Nie będę ukrywać, że część o Mulan była tą, której najbardziej nie mogłam się doczekać w Mrocznej baśni. Po prostu uwielbiam tę bajkę od dziecka. Jak dla mnie historia Mulan jest najbardziej dojrzałą opowieścią, traktującą w piękny sposób o rodzinie, honorze i ojczyźnie. Jeżeli jeszcze nie oglądaliście tego filmu, koniecznie nadróbcie. Bo dopiero wtedy doświadczycie, jak wspaniałą wariacją jest w Świecie iluzji!
Kiedy kapitan Shang zostaje śmiertelnie ranny w bitwie, Mulan musi udać się do zaświatów, aby uratować go przed pewną śmiercią. Ale król Yama, władca podziemi, nie chce oddać Shanga. Mulan musi znaleźć w zaświatach ducha Shanga, stawić czoła wielu przeszkodom i odejść przed wschodem słońca – inaczej zostanie tam na zawsze*.
W świecie iluzji jest jedną z lepiej napisanych powieści z serii Mroczna baśń (a przynajmniej na razie, porównując ją do poprzednich tytułów, których recenzje możecie przeczytać tutaj). Dlaczego? Ano dlatego, że Elisabeth Lim (a sądząc po nazwisku oraz po tym, że w książce nawiązywała do tradycji i wierzeń Chin) świetnie przygotowała się do napisania wariacji historii na temat Mulan. Nie dość, że w idealnym momencie wplotła swoją wersję wydarzeń (dokładny moment: walka z Hunami na śniegu), to do tego posiłkowała się chińskimi wierzeniami.
Nie znacie kultury Chin? Nie nie szkodzi. Elisabeth Lim zgrabnie wplata najróżniejsze szczegóły dotyczące życia pozagrobowego - nawet się nie zorientujecie, a już będziecie znali boga Jama oraz tradycję popijania herbaty zapomnienia. Oczywiście w książce znajdziecie wiele więcej szczegółów, które sprawiają, że ta historia jest tak dobra, a minimum wyróżniająca.
A co z bohaterami? Ano wszystko z nimi w jak najlepszym porządku (czego nie można powiedzieć o wszystkich tytułach z tej serii, ponieważ nierzadko autorka miała zupełnie inne wyobrażenie bohaterów). Tutaj znowu muszę pochwalić Elisabeth Lim za to, że jej Mulan to nasza Mulan. Odważna, spostrzegawcza, rozsądna. Nawet rozkwitające uczucie między nią a Shangiem zostało przedstawione tak, jakbym sobie tego życzyła.
Nic dodać, nic ująć - W świecie iluzji to bardzo dobra pozycja nie tylko dla najmłodszych, ale również (jeżeli nie przede wszystkim) dla wszystkich starszych miłośników Disneyowskiej bajki. Świetnie się przy niej bawiłam i aż zapragnęłam powrócić do Mulan z 1998 roku. Polecam!
Nie znacie kultury Chin? Nie nie szkodzi. Elisabeth Lim zgrabnie wplata najróżniejsze szczegóły dotyczące życia pozagrobowego - nawet się nie zorientujecie, a już będziecie znali boga Jama oraz tradycję popijania herbaty zapomnienia. Oczywiście w książce znajdziecie wiele więcej szczegółów, które sprawiają, że ta historia jest tak dobra, a minimum wyróżniająca.
A co z bohaterami? Ano wszystko z nimi w jak najlepszym porządku (czego nie można powiedzieć o wszystkich tytułach z tej serii, ponieważ nierzadko autorka miała zupełnie inne wyobrażenie bohaterów). Tutaj znowu muszę pochwalić Elisabeth Lim za to, że jej Mulan to nasza Mulan. Odważna, spostrzegawcza, rozsądna. Nawet rozkwitające uczucie między nią a Shangiem zostało przedstawione tak, jakbym sobie tego życzyła.
Nic dodać, nic ująć - W świecie iluzji to bardzo dobra pozycja nie tylko dla najmłodszych, ale również (jeżeli nie przede wszystkim) dla wszystkich starszych miłośników Disneyowskiej bajki. Świetnie się przy niej bawiłam i aż zapragnęłam powrócić do Mulan z 1998 roku. Polecam!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tytuł: W świecie iluzji
Tytuł: W świecie iluzji
Autor: Elisabeth Lim
Tłumaczenie: Dorota Radzimińska
Wydawnictwo: Egmont
Tłumaczenie: Dorota Radzimińska
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Mroczna baśń
Data wydania: 15.07.2020
Liczba stron:384
Liczba stron:384
Format: 28,5x21,6 cm
Oprawa: Miękka
Kategoria: Sentymentalny powrót
Dla kogo: wszyscy
Cena: 39,99 zł
*Opis z okładki
*Opis z okładki
Ojej! Aż nie wiedziałam, że jest taka książka! Koniecznie muszę ją przeczytać - jako dziecko uwielbiałam Mulan <3
OdpowiedzUsuńTym razem odpuszczam, ponieważ nie są to moje klimaty czytelnicze. 😊
OdpowiedzUsuńKurcze, "Mulan"! Ta bajka mi jakoś zawsze umykała. I właśnie uświadomiłam sobie, że to dziś jej nie znam. Z opowieści innych to i owszem, ale sama nie miałam z nią do czynienia.
OdpowiedzUsuń