Cykl PePe, czyli pogadanki przyjaciółek, to transkrypcja rozmów między dwiema dziewczynami, które znają się od dziecka. A jako że znają się od dziecka, to i często czytają te same książki i z chęcią o tym dyskutują. Na wieczną pamiątkę aż się chce przekazać nasze przemyślenia dalej! Zapraszam.
Marta: Jak to jest, że w wieku 27 lat nadal lubimy literaturę młodzieżową?
Ola: Nadal lubię książki lekkie. I dlatego też Rodzina Monet tak mi pasowała, dlatego że – pomimo wątków trudniejszych (zaburzenia odżywiania itd) – była wciąż lekka. Ja lubię wątki miłosne, takie które uosabiają „american dream”. Przedstawiają życie, którego ja nie miałam. I to nie tak, że nie miałam znajomych, tylko po prostu miałam rodziców, którzy dbali o to, bym wróciła o 22:00 do domu.
M: Ale my też żyłyśmy w innych czasach. Nastolatki obecne – czyli 10 lat później – mają inne standardy.
O: No faktycznie. Zauważyłam, że moja mama już inaczej podchodzi do mnie a do mojego brata. 10 lat później nie ma z tym problemu, że mój brat młodszy o właśnie dziesięć lat wraca do domu nad ranem.
M: Bo to właśnie oznacza to 10 lat później. Ale dobra. Powróćmy do tematu. Jakie książki z literatury młodzieżowej czytałaś?
O: Pamiętam, że lubiłam książki Anny Łaciny. Bohaterowie mieli bardzo mocno polskie życie.
M: To trochę zawodzi twoje american dream.
O: Trudno. Nie przeszkadzało mi to. Czytałam też „After”, ale to już jako studentka.
M: I nie irytowało cię to?
O: Nie. Ja czytam albo lektury pod uniwersytet, albo pod pracę, albo gnioty. Nic pomiędzy. Ja też jestem taka, że jeśli potrzebuję odpocząć, to zamiast oglądać serial, czytam książkę. I ta książka może być gniotem. Jej głównym zadaniem jest sprawiać mi przyjemność.
M: Przypominam ci, że masz w planach Zmierzch.
O: Ale to na jesień. Jako wyjątek. Najwięcej książek czytam w wakacje.
M: Teraz powiedziałaś w punkt. Literatura młodzieżowa właśnie pachnie wakacjami.
O: Bo może o to chodzi, że młodzież najwięcej czyta właśnie w lato, kiedy ma wolne? Bo od września do czerwca skupia się na szkolnych sprawach.
M: Czyli co? W wakacje nie chcemy mieć żadnych głębszych przemyśleń?
O: Uważam, że głębsze przemyślenia powinny się pojawiać. Dlatego też Rodzina Monet jest słabą lekturą dla nastolatek. Porusza wątki trudniejsze, ale te zostają potraktowane po macoszemu. I czego uczy? Że przemoc jest rozwiązaniem. Nie jest. Kiedy jestem wobec ciebie przemocowa, to nie znaczy, że chcę dla ciebie dobrze. To tak nie działa.
M: Albo generalnie, że Monetowie ze sobą nie rozmawiamy. Gdzie na przykład u Anny Łaciny ludzie ze sobą rozmawiają. W Czynniku miłości autorka porusza temat hemofilii. W Niebie nad pustynią bohater był chory na raka. Więc można mówić o trudnych tematów mówić lekko.
O: Bo też lubimy tę lekkość. Oczekujemy jej.
M: Dokładnie tak. A z tą lekkością łączy się też śmiech. Bardzo lubię, gdy są sceny typowo humorystyczne. Gdy są dobrze napisane, z automatu wybuchasz śmiechem. Co pokazuje, że książki mogą być jak scenariusze filmowe. Co przypomina mi o kolejnym problemie tego gatunku: rollowanie oczami.
O: Oj tak.
M: Te wątki są często tak głupie i bzdurne, że po prostu to trzeba wyśmiać. To są często tak wyświechtane schematy, że ty wiesz, że tak to nie działa już jak jesteś nastolatką. A już jak jesteś dorosła, to wiesz, że nigdy nie działało.
O: Teraz jak o tym myślę, to jest bardzo mało książek dla młodzieży traktujących o relacji rodzic-dziecko.
M: Rodziców najczęściej nie ma. Dają hajs, zakazy, koniec postaci.
O: W książce „Tego lata stałam się piękna” jest delikatnie ruszony temat rodziców, którzy są; chociaż oczywiście został on lepiej rozwinięty w serialu.
M: Mama-córka; tata z synem. Jesteśmy na tyle zaawansowani w temacie psychologii, że aż warto te wartości przemycać.
O: Kulturowo niestety ojców brakuje w dorastaniu. Chociaż to też się zmienia. Na studiach poruszaliśmy temat nowej formy ojcostwa, czyli „kumpla”. Tata staje się kumplem dla swojego syna, a kumpel kumplowi nie zwraca uwagi. To zaburza relację.
M: Tracimy autorytety.
O: Jeśli w ogóle jakieś autorytety wciąż mamy.
M: Literatura młodzieżowa, jak i seriale dla młodzieży, mogłyby przekazywać jakieś wzorce podprogowo. Tak jak to zrobiono z tolerancją rasową.
O: Co na myśli?
M: Wiesz – podprogowo można przemycić jakąś wartość nadrzędną. Chociaż książki są jedynym źródłem poznania, które udowadniają, że możesz polubić daną postać na podstawie charakteru, a nie wyglądu.
O: To tak jak rozmawiałyśmy o „Tego lata stałam się piękna”. Ty bez serialu, ale po przeczytaniu książki byłaś #team Jeremiah, a ja byłam #team Conrad, ponieważ przed książką oglądałam serial.
M: Dokładnie! To sprawiło, że inaczej odbierałyśmy postaci.
O: A ty? Masz jakieś oczekiwania względem literatury młodzieżowej?
M: Lubię niekonwencjonalność. Lubię, kiedy stare schematy są przekazane w nowy sposób. Inny sposób. Pamiętam, że dawno temu czytałam Niebieskie nitki Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk...
O: Czytałam to?
M: Tak, dziesięć lat temu.
O: Upsik...
M: Nie pamiętam imion, o fabule nawet nie wspominając. Ale do tej pory pamiętam, że książka kończyła się tak, że główna bohaterka była z jednym chłopkiem... a w epilogu dziesięć lat później z kimś zupełnie innym. Pamiętam, że mnie to bardzo zaskoczyło! Bo jak to? Przecież była z tamtym. Dopiero po czasie zdałam sobie sprawę, że przecież to logiczne!
O: Zgadzam się. W literaturze/serialach mamy też tak, że z góry wiemy, kto będzie miłością jej życia. A przecież to rzadkość.
M: To, że ktoś ci się spodobał w wieku piętnastu lat, niekoniecznie ci się podoba w wieku dwudziestu pięciu lat. I to nie znaczy, że on był zły. To znaczy, że oczekiwania wobec partnera w wieku piętnastu lat są inne od oczekiwań w wieku dwudziestu pięciu lat.
O: Normy społeczne się zmieniły. Rzadko kiedy w obecnych czasach partner jest na całe życie.
M: Prawda. I dlatego też coraz częściej w literaturze poruszane są wątki rozwodów.
O: Nie zwróciłam na to uwagi.
M: Kiedyś rozwodniczki były wyklęte przez społeczeństwo. A teraz mają nowe życie. Chociażby w „Tego lata stałam się piękna”, mamy głównych bohaterów, którzy uczą się na nowo życia. Flirtują, spotykają się z nowymi chłopakami, godzą liczne obowiązki.
O: Teraz jak o tym mówisz, to zdałam sobie sprawę, że w kategorii wiekowej brakuje mi książek dla nas. Mamy Young Adult dla licealistów. Mamy New Adult dla studentów i wchodzących w dorosłość. A co dla nas? Co dla 25+, czyli czymś pomiędzy szukaniem pracy, zakładaniem rodziny, pierwszych porażkach?
M: Pamiętasz? Na studiach czytałyśmy Off-Campus i tam były trudne tematy poruszane.
O: Okej, ale co poza hokeistami? Nie przypominam sobie innych tytułów.
M: To prawda. Brakuje książek, kiedy wchodzisz na rynek pracowniczy i klops.
O: Dokładnie. Brakuje książek, w których nie znajdujesz potentata finansowego, który jest w tobie śmiertelnie zakochany od pierwszego wejrzenia.
M: Albo że jednak nie spełniłaś marzenia? Że masz pracę, której nie lubisz?
O: Generalnie w książkach i serialach nikt się nie uczy. Albo że kiedy się uczy, to z automatu jest nudziarzem.
M: To jest też problem! Że kiedy masz kogoś, kto się uczy, to on jest nudny.
O: Rzeczywiście! Nawet jeżeli jest drugim wyborem, to i tak wiesz, że bohaterka go nie wybierze, ponieważ jest nudny.
M: W Pięknej katastrofie był ten wątek poruszany. Że miałaś typa, który był na medycynie, i ty wiedziałaś, że on nie będzie z główną bohaterką, bo jest po prostu nudny. Główna bohaterka mogła się uczyć i ona była w miarę, ale...
O: Ale uczący się chłopcy są nudni.
M: No chyba że w cudowny sposób okazują się super inteligentni i godzić życie super ekstra rozchwytywanego sportowca z życiem studenta, ponieważ pamięta wszystko po jednym przeczytaniu.
O: W literaturze generalnie jest popyt na bad boyów. W życiu w sumie też. Tylko że nie chcesz mieć takiego partnera życiowego.
M: Co innego, kiedy masz 16 lat i typ nie chodzi do szkoły. A co innego, kiedy masz 26 lat i typ nie chodzi do pracy.
O: Bo ty już się przez te 10 lat nauczyłaś, że chleb kosztuje, a tam, gdzie wychodzą twoi rodzice, podczas gdy ty jesteś w szkole, to to się praca nazywa.
M: Teraz sobie przypomniałam znowu Off Campus. Chyba miał na imię Tucker. Czwarta część. I tam główna parka wpadła i uwaga... obydwoje po prostu ciężko pracowali! Więc polecamy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz