O Rodzinie Monet słyszeli chyba wszyscy, którzy przynajmniej raz krążyli po księgarniach. Historia Hailie Monet sprawiła, że wiele nastolatek w Polsce zaczęło czytać, bo też i mogli wejść w życie piętnastoletniej dziewczynki. Co jednak, gdy Hailie Monet dorasta? Czy jej przygody wciąż będą interesujące dla młodego odbiorcy? Po zamówieniu Rodziny Monet. Diament w księgarni TaniaKsiazka.pl natychmiast zabrałam się za lekturę, a lekturę dokończyłam tego samego dnia, więc mogę Wam co nieco powiedzieć.
Minęło sześć (cztery?) lat. Hailie Monet ma już dwadzieścia dwa lata i jest obiecującą studentką medycyny w Barcelonie. To już nie jest ta sama dziewczyna, którą poznaliśmy w pierwszej części. To śmiało wydająca pieniądze Organizacji kobieta, która pomimo ambitnych studiów (w których naturalnie jest najlepsza) podróżuje po świecie, bawi się, spotyka z chłopakami. No właśnie - chłopakami! Bracia Monet wreszcie wypuścili ją ze swojego gniazdka i pozwolili jej na swobodę. Problem polega na tym, że nawet ta swoboda miała swoje granice. A tą granicą okazuje się Adrien Santan, który staje się dla Hailie coraz bliższy... niebezpiecznie bliższy... niespodziewanie bliższy.
Ech. Ech. Ech. Ja wiem, że często wzdychałam podczas wcześniejszych lektur Rodziny Monet, ale przy Diamencie pobiłam własny rekord. Czy tylko ja mam wrażenie, że Weronika Marczak kontynuowała na siłę tę historię dla nastolatek, która powinna zakończyć się już dawno temu? Dla mnie klamra zamknęła się przy Perełce. Pokazywanie super Hailie bynajmniej nie działało na korzyść tej akcji - zwłaszcza, że mimowolnie jej bracia odchodzą w odstawkę. Coś, na czym budowana była sympatia poprzednich części, czyli braterska miłość, zniknęła na rzecz miłości romantycznej na zasadzie Romea i Julii. I spoko, ciekawe, szkoda tylko, że jest to nam wciskane tak nagle! I czemu tak nagle mam uwierzyć w prawdziwość uczuć bohaterów, skoro wcześniej nic podobnego nie zauważyłam?
Autorka zdecydowała się na pokazanie najważniejszych wydarzeń w relacji Hailie-Adrien z perspektywy tego drugiego. Już pal sześć, że te wtrącenia w ogóle nie pasowały do ciągłości historii. Gorzej, że po prostu zostały źle napisane. Adrien brzmi w nich niczym czternastolatek a nie szef Organizacji. W dodatku jego punkt widzenia (poza ostatnią scenę) nie wnosi nam nic nowego. To po prostu przekopiowane sceny. Najgorsze jest jednak to, że przez to autorka zabiera Adrienowi to, co mogłoby czytelnika w nim najbardziej zafascynować - tajemnicę. O ile we wcześniejszych częściach był on dla mnie obojętny (bo też tak został przedstawiony), tak teraz byłam nim czasami oburzona. Typek jest w moim wieku, a mówił jak pięćdziesięciolatek i zachowywał jak piętnastolatek.
Znamy się już jakiś czas. Zawsze cię lubiłem, Hailiie. Byłaś doprawdy uroczą siostrzyczką braci Monet. Nieśmiała i uważna. Ubrana w sukienkę godną księżniczki, otoczona rodzeństwem czekającym w gotowości na każde twoje skinienie. Ciekawie się to obserwowało.
A co u Rodziny Monet? No nie uwierzycie, ale nic ciekawego. Vincent jest surowym ojcem i ma dwójkę dzieci. Patrząc na to, Dylan (26 l.) też pragnie mieć już żonę. Zresztą Shane (25 l.) też lepszy nie jest. Serio? Czy chłopcy, którzy mogą zwojować cały świat tak szybko pchają się do małżeństwa? I wszyscy biegną po poradę do Hailie, bo przecież wiadomo, że ona najlepiej doradzi (serio marzyłoby mi się, by ta bohaterka nie tylko w czyichś słowach była taka mądra, ale też żebym to widziała w tekście!). Tony w sumie ciągle chodził pijany, a Will najwidoczniej jest gejem. Czy kogoś to interesuje? Nie wiem. Autorki najwidoczniej nie, ponieważ poza pojedynczymi wstawkami pełnymi miłości rodzinnej (chyba jedyny raz, kiedy się uśmiechnęłam, był moment, gdy rodzeństwo przepychało się do przodu, by osłonić kolejną osobę!), w tej części mamy tylko romans. Romans z piekła rodem.
Nudno jest. Tutaj się nic nie dzieje, a kiedy już ma się coś wydarzyć, to co najwyżej jakiś wypadek (pechowi są ci nasi bohaterowie, w każdym tomie coś się dzieje) albo jakaś krzywa akcja z ojcem (bardzo przedramatyzowana, oj bardzo). Strony lecą, a ta akcja jakaś taka nijaka. W połowie Diamentu mamy więcej Adriena, który w najdziwniejszy możliwy sposób zaleca się do Hailie i dramatyczny koniec, którego chyba wszyscy się spodziewali (nie ma tak łatwo - czeka nas druga część). Poza tym luksusy, alkohol leje się strumieniami, a prywatne odrzutowce są tu tak popularne jak taxówki. To taka powtórka z rozrywki, która już nie zachwyca.
Wiecie, co jest najśmieszniejsze? Ja chyba właśnie po to sięgnęłam po Diament, by przekonać się na własnej skórze, że ciągnięcie historii na siłę kończy się tragicznie. A szkoda, bo mimo wszystko wcześniejsze tomy przynajmniej mnie bawiły, a powoli kiełkujące rodzinne uczucia sprawiały, że niejednokrotnie się rozczuliłam. Tutaj nie miałam ani pierwszego, ani drugiego. Co nie zmienia jednak faktu, że jeżeli podoba Wam się ta seria, na pewno przeczytacie ciąg dalszy. Wszystkie części Rodziny Monet, jak i omawiany Diament będzie dobrym pomysłem na prezent, który znajdziecie w księgarni TaniaKsiazka.pl.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz