piątek, 8 września 2017

Dance, Sing, Love. Miłosny Układ - Layla Wheldon

O mój Boże... Moje czytelnicze serce jest w rozsypce. I ja wiem, może nie powinnam pisać tej recenzji. Może powinnam powiedzieć po prostu: Nie spodobała mi się. Krótko i na temat, prawda? Ale że poświęciłam cenne godziny mojego życia (podczas gdy inne zaległości piętrzą się na półkach), po prostu nie mogę przejść obojętnie. No i muszę się wyżalić. Tak po prostu.


Livia Innocenti to dwudziestodwuletnia zawodowa tancerka, a jako zawodowiec nierzadko bierze udział w wydarzeniach muzycznych na światową skalę. Takimi wydarzeniami są chociażby koncerty gwiazdy pop, Jamesa Sheridana. Przystojny piosenkarz nie jest najprzyjemniejszą osobą, a sama Livia podchodzi do niego z dystansem... do momentu, aż nieoczekiwanie (również dla czytelnika) zaczyna się w nim zakochiwać.

Dance. Sing. Love. to historia napisana w pierwotnej wersji na platformę Wattpad. Zdobyła miliony wyświetleń oraz utrzymywała się na pierwszym miejscu w kategorii romans. W związku z tym uwierzyłam, że mam w takim razie do czynienia z dobrym kawałkiem literatury. Ale podobne cuda nie zdarzają się w tej książce.

Nie, nie, nie. Z całym szacunkiem, ale nie. Tak się książek nie pisze. I nikt mi nie wmówi, że Dance. Sing. Love. Miłosny układ zostało dobrze napisane. Już od pierwszych stron widać jak na dłoni, że młoda autorka za mało ćwiczyła swój warsztat literacki. Znajduje się tutaj aż za dużo wypychaczy - niepotrzebnych zdań, które nic nie wnoszą do opowieści. Już nie mówiąc o drewnianych dialogach, ubogim słownictwie, słabym budowaniu zażyłości pomiędzy postaciami i wielu, wielu innych problemach niedoskonałego warsztatu literackiego, który o ile przejdzie na Wattpadzie, tak już w oprawie razi w oczy.


Wiecie, jak wyglądał początek romansu pomiędzy główną parą, czyli w dużym skrócie o czym jest Dance. Sing. Love? Ona go nie lubi, bo tak. Dopiero później go poznaje i On okazuje się kompletnym dupkiem. Lecz Ona mu się spodobała, bo tak. Więc wymyśla na poczekaniu kłamstwo. Alkohol. Jeszcze przez trochę się nie lubią, po czym nagle dochodzi do zbliżenia. Sex, sex. Ona się w nim zakochuje. Sex, sex, sex. On później wyjeżdża. Ona do niego przyjeżdża. Sex, sex, sex. A! I po drodze (ale to już tylko w narracji) otwierają się przed sobą. BO TAK! Także za wiele tutaj rozmów między nimi nie ma... Podobnie jak sensu w tej historii.

Prawie nic nie trzymało się ładu i składu. Większość zachowań postaci nie miało najmniejszego sensu. Czuło się drętwość, a przede wszystkim to, że akcja brnęła do przodu, ponieważ wymagała tego wizja autorki. Szkoda tylko, że kosztem normalnych postaci z normalnymi dialogami. I ja rozumiem, że alkohol wpływa na ludzi, ja rozumiem, że narkotyki ośmielają, że każdy ma inne poczucie humoru (nawet, gdy dwudziestosześcioletni piosenkarz ma żarty ośmiolatka). Ale to nie tutaj tkwił problem, lecz w stylu autorki.

Czy w takim razie jest szansa, że bohaterowie zostali dobrze wykreowani? Oczywiście, że nie. Są drewnianymi postaciami obdarowanymi pojedynczą cechą charakteru. Już nie wspominając nawet o tym, że tak ludzie w ich wieku (20+) nie rozmawiają między sobą ani tym bardziej się nie zachowują. Nie znalazłam tam nawet jednej osoby, której mogłabym chociaż ociupinkę  kibicować.

Z mojej strony odradzam sięgnięcie po Dance. Sing. Love. Miłosny układ. I może już lepiej zamilknę. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~  
Tytuł: Dance. Sing. Love. Miłosny układ
Autor: Layla Wheldon
Wydawnictwo: Editored
Seria: Dance. Sing. Love #1
Data wydania: 17. sierpnia 2017
Liczba stron: 528
Oprawa: miękka
Kategoria: New Adult
http://editio.pl/


11 komentarzy:

  1. Podziwiam, że udało Ci się przez nią przebrnąć, mimo iż tak Cię męczyła. Ja wymiękłam prawie w połowie, co mi się nie zdarza. Nawet jak książka mnie drażni, staram się ją skończyć, a tutaj po prostu nie dałam rady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, że później czytałam poglądowo. Inaczej nie dałabym rady przeżywać kilkanaście razy tego samego :/

      Usuń
  2. Ja też podziwiam, że dotrwałaś do końca. Zapowiadała się ciekawa książka, ale po Twojej recenzji chyba sobie ją odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie cierpię takich książek, w których jest tak napisany wątek miłosny. Pomińmy to, że z reguły nie przepadam za romansami, więc nawet jakbyś chwaliła to raczej bym nie przeczytała, a co dopiero gdy nie polecasz - książka zdecydowanie nie warta mojej najmniejszej uwagi ;)

    Pozdrawiam!
    zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Opisałaś tę książkę w zupełności. Moja ocena była trochę lepsza, bo to jednak debiut, a ja również zaczynałam na wattpadzie. Tylko, że masz rację. Ta ksiązka powinna zostać na tamtym portalu. Chętnie poznałabym Twoją opinię na temat swojej powieści, bo na pewno byłabt szczera i konstruktywna. :)
    Pozdrawiam, polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest naprawdę super, że istnieje coś takiego jak ten portal. Ale Wattpad działa na innej zasadzie, a i jego czytelnicy patrzą z większym przymrużeniem oka na niektóre smaczki. Gdy w grę wchodzi wydanie papierowe, sytuacja ta się po prostu zmienia. Czytelnik płaci 40 złotych za produkt, z którego bywa niezadowolony.

      Zawsze staram się być szczera i konstruktywna! :D A dla zaprzyjaźnionych blogerów mogłabym stać się prawdziwym recenzentem - jak masz ochotę, możesz mi podesłać książkę ;)

      Usuń
  5. No popatrz, a do tej pory naczytałam się tylu zachwytów, jednak mój zmysł czytelniczy wiedział, co robi, odciągając mnie od chęci poznania tej historii.

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszałam, że ta książka to dno i wodorosty...
    Staram się trzymać z daleka od książek, które wywodzą się z Wattpada, bo to nic dobrego nie wróży -> patrz na serię "After". Poza tym nie rozumiem pomysłu wydawania takich książek... Twoja recenzja tylko mnie upewniła w tym, że Dance, Sing coś tam coś tam, to książka na którą nie warto marnować czasu.

    Pozdrawiam
    Babskie Czytanki

    OdpowiedzUsuń
  7. W takim razie, będę omijać tę książkę, choć się już na nią natknęłam, to raczej nie miałam zamiaru po nią sięgać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tam stara jestem i mnie ta książka zniesmaczyła. Miło poczytać poglądy podobne do moich.

    OdpowiedzUsuń
  9. Też byłam w rozsypce i 2 dni składałam się do napisania recenzji. Książka jest po prostu żenująca.

    OdpowiedzUsuń