Istnieją takie historie, które każdy z nas zna. Właściwie nawet nie musiał ich ani czytać, ani oglądać... wystarczyło, że kiedyś ktoś mu coś podobnego opowiedział. Nie wierzycie? A więc zastanówcie się, jak pierwotnie poznaliście chociażby Piotrusia Pana? Czytaliście jego przygody? A może obejrzeliście jedną z ekranizacji? Poszliście na sztukę teatralną? Widzicie! Zapewne nie wiecie. To w końcu stało się tak dawno... jeszcze jak byliście dziećmi. A skąd możecie mieć pewność, że właśnie wtedy Piotruś Pan nie odwiedził waszego pokoju, by posłuchać bajek? Może nawet planował zabrać Was do swej krainy? Kto wie...
Piotruś Pan to chłopiec, który postanowił nigdy nie dorosnąć. Zamieszkuje magiczną krainę, Nigdylandię, w której przez cały czas się bawi. Są tam jego koledzy, Zagubieni Chłopcy, syreny, wróżki, Czerwonoskórzy, a nawet... piraci! Piotruś bardzo lubi bajki, a szczególnie te o nim, dlatego też co i raz podlatuje do uchylonego okna państwa Kochańskich. Tam też - z powodu nieoczekiwanego zwrotu wypadków - poznaje Wandę, najstarszą z trójki rodzeństwa, a później także Jasia i Michasia. Postanawia zabrać ich do swej krainy, gdzie wszystkie marzenia się spełniają, lecz głównym celem jest przede wszystkim matka... posiadanie matki.

A Piotruś Pan wcale nie był takim, jakim stworzyły go chociażby bajki Disneya. Chłopiec został obdarzony tymi wszystkimi cechami charakteru małych dzieci. Był beztroski, ponad wszystko kochał zabawę, a brzydził się pracy, wesoły, figlarny... a jednocześnie nieodpowiedzialny, krnąbrny, pyszny, zapominalski i samolubny. Dbał przede wszystkim o dobrą przygodę, dlatego też nie chciał pozwolić Wandzie i innym wrócić do domu.
Jednakże, to nie o zabawie jest ta bajka (a przynajmniej nie w całości). Nie można wszakże zapominać o nauce, jaka płynie z przygód Piotrusia Pana. Ta książka udowadnia, jak ważni są w życiu każdego z nas rodzice. Piotruś po to właśnie wziął Wandę do Nigdylandii, by została jego mamą - by dla niego gotowała, sprzątała, szyła, ale także by się o niego troszczyła, przytulała, całowała... po prostu kochała. Podobnie było w naszym świecie. Państwo Kochańscy tęsknili za swymi dziećmi, bowiem w książce przygoda Wandy, Jasia i Michasia wcale nie trwa jednego wieczoru. Mama i tata każdego dnia chodzili smutni, przybici, troszcząc się tylko o to, by okno, którym dzieci wyleciały, zawsze było otwarte.

Jedyne co mnie zaskoczyło w "Piotrusiu
Panu i Wandzie" to język. Kiedyś byłam święcie przekonana, że to bajka
dla dzieci, dlatego też z lekkim zniesmaczeniem czytałam całkiem ostre
słowa - a przynajmniej ostre powinny być dla młodszych czytelników.
Jest tutaj spora ilość przemocy (szczególnie mam na myśli walkę z
kapitanem Hakiem) i czegoś, czego mogą młodsi nie zrozumieć. Na całe
szczęście całość trudności odbioru niweluje humor, którego jest tutaj naprawdę dużo!
Bardzo podoba mi się wydanie "Piotrusia Pana i Wandy" przygotowane przez Wydawnictwo Zysk i S-ka. Twarda oprawa z obwolutą, spory druk oraz piękne, dodające uroku tej historii ilustracje przygotowane przez Kamilę Stankiwicz. Jedyne jednak, do czego mogę się przyczepić, to początkowa trudność z przyzwyczajeniem się do tłumaczenia wszystkiego na język polskim. Widzicie, ja poznałam Wandę jak Wendy, Nigdylandię jako Nibylandię, Brzęczynkę jako Dzwoneczka, państwa Kochańskich jako państwa Darling... Jednakże do tych małych drobiazgów można było się szybko przyzwyczaić, a ja doskonale rozumiem, dlaczego tłumacz postanowił przetłumaczyć wszystko.
Czy polecam? Oczywiście, że tak! Przede wszystkim "Piotruś Pan i Wanda" to klasyk! Po drugie, niewolno pozwolić, by ta piękna historia odeszła w zapomnienie. A po trzecie - no proszę Was, czy wy też nie macie czasem ochoty rzucić pracy, zmartwień, kłopotów, by znowu być dzieckiem?
Tytuł: Piotruś Pan i Wandra
Autor: J.M.Barrie
Tłumacz: Władysław Jerzyński
Ilustrowała: Kamila Stankiewicz
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania oryginału: 1911 rok
Data wydania w Polsce: 16.06.2014
Liczba stron: 244
Oprawa: Twarda z obwolutą
Cena okładkowa: 29,90 zł
Nigdy jeszcze nie czytałam tej książki, chociaż właśnie zdziwiłam się, kiedy w wielu recenzjach nadmieniano, że ,Piotruś Pan" nie jest typową lekturą dla dzieci. Koniecznie chcę w końcu przeczytać :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że jest to porządne, piękne wydanie, które warto mieć w swojej bibliotece. W takim razie postaram się je nabyć.
OdpowiedzUsuńTak, to już klasyka. Czy ktoś może nie znać Piotrusia Pana?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie! :)
UsuńJakoś nie jestem fanką tej historii :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie myślałam o tym, żeby przeczytać książkę, ale też nigdy jakoś specjalnie nie przepadałam za Piotrusiem Panem :)
OdpowiedzUsuńTakie wydanie zdecydowanie przyciągnęłoby mnie do Piotrusia:)
OdpowiedzUsuńPrzeraziłam się na początku posta, bo myślałam, że całe życie żyłam w błędzie, jak to Nigdylandia? Haha teraz już rozumiem :D
OdpowiedzUsuńWydanie cudowne, Zysk i S-ka jak zwykle odwalili kawał dobrej roboty :D
Zgadzam się! :D
UsuńWydanie pięknie jest i od wewnątrz, i od zewnątrz!
Zgadzam się całkowicie! Czytałam też w tym wydaniu - raz, że jest piękne, a dwa, że treść cudna! Jedyne co mnie denerwowało to Dzwoneczek, który NIGDY NIE BYŁ I NIE BĘDZIE jakąś Brzęczynką! Też pomysł! :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam oryginalnej historii... Za to uwielbiam film z 2003 roku :)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię ten film! :D
UsuńWzruszyłam się... ten związek Piotruś-Wanda!
Jest to jedna z bajek, których nie lubię.
OdpowiedzUsuń~Księżycowa Pani
Takie wydanie mi się podoba - chciałabym mieć u siebie :))
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele razy:)
OdpowiedzUsuńChyba narażę się wielu czytelnikom, ale ja nie przepadam za tą historią ;)
OdpowiedzUsuńCudowne wydanie! Nie znam tej historii i w sumie nie lubię... :)
OdpowiedzUsuńZnajdujesz takie perełki że trzeba je zdobyć ;) Coś cudownego!
OdpowiedzUsuńKlasyk, a ja oczywiście jeszcze książki nie przeczytałam. Ale ostatnio nałogowo oglądam serial Once upon a time, a tam Piotruś Pan również występuje, chociaż ta jego serialowa postać bardzo odbiega od oryginału ;)
OdpowiedzUsuńJa też oglądam ten serial! :D
UsuńUwielbiam <3
Mistrzowskie odtworzenie postaci Piotrusia... no i ten Hook <3
Sama bardzo często łapię się na tym, że chciałabym być znowu tą beztroską dziewczynką sprzed lat. Niestety czas leci, my dorastamy, lecz to, co w nas zostaje, to wspomnienia. I znów można poczuć się dzieckiem (tylko na chwilę, ale jednak) ;). Ogólnie większość bajek została dostosowana dla dzieci, bo niektóre w oryginale są naprawdę brutalne. Będę musiała sięgnąć po tę wersję Piotrusia :)
OdpowiedzUsuńPiotrusia Pana tylko oglądałem w wersji filmowej. Kiedyś warto przeczytać Na pewno nie jest to książka dla dzieci. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://darkarposwiecenie.blogspot.com/2014/10/prolog.html