wtorek, 9 maja 2017

Wywiad z Magdaleną Knedler

Źródło: Wyd. Czwarta Strona

Twórczością Magdaleny Knedler zainteresowałam się już po jej pierwszej książce, czyli Pan Darcy nie żyje. Trochę to trwało, zanim w końcu dorwałam ów debiut literacki w swoje rączki, a kiedy już to zrobiłam... powieść bardzo mi się spodobała i będę ją wspominała bardzo ciepło! Dlatego też w przypływie euforii po dobrej lekturze, ośmieliłam się napisać do autorki z prośbą o wywiad. 

Pisarka się zgodziła, co było niewątpliwie bardzo miłe z jej strony, a efekty naszej rozmowy możecie przeczytać sami. Naprawdę zachęcam Was do lektury wywiadu. Będzie o planach na przyszłość, o Jane Austen, o przystojnym Panu Darcym a nawet o Agacie Christie!


~~*~~
 
GoldenLine
1. Zauważyłam, że zaczęłam przygodę z Pani książkami w odpowiedniej kolejności. Pan Darcy nie żyje był Pani debiutem. Moje zdanie na temat tej powieści wyraziłam już w recenzji, ale teraz zastanawia mnie, jak Pani teraz (po napisaniu tylu tytułów) odnosi się do swojego pierwszego „dziecka”? A może wcale Pan Darcy… nie był pierwszą Pani powieścią i już wcześniej Pani coś pisała?
 
Pisałam artykuły i opowiadania, które ukazały się w kilku antologiach, więc de facto debiut prozatorski zaliczyłam już wcześniej, w roku 2013, i był to tekst „W labiryncie Sapmi”, który ukazał się w zbiorze „Po drugiej stronie. Weird fiction po polsku”. Ale rzeczywiście „Pan Darcy nie żyje” to nie jest pierwsza powieść, jaką napisałam. Wcześniej zaczęłam pracować nad „Windą”, którą opublikowało wydawnictwo JanKa na początku 2016. Praca nad „Windą” trwała jednak dłużej, odbywała się z przerwami i wyglądała zupełnie inaczej niż pisanie „Pana Darcy’ego”. Można powiedzieć, że „Pan Darcy” powstał w międzyczasie i był dla mnie odskocznią od trudniejszej, cięższej tematyki.

2. Czy prawdą jest, iż pisarz – niezależnie od wydania nieskończonej ilości powieści – to właśnie swój debiut darzy największą sympatią i przywiązaniem?

Nie wiem :) Myślę, że jest z tym bardzo różnie i zależy to od autora, książki, okoliczności, w jakich powstawała, emocji, które musiał w nią włożyć, nakładu pracy etc. Oczywiście darzę sympatią „Pana Darcy’ego”, lubię tę książkę, pisanie jej było dla mnie naprawdę świetną zabawą. Ale największy sentyment mam do innej mojej powieści. Choć wiem, że to na pewno za jakiś czas ulegnie zmianie, bo pisarz przecież zawsze się rozwija i dojrzewa – podobnie dojrzewa jego twórczość.

3. Czy z każdą kolejną książką pisanie przychodzi z większą łatwością czy może wręcz przeciwnie?

Wręcz przeciwnie, przynajmniej w moim wypadku. Chyba działa tu zasada „wiem, że nic nie wiem”. Im człowiek jest mądrzejszy i bardziej wyedukowany, tym bardziej zdaje sobie sprawę z tego, ile jeszcze nie wie i jak wiele musi się nauczyć. Kiedy pisze się pierwszą powieść, jeszcze nie ma się za sobą doświadczeń związanych z krytyką, recepcją swojej twórczości. Nie wie się nic o kontakcie z czytelnikami. Stres sprowadza się do obawy, czy moja książka zostanie wydana. Później jest inaczej. Wiadomo, że pojawią się porównania do poprzednich pozycji, każda nowa książka będzie rozpatrywana na tle całego dotychczasowego dorobku. To duża presja.


http://szuflada.net
4. Nie sposób przy okazji chociażby wspomnienia tytułu: Pan Darcy nie żyje, nie zapytać o Dumę i uprzedzenie Jane Austen. Z Pani książki wyczytałam między słowami, że daży Pani tę powieść ogromną sympatią. Jak Pani sądzi, na czym polega jej fenomen?
 
Fenomen „Dumy i uprzedzenia” polega na jej uniwersalności. Moim zdaniem. Właściwie nie trzeba znać realiów epoki, by dać się porwać tej historii. Oczywiście znajomość realiów pomaga, ale nie jest konieczna. To opowieść nie tylko o miłości, ale też o relacjach człowieka z drugim człowiekiem, o emocjach, które człowiek wciąż odczuwa tak samo, mimo że czasy się zmieniają, zmieniają się dekoracje, obyczajowość, zasady funkcjonowania w społeczeństwie. Takie powieści zawsze muszą przetrwać próbę czasu. Zazwyczaj odchodzą w zapomnienie te książki, przy których odczytaniu potrzebna jest dobra znajomość kontekstu – epoki, w której tworzył autor, sytuacji politycznej i społecznej, kultury, sztuki itd. „Duma i uprzedzenie” broni się także językiem i przejrzystą narracją. Jane Austen pisała w sposób bardzo powściągliwy, dzięki czemu bez problemu jej książki rozumiemy, mimo że powstały ponad dwieście lat temu.



5. Zastanawiam się, czy podobny romans, jaki miał miejsce pomiędzy Fitzwilliamem Darcym a Elizabeth Bennet znalazłby tak pozytywny odgłos w XXI wieku. Ostatecznie w dzisiejszych czasach bardzo szczegółowo opisywane są sceny zbliżeń, podczas gdy w Dumie i uprzedzeniu nie dochodzi nawet do pocałunku. Czy Pani zdaniem Jane Austen zdobyłaby sławę w 2017 roku?



Przecież ona jest sławna w 2017 roku! :) Myślę, że Jane Austen, gdyby żyła dziś, poradziłaby sobie we współczesnym świecie bardzo dobrze. To widać w jej listach. Nie była osobą, która poszłaby na kompromis, by zapewnić sobie wygodę. Świadczy o tym choćby fakt, że odrzuciła propozycję zawarcia małżeństwa z człowiekiem nieźle sytuowanym. A w tamtych czasach to wcale nie zdarzało się za często, zwłaszcza jeśli dziewczyna była biedna. Myślę, że niezależność Jane Austen świetnie by się sprawdziła dziś. Widzę ją jako współczesną pisarkę, która twardo negocjuje kontrakty i zadziwia wszystkich błyskotliwym poczuciem humoru. Bryluje na salonach, flirtuje z mężczyznami, a hobbystycznie gotuje (bo Austen była dobrą kucharką). Raczej nie ma męża i dzieci. Wspiera feministki. Ale mogę się mylić :)

fot. Anna Mruk

6. Oraz czy sama postać pana Darcy’ego zyskałaby taki poklask? W czym tkwi – Pani zdaniem – sukces literacki tej postaci? 

Ponownie powiem – Darcy jest dziś sławny! Sukces tkwi zapewne w tym, że jest to doskonale skonstruowana postać. Spójna, przekonywająca, wiarygodna, wnerwiająca i budząca sympatię jednocześnie. To nie jest jakiś tam nudny książę z bajki, na nudnym białym koniu, z lokiem i maślanymi oczami. To konkretny facet, który z jednej strony jest silny, dumny i pewny siebie, a z drugiej jakby trochę nie ogarnia, o co właściwie chodzi w tych kontaktach między ludźmi.

7. Jakie typy bohaterów literackich ceni sobie Pani najbardziej? Którą postać – męską czy żeńską – trudniej się opisuje?

Lubię bohaterów, którzy mają wady. Ludzie mają wady i postaci literackie też powinny je mieć, bo tylko wtedy są prawdziwe. Jestem kobietą, więc łatwiej mi się opisuje kobiety, bo bliższy mi jest kobiecy punkt widzenia. Ale uwielbiam mężczyzn, więc pisać także o nich lubię :) To wielkie wyzwanie. Zawsze się boję, że wyjdzie mi książę z bajki…


8. Pisze Pani kryminały, powieści obyczajowe i – jak sama Pani powiedziała w jednym z wywiadów – „coś pomiędzy”. Czy planuje Pani spróbować swych sił w innym gatunku? 

Ale w jakim, na przykład? Bo próbuję już różnych :) Na pewno odpuszczę sobie SF, bo jestem na to za głupia. Korci mnie literatura podróżnicza, bo sama lubię podróżować. Zobaczymy – na razie nie planuję żadnej dużej rewolucji w wyborze gatunków.

http://szuflada.net
9. Nawiązując jeszcze do kryminałów, odniosłam wrażenie, że lubi Pani twórczość Agaty Christie. Jako jej wielka miłośniczka, chciałabym zadać Pani pytanie właśnie o jej twórczość. Która z powieści Królowej Kryminałów najbardziej zapadła Pani w pamięć? Czy preferuje Pani Herkulesa Poirota, Jane Marple a może samodzielne powieści/opowiadania?

Trochę bardziej lubię Poirota, ale panna Marple też skradła moje serce. Fenomen Christie polega chyba na tym samym, co Jane Austen – na uniwersalności. Nie trzeba znać realiów epoki, by zrozumieć książki Christie. Może je czytać każdy, bo wszystko się tu sprowadza w zasadzie do relacji między ludźmi. Niewiele jest książek w jej dorobku, które odnoszą się do sytuacji politycznej. Christie sama przyznawała w czasie wojny, że wolałaby nie odnosić się do współczesnych wydarzeń, bo za kilka lat te książki nie będą już dla czytelnika zrozumiałe. Robiła to więc z rzadka. Co do powieści Christie, które ja najbardziej lubię, to są to: „Morderstwo w Orient Expresie”, „Zło czai się wszędzie”, „Zatrute pióro”, „Pułapka na myszy”, „Wigilia wszystkich świętych” i „Boże narodzenie Herkulesa Poirota”. Podobają mi się też opowiadania ze zbioru „Dopóki starczy światła”, a zwłaszcza „Na krawędzi”.

10. Jako że wciąż mam przed sobą wiele Pani powieści, czy mogłabym poprosić, by poleciła mi oraz czytelnikom Wymarzonej Książki którąś z Pani książek na moje kolejne literackie spotkanie? 

Wszystkie polecam :) Kryminały najlepiej zacząć od „Nic oprócz strachu”, a z książek obyczajowych największym sentymentem darzę „Dziewczynę z daleka”.

11. Już na zakończenie chciałabym się zapytać, o czym będzie Pani kolejna powieść i ile będziemy musieli na nią czekać?
 
Czekać niedługo :) Kolejna powieść ukaże się w październiku, ale nie zdradzę na razie, o czym będzie, bo w moich planach pisarsko-wydawniczych nastąpiła mała zmiana. Pewne jest to, że piszę dalej :)


~~*~~

Pani Magdaleno , bardzo dziękuję za udzielenie wywiadu i życzę samych sukcesów! 
Z mojej strony mogę zapewnić iż w niedalekiej przyszłości będę czytała kolejne Pani dzieła!

A Wy? Znacie? Lubicie? Macie w planach? :D

2 komentarze:

  1. bardzo lubię książki tej pani, świetnie się je czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze: serdecznie gratuluję wywiadu :D
    Po drugie: byłam pewna, że pierwszy raz na oczy widzę nazwisko pani Knedler, a tu niespodzianka, bo zdjęcia na dole posta uświadomiły mi, że co najmniej kilka razy patrzyłam na książki tej pani, ale niestety jeszcze nie czytając. Wywiad wzbudził we mnie ciekawość książki "Pan Darcy nie żyje". Muszę jeszcze przeczytać twoją recenzję, oczywiście :D

    Pozdrawiam, Oktawia
    Babskie Czytanki

    OdpowiedzUsuń