Kilka dni temu natrafiłam na wypowiedź pewnej psycholog, która w prosty i klarowny sposób wytłumaczyła, czemu ludzie mają ogólną awersję do Ewy Chodakowskiej, mimo że ani razu nie skorzystali z jej treningów (bo przecież inni mówią, że są nudne), ani razu nie zjedli jej batonika ani nie użyli jej kosmetyków (bo przecież nie będą jej finansować), ani razu nie przeczytali jej wywiadu (bo przecież jakaś tam trenerka nie ma o niczym pojęcia). Odpowiedź jest oczywista: ponieważ Polacy nie lubią, kiedy innym się udaje. Dopóki ktoś startuje, można mu kibicowac, ale z biegiem czasu już lepiej żeby mu się noga podwinęła... bo ileż można?
Właśnie z tym rodzajem zazdrości musi borykać się m.in. Chodakowska. Tworzy treningi za darmo? Nikt o tym nie mówi. Polki kupują jej treningi, to znaczy że są głupie. Naturalne kosmetyki mają dobrą jakość i są na każdą kieszeń? Eee... to na pewno ściema. A o istnieniu sekty #Chodagang lepiej nawet nie mówić! Bo co można powiedzieć o sekcie bez własnego mózgu i samorefleksji, uważająca Ewę za bóstwo, prawda?
No właśnie, kurde, nie!
Już nie będę poruszała tematów treningów, ciasteczek, kosmetyków - każdy ma prawo decydować, na co będzie chciał wydawać pieniądze (aczkolwiek nie uważam, żeby np. kupno płyty DVD bądź dostępu do VOD było czymś złym, skoro 30 zł na miesiąc wydajemy na wiele głupsze rzeczy, jak chociażby na drinka w Warszawie). W tym poście skupię się tylko na Chodagangu.
Już nie będę poruszała tematów treningów, ciasteczek, kosmetyków - każdy ma prawo decydować, na co będzie chciał wydawać pieniądze (aczkolwiek nie uważam, żeby np. kupno płyty DVD bądź dostępu do VOD było czymś złym, skoro 30 zł na miesiąc wydajemy na wiele głupsze rzeczy, jak chociażby na drinka w Warszawie). W tym poście skupię się tylko na Chodagangu.
Źródło: Instragram |
Dla tych, którzy nie wiedzą, spieszę z wytłumaczeniem: Chodagang to po prostu społeczność kobiet i mężczyzn, dziewczyn i chłopców, ktorzy zgromadzili się wokół Ewy Chodakowskiej poprzez polubienie jej fanpage'a na Facebooku bądź konta na Instagramie. To osoby, które komentują jej posty, lajkują, korzystają z jej materiałów (zarówno tych darmowych, jak i tych płatnych), a przede wszystkim to osoby, które ćwiczą z nią regularnie, motywują sie nawzajem... i tak po prostu są z siebie dumne.
Proste, prawda? Nic specjalnego, nic strasznego. Ot, to my. Bo w Chodagangu mogę być zarówno taka zwykła ja, jak również taka zwykła ty. Wystarczy przecież tylko ćwiczyć i się rozwijać - okazjonalnie dodać post na Instragramie, że "poćwiczone" z hashtagiem #chodagang i tyle. A mimo to i tak wiele osób ma z tym problem? Nazywają Chodagang dziewczynami bez mózgu, które są zaślepione w Chodakowską jak w obrazek, które zrobią wszystko, co tylko im Ewa powie. No sekta po prostu! I za każdym razem gdy to czytam szczerze zachodzę w głowę: czemu? Czemu ludzie obrażają coś, co w swoim zamyśle przynosi tylko pozytywne korzyści?! Obseruwując te dziewczyny, które zaczynają wreszcie cieszyć się życiem, które zaczynają rozumieć, że muszą też znajdować czas dla siebie i dla swoich potrzeb, które wreszcie się sobie podobają, widzę tylko szczęście i samozadowolenie. Efekty, z których mogą być dumne; motywacje, z której ja sama czerpię w słabszych dniach. Więc z czym problem?
Źródło |
Ewa Chodakowska od samego początku istnienia w sieci publikuje efekty przed i po wraz z historią dziewczyn, które się zawzięły i zadbały o siebie. Od kilku lat przedstawia ich historię na swoim oficjalnym kanale YouTube, tytułując je Fajterkami. Przygotowuje gadżety z logiem Chodagangu, które można wykorzystywać do treningów (koszulki, fitballe, ciężarki, ręczniki, maty itd), a przede wszystkim z którymi przecież można się identyfikować, skoro od wielu lat trenuje się z Chodakowską i żyje się społecznością fajterek. Wiecie, to trochę jak z fandomem Harry'ego Pottera czy Gry o tron - jak coś kochasz, w czymś się odnajdujesz, coś dodaje ci skrzydeł, chcesz, żeby coś ci o tym przypominało. Żeby wystarczyło, że na to spojrzysz, a już przypomną ci się te wszystkie godziny na macie... i poczujesz się szczęśliwa i zmotywowana do dalszej pracy. A że są droższe? Halo? Przecież nikt nie każe Ci ich kupować.
Chodakowska na tle Chodagangu i nie tylko nieustannie przypomina o tym, jak ważna jest każda kobieta. Dodaje jej siły w każdym słowie. Daje materiały pełne wiedzy i motywacje, skłaniające każdą dziewczynę do walki o lepszą siebie. Sprawia, że Polki z Matek Polek stają się symbolem wytrwałości na skalę światową!
W ten sposób odczytuję całą kampanię Ohelo, gdy W.Kruk postanowiło włączyć Ewę do bycia jedną z ich ambasadorek. Wiecie, co oznacza kwiat ohelo? "Inspiracją dla kolekcji była roślina OHELO, która zasiedla najmniej przyjazne wulkaniczne szczyty i tereny. Biżuteria jest symbolem zmiany i wytrwałości w dążeniu do realizacji marzeń, nawet w najtrudniejszych warunkach." No jakże by inaczej, prawda? :)
W ten sposób odczytuję całą kampanię Ohelo, gdy W.Kruk postanowiło włączyć Ewę do bycia jedną z ich ambasadorek. Wiecie, co oznacza kwiat ohelo? "Inspiracją dla kolekcji była roślina OHELO, która zasiedla najmniej przyjazne wulkaniczne szczyty i tereny. Biżuteria jest symbolem zmiany i wytrwałości w dążeniu do realizacji marzeń, nawet w najtrudniejszych warunkach." No jakże by inaczej, prawda? :)
Po co ja to wszystko tutaj mówię? Bo to cholernie niesamowite i inspirujące! Taki Chodagang - sam fakt, że powstał tutaj i że regularnie się rozwija - jest po prostu cudowny!
Polki od kilku lat przekonują się na własnej skórze o tym, o czym Chodakowska trąbi od samego początku: "KIEDY TRENUJESZ ROŚNIESZ NIE TYLKO W SIŁĘ FIZYCZNĄ, ale tez tę MENTALNĄ"! To takie proste, ale żeby w to uwierzyć, trzeba przekonać się na własnej skórze. Ja, na moje szczęście, już to zrozumiałam i okazało się, że jest dokładnie tak, jak powtarza Choda: walka zaczyna się na macie, a gdy przekonamy się, że tutaj dajemy radę, uwierzymy w siebie też na innych płaszczyznach. W małych zwycięstwach tkwi źródło satysfakcji! O tym wiem i ja, i wszystkie osoby zaangażowane w Chodagang - dlatego tak bardzo są wdzięczne Ewie.
Wiecie... nie wiem, czy jest na świecie druga taka społeczność, która zrzesza na taką skalę najróżniejsze kobiety, daje im siłę, wierzy w nie, pozwala rozwijać skrzydła, edukuje i umożliwia dostęp do wielu, wielu materiałów tak po prostu. Uważam, że to piękne i budujące, że to właśnie w Polsce powstała taka społeczność. Polki są silniejsze, piękniejsze, dumniejsze.
Źródło |
Chyba warto być z tego dumnym, prawda? Bo ja jestem. I to cholernie. Oby było nas więcej!
Bardzo mądrze i trafie powiedziała pani psycholog. Myślę, że jesteśmy bardzo zawistnym społeczeństwem. Kibicujemy. Byle tylko inni nie wyszli przed szereg...
OdpowiedzUsuńMi z Chodakowską nie po drodze z tego prostego powodu, że ze sportem jestem raczej na bakier. Jeśli już, to basen, rower, fit ball... Ale takie ćwiczenia jakie ona proponuje, to nie mój level. ;) Zeszłabym na zawał po 5 minutach. Hahah.
A ja jakoś nie przepadam za tą panią. ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że bardzo sceptycznie podchodziłam do ćwiczeń z Ewą Chodakowską, próbowałam tylko Skalpela. Jednak ostatnio dowiedziałam się o jej liveach i naprawdę je polubiłam, choć z początku nie przekonywały mnie te całe motywujące gadki i zdrobnienia, to teraz je pokochałam i naprawdę doceniam to co robi! :)
OdpowiedzUsuńKwestia podejścia, prawda? :D
UsuńNa ogół jest tak (a przynajmniej ja się z takimi sytuacjami spotykam), że ludzie, którzy nie przepadają za Ewką, na ogół z nią w ogóle nie ćwiczyły. :D Fajnie, że się przekonałaś ;)
Właściwie to nie musi być Ewka - to może być każda osoba, dzięki której ubierasz dres i ćwiczysz! Powodzenia!
Ma swoja rzesze fanów tylko czy sa oni slepo wpatrzeni czy serio cos w tym jest? ja wole korzystac z mniejszych trenerów online którzy poswieca mi sie bezgranicznie
OdpowiedzUsuń