środa, 4 września 2013

Szara tęcza - Ida Jatczak

Samobójstwo nie dzieje się „od tak”. To bardzo dobrze przygotowany plan, który osoba stara się przestrzegać z punktu do punktu.

Czy mając dziewiętnaście lat, można zrozumieć słowo 'zakochanie”? Można – odpowiedział sobie zaraz. Ale to nie jest zakochanie. To nie to. Bo jak można kochać lodowaty ton, chłodny, opanowany wzrok, usta niewiedzące, co to uśmiech, czasem tylko lekko drżące. Nie można. Nie można tego kochać. Więc Szymon nie kocha. Ale jak można nie kochać przygryzania warg w trudnych momentach, oczu o kolorze dokładnie takim, jak zielone szkiełko oglądane pod słońce, wiecznego zapominania czapki i nerwowego poprawiania grzywki w momentach zakłopotania czy gniewu… Nie można nie kochać. 

Debby straciła kochanych rodziców. Nie mogła się z tym pogodzić. Nie potrafiła i nie chciała. Jako że ciocia Sylwia ją przygarnęła, dziewczyna musiała zamieszkać w Polsce wraz z nią i jej córką, Gammą. Żadna z nich nie wiedziała, że Debby czeka tylko na jeden szczególny dzień, w którym pożegna się z życiem. Lecz ten plan przechodzi pewne modyfikacje wraz z pojawieniem się w jej sercu korepetytora z matematyki, Szymona.

„Szara tęcza” nie należy do pozycji prostych. Żeby zrozumieć prawdziwy sens słów Idy Jatczak trzeba się skupić i czytać. Nie wolno przede wszystkim patrzeć tylko na to, co mówi się w dialogu. To emocje zawarte pomiędzy wersami są najważniejsze.

Debby jest przykładem dziewczyny, która, nie mogąc pogodzić się z utratą najbliższych, decyduje się na utratę tego, co najdrogocenniejsze. Boi się przywiązywać do ludzi, zwierząt, przedmiotów, by nic nie stanęło jej na drodze do swojego „celu”. Dlatego nie jest dziewczyną uśmiechniętą. Jest zamknięta w sobie, nieprzyjemna dla otoczenia. Lecz na jej drodze pojawiają się ludzie, którzy pomimo tego, jak się zachowuje, odnajdują za zasłoną „prawdziwą ją”. Tą osobą jest Szymon, który zakochuje się w niej i robi wszystko, by Debby była szczęśliwa.

Historia z melancholijnego spokoju przyspiesza po każdej przewróconej stronie. Autorka sprawiła, że nie tylko główna bohaterka czekała na "wielki dzień", lecz my razem z nią. To gra emocji z otwartą buzią, ciągle pytającą: "Co będzie dalej?".

„Szara tęcza” pokazuje, co jest najważniejsze w życiu. Szkoda, że taką dobrą książkę, która daje do myślenia, tak mało ludzi zna i czytuje. Jest to krótka jakby nie było powieść, którą czyta się szybko. Nie powiem, żeby spodobało mi się zachowanie Debby, albo innych bohaterów – ja ich nawet nie polubiłam. Ale dlaczego nie polubiłam – to jest najważniejsze - ponieważ mieli swoje problemy i przeciętny człowiek, który nie będzie chciał głębiej poznać takiej osoby, po prostu będzie starał trzymać się z daleka.
A tak być nie powinno.

7 komentarzy:

  1. Niestety, taki jest paradoks naszych czasów. Dobra książka jest zapominana, a coś w stylu 50 twarzy Grey'a reklamowane na wszystkie 4 strony świata, gdzie dobrą lekturą nazwać jej nie można. Tytuł powieści zapamiętam i rozejrzę się za nią w najbliższym czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej nie dla mnie, bo czytuję głównie fantasy, ale jak kiedyś będę miała okazję, to może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam o tej książce i widzę, że dużo straciłam. Muszę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po to właśnie są blogi z recenzjami, by o takich książkach przypominać! A im więcej osób pozna, tym lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy wcześniej nie rzuciła mi się w oczy owa książka a szkoda, gdyż widzę, że jej tematyka jest iezwykle wartościowa. Osobiście lubię czytać naszą rodzimą literaturę, więc tym bardziej będę miała na uwadze ,,Szarą tęczę'.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam o tej książce, wartościowa pozycja ): Pozdrawiam :)_

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaintrygował mnie już sam tytuł, a po przeczytaniu Twojej recenzji widzę, że i treść jest warta bliższego poznania.

    OdpowiedzUsuń