Sama jestem w szoku, jak bardzo człowiek potrafi być sentymentalny. Bo właśnie taka jestem. Mam w domu całą sagę "Zmierzch" i mimo licznej naiwności, od których można było mieć nudności a z którą musiałam się borykać czytając przygody Belli, Edwarda i Jackoba, miałam ochotę zapoznać się z kolejnym dziełem Stephenie Meyer. Ot tak po prostu - trochę dla nazwiska, a trochę ze zwykłej ciekawości.
Przeniosłam się do przyszłości...
Przeniosłam się do przyszłości...
Przyszłość wygląda zupełnie inaczej niż to sobie wyobrażaliśmy. Ludzkość jest w mniejszości wobec istot pozaziemskich, które opanowały całą planetę poprzez "wpuszczanie" kosmitów w ciała człowieka. By powstrzymać ostateczne rozprzestrzenienie się istot pozaziemskich, grupy ludzi zaczęli się zbroić. Stają się rebeliantami i zaczynają walkę, której stawka jest ogromna - przetrwanie.
Jedną z ostatnich wolnych ludzi jest nastolatka o imieniu Melanie. Do czasu jednak. By ratować swego brata, wpada w pułapkę. W jej ciele zostaje umieszczona obca dusza - intruz o imieniu Wagabunda. Ma on za zadanie przeszukać wspomnienia Melanie, by tym samym poznać kryjówkę ostatnich rebeliantów. Lecz nie jest to takie proste, jak się wydaje. Wspomnienia nastolatki ukazują się jeden po drugim - te piękne i te smutne... a Wagabunda nie jest na nie obojętna.
Już na wstępie chciałabym powiedzieć, że tym razem Stephenie Meyer całkowicie mnie zaskoczyła. Pozytywnie, rzecz jasna! W porównaniu do sagi "Zmierzch" (do której i tak mam sentyment) ta powieść miała jakiś głębszy wydźwięk. "Intruz" dostał od autorki fabułę, wartką akcję, no i romans! I to wszystko na całkiem wysokim poziomie.
Wykreowany świat okazał się strzałem w dziesiątkę. Widać, że autorka miała na niego pomysł, który stopniowo i starannie przekazywała. Podbicie Ziemi przez kosmitów nie jest może czymś nowym w literaturze, podobnie jak obezwładnianie ludzkich umysłów - jednak Stephenie Meyer, dodając swoje trzy grosze, potrafiła z tego wyjść obronną rękę. Ten świat rządzi się swoimi prawami - a czy słusznymi trudno powiedzieć - na pewno dającymi trochę do myślenia.
"Intruz" posiada interesującą garstkę postaci. Bohaterów z krwi i z kości - choć przecież są to kosmici - z którymi można się identyfikować, a których można polubić. Szczególnie mam tutaj na myśli główną bohaterkę - Melanie/Wagabundę-Wandę. Jest niezwykle ciekawą dziewczyną/kosmitką, której uczucia całkowicie rozumiałam, której współczułam. Nie jest płaczącą, irytującą księżniczką, lecz odważną i waleczną rebeliantką.
Oczywiście, jak zawsze w powieściach pani Meyer, musi być romans. Jak to zapisała w podziękowaniach: "Mojej matce, Candy, która nauczyła mnie, że najlepszą częścią każdej opowieści jest miłość". Tym razem jednak delikatny, a jednocześnie namiętny. Uczucia pomiędzy bohaterami były widoczne gołym okiem i nie było potrzeby powtarzania o tym nieustannie. Jak to było też w przypadku wcześniejszych dzieł pisarki, i w "Intruzie" mamy trójkąt miłosny - lecz na pewno jest on niebanalny. Pani Meyer miała ciekawy pomysł, który przypadł mi do gustu.
W "Intruza" po prostu się wpada - jest jak jazda bez trzymanki, której nie chce się zobaczyć końca. Narratorką jest Melanie/Wanda, zatem mamy język młodzieżowy. zatem jest prosty, zrozumiały, a wręcz hipnotyzujący. Oczywiście mamy tutaj typowe dla tej autorki zabiegi językowe, które poznałam już przy "Zmierzchu", takie jak "westchnęła, odchrząknęła, itd". Najważniejsze jednak, że książkę czyta się niezwykle szybko, bo pomimo piekących ze zmęczenia oczu chce się nadal kontynuować lekturę.
"Intruz" został wydany w 2008 roku i na dzień dzisiejszy jest ostatnią powieścią napisaną przez Stephenie Meyer. Z tego co się dowiedziałam, autorka miała (ma?) w planach napisanie dwóch kolejnych części do "Intruza". Na razie jednak nie było znaku, iż coś takiego powstaje. Moim zdaniem powinna zostawić zakończenie takim, jakim jest, lecz pożyjemy, zobaczymy.
Cóż mogę powiedzieć? Jeżeli macie ochotę na piękny romans i ciekawą historię, możecie śmiało sięgać za "Intruza". Jest to, że się tak wyrażę, młodzieżówka pełną gębą! Zachęcam! Myślę, że się nie zawiedziecie!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Moja ocena: bardzo dobry
Już na wstępie chciałabym powiedzieć, że tym razem Stephenie Meyer całkowicie mnie zaskoczyła. Pozytywnie, rzecz jasna! W porównaniu do sagi "Zmierzch" (do której i tak mam sentyment) ta powieść miała jakiś głębszy wydźwięk. "Intruz" dostał od autorki fabułę, wartką akcję, no i romans! I to wszystko na całkiem wysokim poziomie.
Wykreowany świat okazał się strzałem w dziesiątkę. Widać, że autorka miała na niego pomysł, który stopniowo i starannie przekazywała. Podbicie Ziemi przez kosmitów nie jest może czymś nowym w literaturze, podobnie jak obezwładnianie ludzkich umysłów - jednak Stephenie Meyer, dodając swoje trzy grosze, potrafiła z tego wyjść obronną rękę. Ten świat rządzi się swoimi prawami - a czy słusznymi trudno powiedzieć - na pewno dającymi trochę do myślenia.
"Intruz" posiada interesującą garstkę postaci. Bohaterów z krwi i z kości - choć przecież są to kosmici - z którymi można się identyfikować, a których można polubić. Szczególnie mam tutaj na myśli główną bohaterkę - Melanie/Wagabundę-Wandę. Jest niezwykle ciekawą dziewczyną/kosmitką, której uczucia całkowicie rozumiałam, której współczułam. Nie jest płaczącą, irytującą księżniczką, lecz odważną i waleczną rebeliantką.
Oczywiście, jak zawsze w powieściach pani Meyer, musi być romans. Jak to zapisała w podziękowaniach: "Mojej matce, Candy, która nauczyła mnie, że najlepszą częścią każdej opowieści jest miłość". Tym razem jednak delikatny, a jednocześnie namiętny. Uczucia pomiędzy bohaterami były widoczne gołym okiem i nie było potrzeby powtarzania o tym nieustannie. Jak to było też w przypadku wcześniejszych dzieł pisarki, i w "Intruzie" mamy trójkąt miłosny - lecz na pewno jest on niebanalny. Pani Meyer miała ciekawy pomysł, który przypadł mi do gustu.
W "Intruza" po prostu się wpada - jest jak jazda bez trzymanki, której nie chce się zobaczyć końca. Narratorką jest Melanie/Wanda, zatem mamy język młodzieżowy. zatem jest prosty, zrozumiały, a wręcz hipnotyzujący. Oczywiście mamy tutaj typowe dla tej autorki zabiegi językowe, które poznałam już przy "Zmierzchu", takie jak "westchnęła, odchrząknęła, itd". Najważniejsze jednak, że książkę czyta się niezwykle szybko, bo pomimo piekących ze zmęczenia oczu chce się nadal kontynuować lekturę.
"Intruz" został wydany w 2008 roku i na dzień dzisiejszy jest ostatnią powieścią napisaną przez Stephenie Meyer. Z tego co się dowiedziałam, autorka miała (ma?) w planach napisanie dwóch kolejnych części do "Intruza". Na razie jednak nie było znaku, iż coś takiego powstaje. Moim zdaniem powinna zostawić zakończenie takim, jakim jest, lecz pożyjemy, zobaczymy.
Cóż mogę powiedzieć? Jeżeli macie ochotę na piękny romans i ciekawą historię, możecie śmiało sięgać za "Intruza". Jest to, że się tak wyrażę, młodzieżówka pełną gębą! Zachęcam! Myślę, że się nie zawiedziecie!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tytuł: Intruz
Autor: Stephenie Meyer
Oryginalny tytuł: The Host
Autor: Stephenie Meyer
Oryginalny tytuł: The Host
Tłumaczenie: Łukasz Witczak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Data wydania: 14.02.2012
Liczba stron: 560
Oprawa: broszurowa ze skrzydełkami
Kategoria: Sci-fi, Romans
Cena: 39,90 zł
Data wydania: 14.02.2012
Liczba stron: 560
Oprawa: broszurowa ze skrzydełkami
Kategoria: Sci-fi, Romans
Cena: 39,90 zł
Moja ocena: bardzo dobry
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To jedna z moich ulubionych książek i zawsze wracam do niej z sentymentem:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
mirabelkowabiblioteczka.blogspot.com
Zakochałam się w "Intruzie" <3 Aż się zdziwiłam jak bardzo różnić się mogą książki tej samej autorki. Jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam w zeszłym roku.
OdpowiedzUsuńhttp://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/
Po prostu muszę go przeczytać ; )
OdpowiedzUsuńZniechęcona Zmierzchem nie sięgnęłam... i teraz żałuję:(
OdpowiedzUsuńIntruza przeczytałam zaraz po premierze, czyli dość dawno temu, ale jego historię mam w pamięci ciągle jak żywą, gdyż zrobiła na mnie niesamowite wrażenie i teraz zamierzam obejrzeć ekranizacje.
OdpowiedzUsuńEkranizacja według mnie jest bardzo słabiutka. To film nakręcony z wielkim rozmachem i w oderwaniu od książki może się podobać, ale ja spodziewałam się czegoś innego.
UsuńOjej, to żeś mnie zasmuciła. Myślałam, że będzie się czym zachwycać, ale mimo to zaryzykuje i obejrzę, bo ciągle mam nadzieję, że mi się spodoba.
UsuńOjej, to przykro mi, że trochę rozwiałam twoje nadzieje. Ja wyszłam z kina rozczarowana, ale może akurat tobie przypadnie do gustu:)
UsuńMi ''Intruz'' bardzo się nie spodobał - żałowałam, iż sięgnęłam po tą książkę :/
OdpowiedzUsuńBardzo miło spędziłam czas w jej towarzystwie
OdpowiedzUsuńTa książka jest na mojej liście już od dawna. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się ją w końcu przeczytać ;d
OdpowiedzUsuńOglądałam tylko film, ponieważ jak zaczęłam książkę czytać, to nie mogłam jej zdzierżyć ;D
OdpowiedzUsuńZmierzch kiedyś próbowałam czytać ale poddałam się po pierwszej części. Za to Intruz niesamowicie mnie wciągnął i uważam, że to jedna z lepszych książek jakie czytałam! :))
OdpowiedzUsuńMnie "Intruz" bardzo się podobał i z chęcią przeczytałabym go ponownie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam w zeszłe wakacje i pamiętam, że książka wywarła na mnie dobre wrażenie mimo, że było dość sporo fragmentów po prostu nudnych. :)
OdpowiedzUsuńjakoś do tej autorki nie jestem przekonana, głównie dlatego, że czytałam sagę "Zmierzch" jej autorstwa.
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś dam jeszcze szanse innym jej książką :)
Czytałam tę książkę już ładnych parę lat temu i strasznie mi się podobała. O wiele ciekawsza niż mdły "Zmierzch". Chociaż jest tam sporo minusów odnośnie fabuły, ale to i tak bardzo fajne czytadło :)
OdpowiedzUsuńO proszę... A moja przygoda z ta historią zatrzymała się jedynie na filmie.
OdpowiedzUsuńNie dla mnie.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę już bardzo dawno, ale dziwiłam się, że napisała ją autorka "Zmierzchu" ;) Mimo wszystko, bardzo mi się podobała ;)
OdpowiedzUsuń"Zmierzch" mnie bardzo zaczarował, pomimo naiwności fabularnej. "Intruza" również przeczytam, jak tylko nadrobię obecne zaległości.
OdpowiedzUsuńCóż. Nie lubię tej autorki, ale Twoja recenzja jest rzetelna i miło się ją czytało ;)
OdpowiedzUsuńJedna z moich ulubionych książek <3
OdpowiedzUsuńMuszę ja przeczytać! :-D Pozdrawiam :-*
OdpowiedzUsuńIntruza jeszcze nie czytałam, ale słyszałam bardzo wiele sprzecznych opinii na jej temat - niemniej jednak kiedyś na pewno po niego sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście uwielbiam tą autorkę ♥
OdpowiedzUsuńKsiążkę pokochałam od pierwszych stron ♥
Pozdrawiam i zapraszam do mnie INNA
http://happy1forever.blogspot.com/
Jak książka bardzo mi się spodoba to do niej wracam. Cóż, do 'Intruza' wróciłam już dwa razy, więc o czymś to świadczy :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Czytając sagę "Zmierzch", niestety, kompletnie nie przypadł mi do gustu styl autorki, dlatego też tak skutecznie zniechęciłam się do jej kolejnych utworów. A tutaj miła niespodzianka w postaci tej książki. Z ciekawości, również kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńSpotkałam się z wieloma głosami mówiącymi, że ,,Intruz" jest o wiele lepszy od ,,Zmierzchu". Nie mogę przemóc się do lektury tej książki, ale polecę ją znajomej, która na pewno będzie zachwycona tą lekturą.
OdpowiedzUsuńUwielbiam. Niesamowite jest to jak różny styl pisania ma autorka w porównaniu do "Zmierzchu". Książkę czytałam rok temu, a nadal jeszcze o niej pamiętam.
OdpowiedzUsuńw-krainie-slow.blogspot.com
Hmmm do tej pory byłam sceptyczna, ale ostatnio sięgam po bardzo różne tytuły i tak sobie myślę, że może i "Intruz" by mi przypadł do gustu, kto wie? :)
OdpowiedzUsuńSerio miały być kolejne części? Nie słyszałam o tym, bo w sumie tak się skończyła jakby kolejnych już nie miało być. Ogólnie książka mi się podobała, autorka miała ciekawy pomysł, ale niektóre momenty były trochę nużące.
OdpowiedzUsuńMiałam ją kiedyś w planach. Później jednak obejrzałam film i na książkę nie miałam już ochoty :)
OdpowiedzUsuńWidziałam jedynie film, książka dopiero przede mną. A "Sagę Zmierzch" przeczytałam w całości, mam ją nawet na półce :P
OdpowiedzUsuń