poniedziałek, 18 marca 2013

Źle wydrukowane życie - Florentyna Grądkowska

Co sprawia, że przeciętny czytelnik zechce wziąć tę, a nie inną książkę ze stoiska pełnego różnych tytułów? Spójrzmy na nią, jak na stojącą w równym rzędzie książkę, której widzisz tylko grzbiet. 
1. Tytuł - tak, on bardzo dużo daje. Musi być oryginalny. Źle wydrukowane życie moim zdaniem brzmi intrygująco.
2. Okładka - kolorystyka oraz przedstawione postacie. W tym przypadku Źle wydrukowane życie nie odstaje. Okładka jest po prostu śliczna, nieprzeciętna.
3. Opis - przedstawienie fabuły zwięźle i na temat, tak, by czytelnik zechciał ją dogłębnie poznać.
Te trzy punkty skłoniły mnie do poznania debiutu Florentyny Grądkowskiej. Ale czy tylko one wystarczą, bym dała ocenę pozytywną? Oczywiście, że nie.

Źle wydrukowane życie przedstawia historię przyjaźni, która przerodziła się w wielką, lecz nie do końca szczęśliwą miłość.
Powiesz, że „miłość” może być szczęśliwa lub nieszczęśliwa, że nie ma nic pomiędzy, ale w tym przypadku było inaczej. Lili i Maks byli sobie przeznaczeni, ale w ostatniej chwili los zmienił zdanie i postanowił ich rozdzielić. 


Zacznę od wad, które niestety tutaj się lekko namnożyły.   
Pierwszą z nich - i niestety największą - jest główna bohaterka. Tak źle skonstruowanej postaci dawno nie widziałam. Na każdym kroku mnie denerwowała. Raz mówiła tak, drugi raz tak. Aż było mi szkoda chłopaków - co oni w niej widzieli?
Druga - "obyczajówka". Nie jest to co prawda książka obyczajowa, a podchodząca do młodzieżówki, ale kurczę, podczas lektury miały miejsce absurdalne sytuacje.
Trzecie - slaby język, ujawniający, że autorka długo nie szlifowała swego słowotwórstwa. Jednak to już tylko mój mały dodatek - wcześniej czytałam S@motność w sieci.

No ale są przecież to może być jedynie moje zdanie, prawda? Osoby nieoczytane nie zauważą takich "błahostek", prawda? Może ktoś lubi "dziwną" bohaterkę, która wyglądała jak zlepek nieszczęść i absurdów. Jednak wszakże bohaterka jest śliczna i lubiona (jak to sama przyznała) i leci na nią dwóch największych przystojniaków. Kłania się saga Zmierzch... 

Jedną z największych zalet książki, kiedy już myślałam, że głupiej akcja skończyć się nie może, pojawił się nagle błysk. Grom z jasnego nieba. Wystarczyło na to (liczę...) równo 10 zdań. I to w dodatku końcowych! Autorka zaskoczyła mnie jak najbardziej pozytywnie. Warto było przebrnąć przez stek głupotek, by doczekać się takiego zakończenia. No właśnie - zakończenia... Po przeczytaniu ostatnich słów, mam ochotę na dalszą część!

--------------------------------
Tytuł: Źle wydrukowane życie
Autor: Florentyna Grądkowska
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: marzec 2013
Liczba stron: 250
Kategoria: Dla młodzieży 
-------------------------------------
Ocena: 3+ (dostateczny z plusem)
Wniosek: Świetny przykład na to, że na samym końcu można zmienić całość oblicza! 

Za książkę dziękuję wydawnictwu Novae Res!

5 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że nie może Pani mówić, że największą wadą książki jest postać głównej bohaterki tylko dlatego, że nie spodobał się Pani jej charakter (podejrzewam, że w tym tkwi problem). Przeczytałam 'Żle wydrukowane życie' i osobiście uważam, że Lili jest świetną postacią. Nie denerwowała mnie, za to rozśmieszała do łez.
    Ale... Każdy ma prawo do własnej opinii.
    Również mam wielką ochotę na kolejną część i mam nadzieję, że autorka sprawi nam tą przyjemność i dowiemy się o dalszych losach Lilki.

    Zachęcam do czytania 'Źle wydrukowanego życia' !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Największą wadą - DLA MNIE - była źle skonstruowana główna bohaterka. Podkreślam DLA MNIE, gdyż wyrażam swoją opinię.
      Skoro napisałam, że nie spodobał MI się jej charakter na tyle, że uznałam ją za największą wadę to znaczy tylko tyle, że WEDŁUG mnie powinna zostać poprawiona.
      To prawda - było trochę momentów, dzięki którym Lili zyskiwała moją sympatię. Skoro według Pani postać ta była świetną postacią, to tylko dobrze świadczy o autorce.

      Porównanie: Sherlock Holmes - jedni go uwielbiali, inni nienawidzili, a książkę i tak czytali, gdyż obu grupom się spodobała.

      Również czekam na dalszy ciąg i dziękuję za wyrażenie swojej opinii. Myślę, że przyszli czytelnicy powieści będą mogli oględniej spojrzeć na dzieło.

      Usuń
    2. Po pierwsze droga blogerko;Lili to postać ,która nie jest źle skonstruowana. Jest ona "teraźniejsza"- czy każda młoda dziewczyna wie czego chce w życiu,umie podejmować "dorosłe" decyzje-NIE! Na każdym kroku można spotkać dziewczyny takie jak ona. Nie każda bohaterka literacka musi być na poziomie Izabeli Łeckiej z "Lalki". Poza tym do większości ludzi Lili trafi swoim charakterem, a dużo młodych dziewczyn się z nią utożsami.
      Po drugie; Ilu chłopców "uganiało " się za Lili? Zapraszam do ponownej lektury :):) Tylko Maks był w niej zakochany po uszy. Jego kuzyn był tylko kimś w rodzaju oparcia,dobrego ducha dla Lili,która straciła Maksa. A był przy niej tylko na prośbę Maksa.
      Po trzecie ; język autorki nie jest brakiem szlifu jak napisałaś, według mnie jest on dopasowany do odbiorcy książki, i jest to duży plus - niestety nasza młodzież nie chce czytać książek ,które są napisane naukowym,czy bardzo stylistycznym językiem.
      Po czwarte i ostatnie; zgadzam się z Tobą -ja też czekam na dalsze losy bohaterów, a najbardziej na dalsze losy Lili :) Pozdrawiam S.

      Usuń
  2. Czytając ja następnym razem proszę zapomnieć o wszystkim co czytało się przed,czy nawet po tej książce :D Ja czytałam ja jakiś tydzień temu i w dalszym ciągu ją "przeżywam" a,żeby było ciekawiej -moja 60-letnia mama pokusiła się przeczytać właśnie tę książkę-a niby jest dla młodzieży :) Pozdrawiam S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwilę odczekam, gdyż czytam teraz kolejną powieść.
      Oczywiście, jak tylko ją na nowo skończę, zrecenzuję ją raz jeszcze.
      Proszę poczekać do tego momentu :)

      Usuń