta. Można zachęcać, ale nie zmuszać. Każdy ma własną wolę i nikt nie ma prawa decydować, jak dana osoba będzie spędzała swój czas wolny. No ale... nie idźmy też w tę drugą stronę. Jeżeli ktoś zastanawia się, jak napisać słowo WUJEK albo robi byki typu: "Dziękuję za życzenia mam nadzieję, że CHODŹ połowa się spełni" (już nie mówiąc o tym, że nie potrafi czytać ze zrozumieniem), to może warto poczuć się choć odrobinę lepiej, że chociaż tyle zawdzięczamy literaturze.

To tyle na dziś!
Czytajcie dobre książki! ;)

5 komentarzy:

  1. Prawda! Ja zapatruję się na to bardzo podobnie i często porównuję to do jakiegoś innego hobby. Na przykład biegania. Tak jakby każdy człowiek MUSIAŁ biegać, bo jak nie biega to jest niewysportowany i nie podąża za trendami ( a ostatnio bieganie stało się jednak taką modą). Głupio jest myśleć, że ktoś MUSI czytać i MUSI to lubić, bo jak nie to jest gorszy. Ja nie czuję się gorsza od ludzi lubiących grać w gry komputerowe, choć i oni mogli by się na to podobnie zapatrywać- nie grasz=jesteś nikim. Każdy jest inny, ma inne pasje i nie każdy musi je rozumieć- jedni czytają, inni oglądają, jeszcze inni głupio komentują takie rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc "głupio komentują" mam na myśli myślenie "Jestem lepszy, bo czytam książki", nic innego ;))

      Usuń
  2. Mnie również irytuje takie podejście do osób, które nie czytają.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie. U nas w domu np męża znam około 10 lat i w tym czasie przeczytałam chyba tylko jedną książkę. Straszne, prawda? Ale codziennie w pracy czyta około 400-500 stron różnych umów, przepisów prawnych itp. Więc podsumowując nasze podboje czytelnicze - ja jestem daleko za nim.... i co ciekawe: on dla przyjemności potrafi przeczytać sobie wyrok sądu w jakiejś tam sprawie, a ja czytam sobie kryminały:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio na świecie strasznie dużo tego klasyfikowania ludzi na lepszych i gorszych, bo myślą inaczej niż dana osoba. Takie notki są potrzebne!

    OdpowiedzUsuń