"Zbuntowany książę" to już ostatnia część trylogii irlandzkiej pisarki Celine Kiernan. Po jej przeczytaniu - dość szybkim, muszę przyznać - miałam zadumę, jaką ocenę postawić powieści.
Lata wojen i rozłąki odcisnęły na królewskich synach mocne piętno.
Alberon nie wierzy w dyplomację i jest zdecydowany bronić królestwa
siłą. Z dumą prezentuje plany swej tajnej broni - Krwawej Maszyny. Razi
obawia się jednak, że Maszyna zniszczy wszystko, co w czasie swego
panowania osiągnął ich ojciec. Pomimo kontrowersyjnych sojuszy Alberona
Wynter staje po jego stronie, nawet kiedy wyczekiwanymi w obozie
sprzymierzeńcami okazują się Wilkołaki...
W "Zbuntowanym księciu" na pierwszy plan wychodzi tytułowy Alberon. Po ciągłym poszukiwaniu i godzinach morderczej podróży, trójka głównych przyjaciół w końcu go odnajduje. Trzeba przyznać, że jest on postacią dość zawiłą, ale na pewno bardzo sympatyczną. Z jednej strony cieszy się ze spotkania Wynter i przyrodniego brata, Raziego, lecz z drugiej strony... No cóż, Alberon w swoim obozie stał się panem i władcą, o którego dobro wszyscy dbają, więc nie na rękę ani mu, ani jego poddanym spotykać się z bratem, który przecież chce go powstrzymać przed sięgnięciem po koronę. Oczekuje się po nim, że to właśnie on, prawowity książę, przejmie władzę w zrujnowanym królestwie.
Ze względu na pojawienie się księcia, staje się bardziej "politycznie". Jest więcej intryg i niebezpieczeństw. Miejsce akcji skupia się głównie w jednym obozie, w koszarach, a nawet w konkretnym namiocie, w którym Alberon obmyśla swój plan. Ostatecznie zostają również rozwiane wszelkie domysły i tajemnice, które autorka skrupulatnie zaplątała, m.in. prawda o "tajemniczej machinie" Lorcana. W ciągu ponad 400 stron akcja spokojnie brnie do przodu do upragnionego finału.
Pośród politycznych intryg, nie można jednakże zapominać o tym, co najważniejsze - o uczuciach, towarzyszących bohaterom. Razi ubolewa cały czas nad stratą swej ukochanej, a Alberon oświadcza, że zamierza wziąć czysto polityczny ślub z księżniczką, co gwałtownie odradza mu starszy brat. Natomiast Wynter i Christopher... Ich miłość rozkwita i uczy nas, że miłość jest w stanie zniszczyć wszelkie bariery.
Język autorki jest prosty i zrozumiały. Momentami miałam wrażenie, że celem autorki jest przedstawienie zaistniałych sytuacji w jak najbardziej banalny sposób, tak, by wszyscy zrozumieli jego przekaz. Nie powiem, żeby jakoś szczególnie przeszkadzało to w czytaniu, a wręcz przeciwnie - książkę czyta się w zastraszająco szybkim tempie. Na plus trzeba określić również ciekawe zakończenie.
Całą trylogia Moorehawke oceniam jako niezobowiązującą lekturę. Jeżeli ktoś ma ochotę zapoznać się z życiem w dawnej Europie - gorąco zachęcam!
Ze względu na pojawienie się księcia, staje się bardziej "politycznie". Jest więcej intryg i niebezpieczeństw. Miejsce akcji skupia się głównie w jednym obozie, w koszarach, a nawet w konkretnym namiocie, w którym Alberon obmyśla swój plan. Ostatecznie zostają również rozwiane wszelkie domysły i tajemnice, które autorka skrupulatnie zaplątała, m.in. prawda o "tajemniczej machinie" Lorcana. W ciągu ponad 400 stron akcja spokojnie brnie do przodu do upragnionego finału.
„Król jest królem, póki jest mocniejszy, sprytniejszy i szybszy od
swoich oponentów. Taka jest prawda. Chętnych do noszenia korony Zawsze
znajdzie się wielu.”
Pośród politycznych intryg, nie można jednakże zapominać o tym, co najważniejsze - o uczuciach, towarzyszących bohaterom. Razi ubolewa cały czas nad stratą swej ukochanej, a Alberon oświadcza, że zamierza wziąć czysto polityczny ślub z księżniczką, co gwałtownie odradza mu starszy brat. Natomiast Wynter i Christopher... Ich miłość rozkwita i uczy nas, że miłość jest w stanie zniszczyć wszelkie bariery.
„Słuchaj mnie uważnie, panie Garron, bo właśnie mówię ci, że cię kocham.”
Język autorki jest prosty i zrozumiały. Momentami miałam wrażenie, że celem autorki jest przedstawienie zaistniałych sytuacji w jak najbardziej banalny sposób, tak, by wszyscy zrozumieli jego przekaz. Nie powiem, żeby jakoś szczególnie przeszkadzało to w czytaniu, a wręcz przeciwnie - książkę czyta się w zastraszająco szybkim tempie. Na plus trzeba określić również ciekawe zakończenie.
Całą trylogia Moorehawke oceniam jako niezobowiązującą lekturę. Jeżeli ktoś ma ochotę zapoznać się z życiem w dawnej Europie - gorąco zachęcam!
~~~~~~~~~~
Tytuł: Królestwo cieni
Autor: Celine Kernan
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data premiery: 22.02.2012
Liczba stron: 424
Kategoria: Dla młodzieży
~~~~~~~~~~
Nie znam tej trylogii i na razie nie mam czasu na to, aby ją rozpocząć czytać.
OdpowiedzUsuńps. możesz wyłączyć weryfikacje obrazkową? Kilka razy spisywałam litery i za każdym razem było źle, dlatego strasznie to irytuje ;-(
Wyłączyłam weryfikację obrazkową :)
UsuńUdało się? xD
Tak- dzięki :-)
UsuńBrzmi zachęcająco, ale jak tu znaleźć czas na kolejną trylogię?
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam wcześniej, z chęcią poczytam tą trylogię :)
OdpowiedzUsuń„Słuchaj mnie uważnie, panie Garron, bo właśnie mówię ci, że cię kocham.” - ten cytat mi się podoba i to już nie są Twoja słowa, prawda? :D
Pozdrawiam!
Nie, nie są to już moje słowa :D
UsuńPozdrawiam!
Jestem w trakcie czytania pierwszego tomu. Całkiem przyjemna lektura :)
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu takie niezobowiązujące lektury są dobre. Może zajrzę.
OdpowiedzUsuńpodzielam zdanie Awioli :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej trylogii, ale nie byłam do niej przekonana. Może to się zmieni :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie w moim guście, ale może kiedyś, jak w jakiś magiczny sposób znajdę więcej wolnego czasu, rozejrzę się za serią w bibliotece :)
OdpowiedzUsuń