Trochę z niepewnością, ale trochę też z nadzieją zasiadłam do debiuty Zuzanny Wólczyńskiej. Powieść o przyjaźni, która sięga gwiazd? Jakkolwiek wtórnie to brzmi, Let me know posiada w sobie coś wyjątkowego. Niespotykany urok. Trzeba tylko (albo raczej: aż!) ubrać to w ładne słowa, pozwolić na uśmiech i takie delikatne westchnięcia, a przyjemność z lektury staje się gwarantowana. Ach, te młodzieżowe opowieści. Są takie urocze.
Bee i Noah to przyjaciele od dziecka. Mało tego! To najlepsi przyjaciele, których łączyło absolutnie wszystko a dzieliła co najwyżej ulica. Niestety pewnego dnia Noah musi wyjechać z rodzinnej miejscowości, bo hej! Ma czternaście lat, więc musi słuchać się swoich rodziców. Tym samym opuszcza swoją najlepszą przyjaciółkę. Naturalnie do czasu. Po czterech lat powraca na wakacje do rodzinnej miejscowości i okazuje się, że z uroczego chłopaka pozostał tylko cham. O co jest zły na Bee? Co się wydarzyło w jego życiu? I czy przyjaźń zatriumfuje?
Wow, wow, wow! Dawno już nie czytałam tak dobrze napisanej, mądrze poprowadzonej i uroczo opowiedzianej powieści dla nastolatków! Jestem pod wrażeniem, że można napisać powieść o normalnych nastolatkach, którzy nie mają w swoich szeregach mafii gotowej stanąć za nimi murem (droczę się, lubię Rodzinę Monet). Co by jednak nie mówić, Let me know zawiera w sobie smak lata i to do tego stopnia, że wraz z bohaterami przenosimy się do Kalifornii, by usłyszeć szum fal i spojrzeć w stronę rozgwieżdżonego nieba z wiarą, że wszystko co najlepsze dopiero przed nami (oraz bohaterami).
Przede wszystkim muszę pochwalić styl. Autorka snuje opowieść doskonale - niczym zawodowy pisarz. Jej zdania są pięknie ułożone, każde słowa idealnie dobrane. Czuć dużo pracy, wysiłek, a przede wszystkim szacunek do swoich bohaterów. Zarówno Bee, jak i Noah, jak i cała reszta postaci, mają charaktery. Nie są kukiełkami, lecz pełnoprawnymi ludźmi z uczuciami - i to uczuciami, którymi autorka wiedziała jak zarządzać. Tutaj wszystkie postacie mają swój charakter, co sprawiło, że nawet Ivy (przyjaciółka Bee) mimo swojego przekoloryzowania można polubić.
A jak wypadają główne postacie? Lepiej, niż można by sobie wyobrazić. Historię poznajemy z perspektywy dwóch bohaterów. Bee jest trochę zadziorną, a przy okazji bardzo wrażliwą dziewczyną, która próbuje zrozumieć, dlaczego jej najlepszy przyjaciel zachowuje się jak buc. Sensowne? Jak najbardziej. Podobnie jak jej późniejsze oburzenie na Noah, z którym miałam lekki problem. Bo okej, najpierw zachowuje się jak cham, ale jak dla mnie dość za szybko przemienił się w cudownego chłopaka, który teraz nagle wszystko postanawia naprawić. Poczułam lekką nieścisłość, ale to pewnie już moje 27letnie doświadczenie podpowiedziało mi, że tak to nie działa. Poza tym ich relacja została opowiedziana niezwykle zgrabnie.
Te 400 stron przeczytałam w dwa dni, a żeby jeszcze zaznaczyć wyjątkowość tej powieści wspomnę, że już od pierwszej strony weszłam w tę historię i naprawdę nie chciałam wychodzić. Już nie jestem nastolatką, ale mimo to Let me know całkowicie mnie kupiło, ponieważ tak dobrze odwzorowało problemy nastolatek. Miłość między bohaterami wisi w powietrzu razem z lampionami, a i dobry humor spotka nas po drodze. Ej, serio! Jak to jest debiut, to ja już się nie mogę doczekać, co będzie dalej! Oby tak dalej, młoda autorko, bo potencjał jest ogromny!
Polecam! Z mojej strony daję naprawdę wysoką ocenę, a to coś znaczy, ponieważ z młodzieżówek już jednak wyrosłam. Bardzo trudno zaskoczyć mnie w tym temacie, ale jak się okazało - niekiedy się to udaje. Let me know to powieść idealna na lato. Rozgrzeje serce i pozwoli na jakiś czas się uśmiechnąć.
Premiera już 14. czerwca!
Zaproponuję lekturę tej książki mojej siostrzenicy.
OdpowiedzUsuńKsiążek dla nastoletnich czytelników nie czytałam od lat i raczej się nie skuszę, ale mam komu polecić :)
OdpowiedzUsuń