środa, 29 kwietnia 2020

K-Dramy, które warto znać



Pozostając cały czas w temacie koreańskich dram, które - no cóż - obdarzyłam ogromną miłością i swego rodzaju zaufaniem, ponieważ na bieżąco śledzę poczynania Korei Płd w kwestii filmografii, postanowiłam stworzyć kolejny zestaw dram, które udało mi się w całości obejrzeć i które teraz chciałabym Wam trochę przybliżyć.

Jako że trochę się tych dram nazbierało, postawiłam przedstawić głównie te, które są - z mojego punktu widzenia - wartościowymi produktami, które warto obejrzeć z różnych powodów. Zapisałam także ich gatunki, aczkolwiek bądźcie przygotowani, że nie ma koreańksiej dramy choćby bez cienia romansu (choćby minimalnego), szczęśliwego zakończenia (no cóż), bez przesadzonej dramy i wielu, wielu cliff hangerów, które nie pozwolą Wam się oderwać od ekranu telewizora. 

Acha! Wszystkie dramy obejrzalam na stronie DramaQueen, o której już Wam wspominałam, a do której Was bardzo zapraszam!



To jednak z tych dram, która bawi, wzrusza i zmusza nad zastanowieniem się, co by było, gdyby ciążył nad nami nieuchronny koniec... a my musimy zrobić wszystko, by się mu nie dać. Cała historia polega na bogatej dziewczynie, która dowiaduje się, że jest postacią komisku. Ale - co najważniejsze - jest postacią epizodyczną. Kimś, kto ma po prostu być tłem dla głównej pary. Ałć, prawda? Ta wiedza powoduje wiele niesamowitych wydarzeń, zmienia dotychczasowe życie głównej bohaterki i prowadzi do wielu pięknych finałów.

Polecam Extraordinary You z całego serca, ponieważ jest idealną dramą na poprawienie sobie humoru. Główna bohaterka to cudo nad cudami. Nie sposób jej nie pokochać. Dlatego też w tle pojawia się rozczulający wątek miłosny. W dodatku drama wygrała kilka znaczących nagród, także nic tylko oglądać.



Na Itaewon Class czekałam długo - jak tylko się dowiedziałam, że będzie na Netflixie. Warto było, aczkolwiek jeżeli jest się stałym widzem k-dram, ta drama wywoła mieszane odczucia: z jednej strony wszystko jest tak pięknie poprawodzone (od zera do bohatera), z drugiej jednak czegoś mi w niej zabrakło. Jednakże zapewniam, że niedzielny widz k-dram tego nie wychwyci i spędzi miłe 16 godzin z bohaterem, który nigdy się nie poddaje.

Cała drama opowiada o nastolatku, który w wyniku przykrego i niesprawiedliwego incydentu zostaje wyrzucony ze szkoły, a na dokładkę jego ojciec zostaje potrącony, a sprawca nigdy nieschwytany. Główny bohater zrobi wszystko, by się zemścić - a zemsta ta będzie słodka, gdyż otwieramy gastronomię.




Przyjemna, acz nie jest to jakaś szczególnie odkrywcza drama. Taki guily pleasure bym powiedziała. Pierwsze dziesięć odcinków oglądałam z ogromnym zainteresowaniem, ale im dalej w las tym ciut gorzej (aczkolwiek zdania są podzielone i dla niektórych to najlepsza drama ever).

W sumie nic dziwnego. Opowiada o dziewczynie z Korei Południowej, która przez przypadek trafia do Korei Północnej - a jak to w Korei Północnej: ciężko się wydostać. Niestety cała otoczka polityczna jest opisana w bardzo bajkowy, lukrowy sposób. Mimo to warto.



Jestem zdziwiona, że nie zaczęłam od tej dramy, gdyż mimo wszystko to moja ulubiona drama ever. Powracam do jej fragmentów, odsłuchuję piosenek. Cudeńko nad cudami i nikt mi nie powie, że nie. Idealny do śmiania, płakania i wzruszeń. Jak to w pałacu.

Historia opowiada o zwykłej nastolatce, która zostaje przeniesiona w czasie i trafia do starożytnej Korei (nie wiem - VIII wiek?). Ale spokojnie. Jej wiedza z naszych czasów jest najmniej istotna i ma tylko sprawić, by dziewczyna stała się bardziej świadomym uczestnikiem bitwy o władze. A tu - jak to zawsze gdy w grę wchodzi tron - jest różnie. Są intrygi, są morderstwa, są poświęcenia, ale jest też dużo śmiechu i dużo łez. Zdecydowanie drama, która daje do myślenia i zostaje w sercu na dłużej.



Oh, moja wakacyjna miłość. Już od pierwszych minut całkowicie zakochałam się w tej dramie i z niecierpliwością oczekiwałam każdego kolejnego odcinka. Wiecie jak to jest - on i ona, romans biurowy i masa, ale to masa zabawnych sytuacji. Jak dla mnie tylko Koreańczycy potrafią tak dobrze miksować gatunki... jedynie przesadzają z dramatami. Oj tak, mogliby sobie odpuścić traumy.

Ale o czym to jest? O bogatym prezesie, który nagle dostaje wypowiedzenie od swojej sekretarki/asystentki. O nie, myśli sobie, on nie ma czasu szkolić kogokolwiek innego, skoro jego obecna sekretarka Kim jest najlepsza! Zatem postanowia zrobić wszystko co w jego mocy, by ta nie zrezygnowała z pracy. A przez wszystko mam na myśli naprawdę WSZYSTKO.


Nie wiem, czy teraz Pinocchio zrobiłby na mnie takie wrażenie, jak na początku, ale i tak pozostał w moim sercu na dłużej. To jest tak schematyczna drama, że nie sposób sie do niej przyczepić. Mix gatunku ukryty w środowisku dziennikarzy. Zapamiętałam go jako kolejny guilty pleasure, od którego nie sposób się oderwać. Ale na to zresztą trzeba być przygotowanym, gdy zadziera się z koreańskimi dramami - nie sposób się od nich oderwać.

Drama opowiada o dwójce przyjaciół, ktorzy byli wychowywani na brata i siostrę. Obydwoje postanowiają zostać dziennikarzami, ale każdy z nich z innej przyczyny - ona pragnie odnaleźć swoją matkę, on prawdziwego sprawcę pewnego wydarzenia. 



No i dochodzimy do dramy, o której najbardziej chciałam Wam opowiedzieć, gdyż dosłownie godzinę temu ją zakończyłam. 12 odcinków, każdy po godzinie, i każdy, ale to absolutnie każdy, to mistrzostwo świata. 365: Repeat The Year bardzo przypomina mi "I nie było już nikogo" Agaty Christie, tyle że jest o wiele mroczniejsze i o wiele bardziej złożone. 

Wyobraźcie sobie, że macie okazję cofnąć się równo o rok. Co byście zrobili? Bo bohaterowie dramy mieli swój cel. Nie wiedzieli jednak, że zaczęli walkę z przeznaczeniem. Z jakiegos powodu ktoś ich morduje. Nieznane są powody sprawcy, gdyż jedyna rzecz, która łączy dziesiątkę przypadkowych "powracających" jest to, że powrócili o rok. Ale może to nie tylko to?

Przyznam szczerze, że już od pierwszego odcinka 365: Repeat The Year położył mnie na łopatki i naprawdę przez cały okres trwania emisji tego serialu, trzymałam rękę na pulsie. Oj, takiego serialu nikt inny, tylko Koreańczycy mogli stworzyć. Naprawdę doskonały serial pod każdym względem. No, może jedynie podsumowanie wszystkiego było... przeciętne? Liczyłam, że było "tam" coś więcej, ale się pomyliłam. 

Co by jednak nie mówić - polecam! Uważam, że 365: Repeat The Year to najlpeszy serial 2020 roku. Można śmiało go oglądać. Niezależnie, czy jest się już wyjadaczem koreańskiej kultury czy dopiero początkującym.

~~*~~

Wszystkie tytuły znajdziecie na stronie Drama Queen, do której Was zapraszam!  
Liczę, że tym razem Was złapałam :)
 

1 komentarz:

  1. Praktycznie wszystkie tytuły z tej listy znam :) Tylko dwóch nie udało mi się obejrzeć: Itaewon Class oraz 365 :D Akurat z emitowanych w tamtym czasie oglądałam coś innego - między innymi "Welcome", o którym wczoraj po finale dramy pisałam u siebie :D

    "Extraordinary You" pokochałam całym sercem - bardzo (w pozytywny sposób) przypominało mi "W - Two Worlds"

    Pozdrawiam
    Zakładka do Przyszłości

    OdpowiedzUsuń