Jest coś szczególnego w powieściach, które nie boją się nawiązywać do wartość chrześcijańskich. To dobrze, ponieważ ludzie potrzebują i stale będą potrzebować wiary, nadziei oraz, oczywiście, miłości.
Spełnieniem najskrytszych marzeń Libby Holladay byłoby odziedziczenie hotelu na wyspie Hope Island. Zrekonstruowanie budynku byłoby nie lada wyzwaniem dla jej talentu konserwatora zabytków, jak również niemałą radością dla miłośniczki historii. Los daje jej szansę poprzez wiadomość, iż posiada rodzinę, o której wcześniej nie słyszała. Jej tata, który podobno umarł dawno temu, odszedł z tego świata zaledwie miesiąc temu, a w dodatku ożenił się ponownie i miał kolejne potomstwa, lecz to właśnie Libby pozostawił najcenniejsze nieruchomości. Gdy znajduje się na Hope Island niespodzianki jeszcze się nie skończyły, a przystojny porucznik Straży Przybrzeżnej, Alec, przypomina jej, że niczego nie można być pewnym.
No właśnie... być pewnym... Spełnienie marzeń nie jest wcale takie łatwe, a Libby musiała się o tym szybko przekonać. Nie jest w stanie utrzymać pensjonatu na Hope Island, przez co będzie zmuszona sprzedać go deweloperowi. Dodatkowo okazuje się, że nowe rodzeństwo wcale nie jest zachwycone jej poznaniem, postrzegając ją jako tę, która chce zagarnąć cały majątek dla siebie. Żeby tego było mało, niedługo potem jej najlepsza przyjaciółka zostaje porwana, a ona staje się głównym podejrzanym...
Już od pierwszych stron Collen Coble wrzuca nas w wir akcji - niekończących się niespodzianek mniej lub bardziej przyjemnych. Na całe szczęście nie trudno jest się odnaleźć zarówno w historii młodej Libby, jak i na wyspie Hope Island - pięknej, wręcz bajkowej krainy, która ma się stać Oazą Spokoju głównej bohaterki.
Autorka wykreowała "Pensjonat na wyspie" w fantastyczny sposób. Całość akcji - pędzącej jak szalona - okazała się odprężeniem, jak i niekończącą falą ciekawości. Tak jak w każdej powieści wydawnictwa Święty Wojciech nie brak również mądrości. Colleen Coble napisała powieść w oparciu o motyw walki chciwości z hojnością. Główna bohaterka, która w przeszłości cudem łączyła koniec z końcem, nagle zyskuje ogromny majątek, przez co niełatwo jest jej się odnaleźć w zastanej rzeczywistości. Tak jak każdy człowiek poszukuje równowagi.
Postacie są sympatyczne, choć każdy z nich ma swoje tajemnice - mniejsze lub większe grzeszki. Pisarka poświęciła wielką uwagę na relacjach międzyludzkich. Nie chodzi tutaj jedynie o wielką miłość pomiędzy głównymi bohaterami, ale także pomiędzy rodzeństwem. Libby, Vanessa i Brenet są wobec siebie nieufni, zazdrośni, a jednocześnie każde z nich wolałoby, by "ściana" między nimi zniknęła.
Colleen Coble napisała bardzo miłą historię - może nie najbardziej oryginalną, lecz poprzez rozszerzenie powieści o wielkie wartości i niespodziewane akcje "Pensjonat na wyspie" ma możliwość czymś się wyróżniać. Umiejętności pisarskie autorki stoją na wysokim poziomie. W przejrzysty sposób opisała kolorową wyspę - tak, że czułam się, jakbym sama chodziła przy brzegu morza.
Mogę śmiało polecić "Pensjonat na wyspie" jako ciekawą i odprężającą obyczajówkę dla młodszych i starszych pań. Myślę, że każdy spokojnie odnajdzie się w historii Libby i jej rodzeństwa. Książka przekazuje piękne wartości i zmusza do zastanowienia się nad swoim życiem.
~~~~~~~~~~~~
Tytuł: Pensjonat na wyspie
Autor: Colleen Coble
Wydawnictwo: Wydawnictwo Święty Wojciech
Data wydania w Polsce: 2014
Liczba stron: 364
Kategoria: Obyczajowa
~~~~~~~~~~~~~~
Widzę, że tobie również książka przypadła do gustu. Fantastyczna powieść.
OdpowiedzUsuńObyczajówki nie były mi nigdy bardzo bliskie, ale nie mówię nie. :)
OdpowiedzUsuńPostaram się ją przeczytać w najbliższym czasie ;)
OdpowiedzUsuńByć może kiedyś sięgnę po tę książkę, skoro skłania ona do refleksji :)
OdpowiedzUsuńCzytałam recenzję tej książki u Cyrysi. Z chęcią do niej zajrzę.
OdpowiedzUsuńJa też czytałam recenzję u Cyrysi ;) Książka jest już zapisana do listy tych, które "z chęcią przeczytam" ;)
UsuńSkoro zachwalacie to koniecznie trzeba rozejrzeć się za tym tytułem ;)
OdpowiedzUsuńJuż mam w swoim stosiku:) Ale się cieszę!:)
OdpowiedzUsuńnie jestem fanką tego gatunku, ale twoja recenzja mnie zainteresowała :) ksiazkowa-przystan.blogspot.com
OdpowiedzUsuńLubię obyczajówki, więc nie mogę odmówić tej książce :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Ciekawe co ja bym o niej powiedziała ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam i chyba przeczytać nie planuję. Mam mnóstwo innych książek do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie przedstawiłaś tę książkę i narobiłaś mi literackiego smaka ;)
OdpowiedzUsuńMoja mama lubi takie historie, ale i ja chętnie od czasu do czasu po coś takiego sięgam :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytałabym tę książkę po lekturze kilku nieco trudniejszych w odbiorze książek z rzędu. Myślę, że świetnie bym się przy niej zrelaksowała.
OdpowiedzUsuńSama chętnie zapoznam się z tą lekturą, bo zapowiada się bajecznie ;)
OdpowiedzUsuńMam zamiar się z nią zapoznać. Jestem ciekawa, jak autorka przedstawiła życie na wyspie :)
OdpowiedzUsuńJest coś interesującego w tej książce, co zachęca mnie do czytania ;) tak więc postaram się zapoznać z lekturą ;)
OdpowiedzUsuńHmmm.... obyczajówka. Co prawda należę do tych osób, które jednak wolą "krew, krew i flaki", aczkolwiek jako miły przerywnik może się skuszę na "Pensjonat.." :)
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst. Poza tym przekonałaś mnie do przeczytania, jestem ciekawa, jak mi się spodoba. Ostatnio lubię czytać obyczajówki :)
OdpowiedzUsuńChyba raczej nie dla mnie, więc spasuję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Chętnie sięgnę po tę książkę. Czuję, że ona naprawdę przypadnie mi do gustu! :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłaby mi się spodobać :) ale też wiem, że teraz mam trochę inne plany bo nadrabiam czytelnicze zaległości :-)
OdpowiedzUsuńMiałam przyjemność czytać już o tej książce na innych blogach, potwierdzasz, że warto przeczytać.
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przeczytać tę książkę. Utwierdzasz mnie w przekonaniu, że warto!
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuń