sobota, 19 stycznia 2013

Dzień dobry, Irene - Carole Nelson Douglas

Od chwili pokochania całym sercem przygód Sherlocka Holmesa, które przeczytałam na jednym oddechu, szukałam innych, równie fascynujących kryminałów. Poszukiwania nie okazały się tak mozolne jak przypuszczałam, gdyż wśród tysięcy grzbietów odnalazłam znane mi imię. Biorąc książkę do ręki nie przypuszczałam, że okaże się takim pocieszeniem po "Sprawach Sherlocka Holmesa".

Irene Adler, primadonna i detektyw w jednej osobie, oraz jej świeżo poślubiony mąż, przystojny adwokat Godfrey Norton, spędzają miesiąc miodowy w Paryżu. Pewnego dnia Irene przez przypadek natyka się na rybaków, którzy wyławiają z Sekwany ciało marynarza z tatuażem na piersi. Przypomina on tatuaż, który widziała niegdyś w Londynie – na piersi innych zwłok, leżących w jadalni pisarza Brama Stokera. Podążając tym tropem, Irene pozna pierwszą księżną Monako amerykańskiego pochodzenia, odkryje polityczną i małżeńską zdradę, a także weźmie udział w pojedynku. Wraz ze swoją nową przyjaciółką, francuską aktorką Sarą Bernhardt, spróbują rozwikłać tajemnicę – oczywiście przy pomocy męża Godfreya, panny Penelope Huxleigh, wiernej kronikarki Irene, oraz samego Sherlocka Holmesa.

Irene Adler - kobieta, która przechytrzyła Sherlocka Holmesa - czytamy na szczycie okładki.  Zapewne kojarzą ją wszyscy. I zapewne nie tylko ze względu na "przechytrzenie" jak ze względu na fakt, że była jedyną kobietą, która zafascynowała sławnego detektywa. Mistrzyni przebrania, śpiewaczka operowa oraz detektyw w jednej osobie.

Historię przebiegłej śpiewaczki poznajemy dzięki Penelope, przyjaciółce Irene, która szczegółowo i z podziwem opisuje jej  poczynania. Nell jest bardzo skromną osóbką, przyjaciółką państwa Norton, przyzwoitka w ich towarzystwie. Bardzo polubiłam jej postać. W porównaniu z piękną Irene jest szarą myszką, lecz również ma wspaniałe umiejętności. Irene, jedna z głównych bohaterów, jest zaradna, nie dająca się rządzić mężczyźnie. Mimo to wyszła za mąż za Godfreya Nortona, prawnika angielskiego. Jej małżonek jest bardzo wyrozumiałym mężczyzną, który rozumie doskonale, że żona nie może być zamknięta w klatce na dłużej niż na dwie minuty. Dzięki swojej inteligencji również pomaga jej w śledstwie. 
 
Więzi między poszczególnymi postaciami są w mistrzowski sposób zaprezentowane. Po prostu czuć miłość/przyjaźń.  Poboczną postacią okazał się Sherlock, londyński detektyw, który pojawia się epizodycznie.

Zagadka, z którą mamy do czynienia jest dobrze opisana, a co najważniejsze ciekawa. Strona po stronie otrzymujemy dodatkowe wątpliwości a przede wszystkim detale, które są kluczem do rozwiązania. Powiem szczerze, że nie domyślałam się takiej końcówki. Nie jest to zagadka, która pojawia się w każdym filmie/serialu/książce - unikat.

Dzień dobry, Irene jest kontynuacją Dobranoc Holmes, mimo to można spokojnie czytać część drugą, bez zapoznawania się z początkiem. Właściwie można ją czytać bez znajomości przygód Holmesa. Jeżeli ktoś uważa, że C.N.Dougles nie dorównuje w żadnym stopniu sir A.C. Doyle nie musi się przynajmniej martwić, że autorka w jakiś sposób "zbezcześciła" dobre imię detektywa z Baker Street. Sherlock nadal pozostał genialny, a jego sposób bycia, mimo że opisany w inny sposób, nadal odzwierciedla starego, dobrego Sherlocka Holmesa! 

Książka, z którą się zapoznałam jest bestsellerem! Książki Douglas nadal wchodzą na nasz rynek (aczkolwiek na tę chwilę, jak się domyślam, tłumaczenie kolejnych ustało - mam nadzieję że to tylko chwilowe). Autorka napisała więcej powieści o genialnej śpiewaczce operowej. Nie zaszkodziłoby, gdyby również u nas zagościły pozostałe pozycje. 

--------------------------------
Tytuł: Dzień dobry, Irene
Autor: Carole Nelson Douglas
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 384
Data wydania: 2011
Kategoria: Kryminał
------------------------------- 
Ocena: 5 (bardzo dobry)
Wniosek: Można się spodziewać kolejnej recenzji książki C.N. Douglas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz