czwartek, 30 września 2021

Il professore. Włoska miłość - Weronika Tomala


Przyznaję. Do zamówienia Il professore. Włoskiej miłości w Taniej Książce skusiła mnie Florencja. Uwielbiam Włochy, a że miałam nadzieję poobcować w urokliwych miejscach (wprawdzie tylko na kartach powieści, ale jednak) uznałam, że zaryzykuję i dam szansę Weronice Tomali. Czy było warto? Hmmm... przeciętnie.

Magda to studentka piątego roku, natomiast Matteo to jej profesor sztuki włoskiej. Przystojny, uwodzicielski, inteligentny, pewnie też bogaty... no a w dodatku żonaty. Pewnego dnia los splata im ścieżki. 

Brzmi jak akademicki romans połączony z miłością zakazaną (i to tak podwójnie, bo i wykładowca i w małżeństwie)? Owszem. Czy mogłoby wyjść z tego coś ciekawego? Pewnie tak. Ale nie tutaj. Tutaj wyszło tak jak zwykle.

Nie będę się zbytnio rozwodzić, więc przejdźmy do konkretów. Magda - sprawczą mocą autorki - ma w sobie coś wyjątkowego, co sprawia, że przystojny pan Włoch-Polak zaczyna się nią interesować (serio nie wierzyłam, że jedno przejęzyczenie sprawi, że Matteo aż tak ją zapamięta). Magda jest sierotą i jest - krótką mówiąc - dziwna. A na pewno nie wyróżnia się z tłumu. Ot, taka dziewczyna, którą człowiek nie zapamięta. Matteo natomiast to przystojny Włoch z nieszczęśliwego małżeństwa. Koniec postaci. Zaczyna pomagać Magdzie, bo tak wypada. Następnie nieoczekiwanie się w niej zakochuje (czego każdy może się domyślać) i to ze wzajemnością oczywiście. I tutaj zaczynają się schody.

Bo romans z tego marny. Osadzenie historii w realiach życia studenckiego (co niewątpliwie jest na plus) nie dało mnie do siebie przekonać. Romans między wykładowcą a studentką można było stworzyć na coś wyjątkowo pięknego... gdyby czytelnik wiedział, co takiego sprawiło, że ta dwójka się sobą zainteresowała. Mamy jedną scenę na sali wykładowej, gdzie może i Matteo popisał się swoją wiedzą (ale hej, jest wykładowcą!), ale Magda już niekoniecznie. Potem była scena z krzesłem, lekko przerysowana, ale wciąż w granicach normy. Ale potem to już otwierałam oczy ze zdziwienia, jak bardzo starano się mi wmówić, że między nimi coś zaiskrzyło. Przecież tam chemii nie było. Nie znajdowałam ani jednego powodu, dla którego każde z nich miałoby zaryzykować (małżeństwo, studia) na rzecz tego dopiero rodzącego się uczucia.

W dodatku zabolała mnie postać żony, która od początku książki budowana była na "tę złą". W obecnych czasach fajnie by było przeczytać dla odmiany coś o dobrej żonie, która pokazywałaby Magdę jako "tę trzecią" (bo przecież tą trzecią była). Oczywiście o wiele trudniej byłoby ją wybronić, ale czyż nie dodałoby to więcej głębi Il professorowi?

I stąd przechodzimy do kolejnej bolączki. Język. Jeżeli już decydujemy się na opowiadanie historii naprzemiennie (Magda, Matteo w narracji pierwszoosobowej) to postarajmy się przynajmniej, by czytelnik czuł, że te postacie przynajmniej myślą inaczej. Jedyne co różniło Magdę i Matteo to żeńska i męska wersja czasownika. Tyle. Ich zdania były ledwie zjadliwe, bo nikt tak nie rozmawia. Wiele uwag i spostrzeżeń było po prostu zbędnych. Sprzyja to naturalnie szybkiemu czytaniu tej powieści, ale akurat nie o to tutaj chodziło.

Widać, że autorka ma wiedzę i w Il professore przekazała wiele ciekawostek na temat sztuki - chwała jej za to! Ale niestety to nie wystarczy, bym uznała jej powieść za godną polecenia bądź wartościową. Brawo za odwagę zakończenia tej historii w ciut inny sposób, ale dobry koniec nie naprawi słabego początku i środka. Jak dla mnie Il professore. Włoska miłość to takie 4/10. Jeżeli chcecie poczytać coś ciekawego, zalecam poszukać czegoś w bestsellerach Taniej Książki.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~  

Tytuł: Il professore. Włoska miłość
Autor: Weronika Tomala
Wydawnictwo: Zysk i S-ka  
Premiera wydania: 15 września 2021
Liczba stron: 312
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Cena detaliczna: 39,90 zł

 

1 komentarz:

  1. Szkoda, że w Twoim odczuciu książka tak słabo wypadła. Mimo wszystko, ja chciałabym ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń