Mroczne korytarze, tajemnicze wrzosowiska i niewyjaśnione zaginięcia. Brzmi znajomo? Niby gdzieś się to słyszało, jednak nie wiadomo gdzie. Jedno jest pewne. Dom stu szeptów napisał Graham Masterton - brytyjski Stephan King. To wystarczający powód, by sięgnąć po książkę.
Po śmierci właściciela rezydencji Allhallows Hall, a przede wszystkim ojca, trójki jego dzieci - z którymi, krótko mówiąc, ten nie miał najlepszej relacji - przybywa wraz ze swoimi rodzinami w celu odczytania ostatniej woli. Treść testamentu… szokuje. Jednak to, co najgorsze jeszcze przed nimi. Ponure wrzosowiska wraz z mrocznymi murami Allhallows Hall przyprawiają o dreszcze. Nikt nie chce tam zostać. Jednak, im bardziej próbuje się wydostać, tym mocniej to miejsce trzyma.
Jak już wcześniej napisałem, tę książkę napisał Graham Masterton. Pisarz, który ,,oklepane” tematy przedstawia w ,,nieoklepany” sposób. Bohaterowie tego dzieła nie są wybitni, ale też nie irytują. Kapitałem tej książki jest atmosfera. Gdyby ktoś kazał mi powiedzieć jedno słowo, z którym kojarzy mi się Dom stu szeptów powiedziałbym - klimat. Każda kolejna strona wciąga coraz bardziej, a tajemniczość i intrygujące wątki zostają z nami aż do końca. Dosyć późno dostajemy odpowiedzi na nurtujące nas pytania, lecz droga do nich jest momentami wręcz pasjonująca.
Graham Masterton w ostatnich latach miał tendencję do pisania kryminałów. I widać to po tej książce. Choć często kwalifikowana jako horror, cały swój urok opiera na intrygach i ,,tajemniczości”. Nie jest to dzieło dla osób kochających rozlew krwi i wszechobecną rzeź, ani dla osób zakochanych w widowiskowych egzorcyzmach.
Mimo iż nie jest to wybitna lektura, nie czuję straconego czasu. Dom stu szeptów będę wspominał miło, choć bez ,,achów” i ,,ochów”.
~ Mateo
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Format: 125x195
Świetnie się przy niej bawiłam. Uwielbiam wykorzystywanie takiego klasycznego motywu w horrorach :)
OdpowiedzUsuńDla mnie będzie to książka idealna na jesień.
OdpowiedzUsuńAtmosfera - i jestem na tak. Nie ukrywam też, że sama okładka i nazwisko Stephena Kinga w polecajkach robią swoje. Być może wyłamię się ze schematu i przeczytam drugą książkę Mastertona w tym roku, bo niedawno skończyłem "Zwierciadło piekieł" :)
OdpowiedzUsuńNiestety dla mnie "brytyjski Stephen King" brzmi jak antyzachęta. Nie lubię strasznych książek ;<
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuń