Yeong-ju zrezygnowała z pracy w korporacji, by zacząć spełniać swoje marzenia - otworzyć własną księgarnię. Prowadzenie księgarni nie jest jednak proste i rentowne, o czym bardzo szybko się przekonała. Mimo to Yeong-ju się nie poddaje, dzięki czemu każdego dnia poznaje ludzi, dla których jej księgarnia staje się azylem. Tym samym jej życie się przemienia. Oto opowieść o szukaniu małych codziennych radości i akceptacji w życiu.
Oczywiście życie Koreanki Yeong-ju nieznacznie się różni od życia Polki, ponieważ to właśnie Korea Południowa znana jest ze swojego tempa życia "palli-palli" (szybko-szybko). Marzeniem większości Koreańczyków jest praca w korporacji - stabilna i dobrze płatna. Rzucenie jej i otworzenie tradycyjnej księgarni wydaje się szaleństwem - o czym główna bohaterka słyszy ciągle z ust swojej matki. I to nie jest tak, że Yeong-ju jest głucha na te nieustanne komentarze na temat swojego życia. Bardzo wiele ludzi daje sobie prawo do komentowania decyzji głównej bohaterki. Czyż nie brzmi to znajomo?
Ta powieść mogłaby być czymś, w czym każdy trzydziestoletni czytelnik się odnajdzie. Ostatecznie kto z nas nie marzy o tym, by rzucić wszystko i stać się wolnym od czyichś oczekiwań? Witajcie w księgarni Hyunam-Dong w teorii posiadała zarys fabularny, w którym z niecierpliwością oczekujemy happy endu ku pokrzepieniu serc. Niestety tak nie jest. Powiem szczerze, że pierwsze sto stron to była dla mnie istna walka ze znudzeniem. To, jak wolno prowadzona jest akcja, jest zdecydowanie rzadko spotykane. Ja wiem, że literatura azjatycka rządzi się swoimi prawami, ale na miłość boską. Przecież rozwój postaci tutaj niemalże nie istnieje. No właśnie. Postaci.
Niekiedy zachowania bohaterów kompletnie nie pasowały do ich wieku. Tak właściwie cała ta powieść miała vibe anime - niestety z niepowodzeniem. To, co wypada dobrze w animowanej kresce, niekoniecznie sprawdza się w chwilach, w których wyobrażamy sobie ludzi z krwi i kości. Jako fanka k-dram wiem, że długie spojrzenia pomiędzy bohaterami to coś, w czym Koreańczycy naprawdę się lubują, ale w tekście pisanym nie wybrzmiewa to tak dobrze, jak w serialu.
Coś tam się dzieje, ale brak tutaj wyśrodkowania pomiędzy tym, jak utrzymać tempo akcji a zdaniami, które faktycznie odgrywają większą rolę. Zabrakło mi tutaj surowego oka redaktora, który powiedziałby, że ta i ta partia tekstu jest zupełnie niepotrzebna i do niczego nie prowadzi. No ale nie wiem - może to po prostu ja żyję jedną nogą w kulturze "palli-palli" (szybko-szybko).
Wiecie, co mi się najbardziej podobało w tej książce? Piękna okładka. Niestety ładne opakowanie to niestety nie wszystko. Podobnie jak obietnica ciepłej fabuły na skrzydełku. Witajcie w księgarni Hyunam-Dong niestety jest za wolna i zbyt naiwna. Otrzymałam obietnicę "comfort read" oraz "book healing" - dostałam powieść przyjemną, ale zdecydowanie niewybitną. Daję jej 6/10.
Format: 125x195
Ta książka właśnie do mnie idzie i mimo wszystko mam nadzieję, że odbiorę ją dużo lepiej niż Ty.
OdpowiedzUsuń