piątek, 30 czerwca 2023

Z cyklu PePe - o Tego lata stałam się piękna

Cykl PePe, czyli pogadanki przyjaciółek, to transkrypcja rozmów między dwiema dziewczynami, które znają się od dziecka. A jako że znają się od dziecka, to i często czytają te same książki i z chęcią o tym dyskutują. Na wieczną pamiątkę aż się chce przekazać nasze przemyślenia dalej! Zapraszam. 

Marta: Porozmawiajmy o tytule, do którego mnie namawiałaś – Tego lata stałam się piękna. Więc może zacznijmy od tego, dlaczego „przymusiłaś mnie” do tytułu?

Ola: W zeszłym roku pojawiała mi się reklama tego serialu. To nie żart. Jak wiadomo student przed sesją ma najwięcej wolnego czasu, więc serial udało mi się skończyć w dwa dni. Okazał się idealny do mycia łazienki. Serial skończył się jak się skończył, więc ponieważ nie było jeszcze drugiego sezonu, wypożyczyłam książki z biblioteki. Musiałam wiedzieć, jak to się skończy. I tak oto jestem po wszystkich trzech tomach oraz pierwszym sezonie.

M: Więc podstawowe pytanie? Który jesteś team?

O: Wiadomo, że #TeamConrad!

M: Ja po książce tylko #TeamJeremiah, zmieniłam zdanie po serialu. Ja w porównaniu do ciebie najpierw przeczytałam pierwszy tom, a dopiero później obejrzałam serial. I już przechodzimy do głównego tematu, czyli do tego, jak serial – a dokładnie aktor – potrafi zmienić zainteresowanie. przecież Conrad w książkach jest bucem!

O: To prawda, on się w ogóle się nie odzywał.

M: Ale potem obejrzałam serial i zrozumiałam, że Conrad nie musiał w tej historii mówić. Wystarczyło, że był.

O: W serialu Conrad jest przystojniejszy.

M: No tak, ale po książce widać więcej interakcji z Jeremiah, a nie z Conradem.

O: W serialu postacie są nadbudowane i mają coś do powiedzenia. Generalnie w serialu bardziej mi się podobała wersja wydarzeń, czyli że Jeremiah dowiedział się o problemach zdrowotnych matki dopiero pod koniec.

M: To też dlatego, że matki w serialu nie były bierne, lecz miały swoje życie. Bawią się, uczą się na nowo miłości.

O: Tak! Matki w serialu miały swoje życie i czuć ich przyjaźń.

M: Podobnie jak brat Belly. W książce Steven znika, a w serialu jest ciągle. To, co mnie urzekło w tej historii, to powiew „sweet sixteen”. Nawet jak się jest starszym, to z taką radością powraca się do tych czasów.

O: Bohaterowie imprezują na plaży, piją alkohol, pierwsze pocałunki, ognisko, domówka...

M: Bal!

O: Serial bazuje w tym balu na drugim tomie, ale tam Connie wcale się tak fajnie nie zachował. Nie kupił jej kwiatków i generalnie ją olał.

M: Buc!

O: Bo Jere kocha Belly! Więc Connie robi to wszystko dla brata!

M: Buc!

O: Nie znam drugiego takiego rodzeństwa, które zakochałoby się w tej samej dziewczynie i mieliby tak niezdrowe relacje. I oni między sobą nie rozmawiają! Taka dziwna relacja była też w Ostatniej Spowiedzi. Jeden brat musiał umrzeć, żeby drugi mógł być z dziewczyną.

M: Hahahhaha

O: To jest świetne zagranie autorki!

M: Tak teraz sobie myślę, czy to nie jest taki nierealny sen. Że twoja mama i mama dwójki zajebistych chłopców się przyjaźnią, więc generalnie z automatu masz dostęp do nich.

O: Wiesz, u mnie w rodzinie też miałam podobną sytuację, tylko nie uwierzysz! Synowie przyjaciela mojego taty po prostu nie byli przystojni. Taki tylko problem.

M: Tu jest ten pies pogrzebany.

O: Z perspektywy czasu myślę sobie o tej książce, że ja bym chciała mieć życie jak te matki. Mieć przyjaciółkę, z którą imprezuję całe dwa miesiące, domek na plaży i dwa miesiące wakacji wolnego. Z perspektywy czasu to mnie bardziej kusi.

M: Co by nie mówić, to bardzo przyjemna historia

O: Można by było napisać tę książkę mniejszym literakami, mniej stron, mniej drzew. Tę historię można by zamknąć w jednym tomie.

M: Czy polecałabyś tę książkę?

O: Książkę nie, ale serial tak. Książka nie była porywająca. Ale uważam, że jest ciekawa. Dla młodego czytelnika.

M: Też nie okłamujmy się, fabuła jest banalna. Tego lata akurat bohaterka zdjęła aparat ortodontyczny i okulary zastąpiła soczewkami. Brakowało tylko motyw schudnięcia.

O: Trochę o tym myślałam. Wydaje mi się, że ona tego lata dorosła i że chłopcy (mam dwadzieścia siedem lat, oni siedemnaście, więc mogę ich nazywać chłopcami) po prostu to zauważyli.

M: A mnie się też wydaje, że w zauważeniu tego, że Belly przestała być dzieckiem, był ten motyw chłopca. Conna, Sextusa, whatever. Wiesz, jaki jest największy problem tego chłopaka? Że on był strasznie nudny.

O: Dla niego nie starczało miejsca w książce.

M: To też jest problem książek młodzieżowych. Że trudno ci polubić tego „przeciwnika w miłości głównych bohaterów”, ponieważ oni są beznadziejnie napisani.

O: Z drugiej strony z góry wiedziałaś, że w całej historii będzie rywalizacja między dwójką braci. Zwłaszcza, że to ich wątki miały najwięcej przestrzeni. Chociażby ich rywalizacja o względy rodziców.

M: Czemu właściwie Conrad odrzucał Belly?

O: Z miłości do swojego brata. Jego mama na łożu śmierci poprosiła go, żeby zajmował się bratem.

M: Jezu, jakie to głupie. Wiesz, co jest na plus pomiędzy książka a serialem? W książce Conrad jest non stop obrażony, a w serialu może i jest obrażony, ale ma więcej życia. No i widzisz młodą wersję DiCaprio, więc jakoś tak łatwiej mu współczuć. W książce nie.

O: W książce też nie miał swojego życia. Przez to, że mamy opowieść z narracją pierwszoplanową, to ten Conrad jedynie pojawiał się i znikał.

M: Ale przez to trudno było mi kibicować tej parze.  W ogóle trudno było mi uwierzyć w tę miłość Belly do Conrada.

O: Bo to była platoniczna miłość.

M: Ale ta książka chce mi wmówić, że jak kochasz kogoś od zawsze i będziesz w to brnąć, to kiedyś ta miłość ci się odwzajemni.

O: I może w to nastolatki chcą wierzyć?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz