czwartek, 5 czerwca 2014

Jak zostałam Wiedźmą - Dorota Masłowska

Zaciekawiona nowymi bajkami dla coraz to młodszego pokolenia, sięgnęłam po interesujący tytuł Doroty Masłowskiej. "Jak zostałam Wiedźmą. Opowieść autobiograficzna dla dorosłych i dzieci" okazała się jednak nie tyle wyzwaniem (należę bardziej do tej pierwszej grupy odbiorców), jak przede wszystkim oszołomieniem. Byłam zaskoczona, o czym teraz zaczytują się najmłodsi czytelnicy... zarówno pozytywnie, jak i negatywnie.

ZAPRASZAMY DO TEATRU! NA SZTUKĘ O WIEDŹMINIE... a nie, przepraszam, o Wiedźmie! Chłopiec imieniem Boguś również się pomylił, kiedy wybierał się do teatru. Na całe szczęście wziął ze sobą wszystko, czego potrzebował - telefon i słodycze - i nie przyglądał się szczególnie scenie.

A po deskach teatru właśnie chodziła staruszka. Lecz nie byle jaka staruszka. Była to Wiedźma. Chuda i zła opowiadała o swoich problemach, a w brzuchu burczyło jej tak, że gdy przechodziła obok domów wszyscy myśleli, iż to burza. Je bardzo rzadko, raz na dwa lata, a kiedy już ma zamiar zjeść, musi się najeść. Wyciągając swój radar sprawdza poziom Zła w dzieciach. W tym głodzie natrafia na dobrą i zawsze pomocną dziewczynkę... którą ostatecznie prosi o pomoc.


Tak właśnie zaczyna się ta zaczarowana opowieść autobiograficzna Wiedźmy, żyjącej w naszych czasach. W czasach technologii, gdzie nikt nie potrafiłby już żyć bez komputera i podłączonego do niego Internetu, komórki, aparatu czy telewizji; w czasach, gdzie wciąż jest za mało; w których żąda się więcej i więcej. Co wykorzystują - często dla żartów - czarownice wyciągając z ludzi dusze uszami, a ludzie nawet tego nie zauważając, siedząc nieustannie na fotelu i oglądając wyraz "KUPIĆ! WIĘCEJ! WIĘCEJ!".

„Jak tak wracam do domu, zła, zmarznięta, mokra,

idę i ze złością zaglądam ludziom w okna.

A mieszkam na świata skraju, dwa lata zabiera mi dojść tam,

a okno przy oknie, a w każdym się świeci,

a wszędzie, gdzie zaglądam,

czy firanka w nim ze złota, czy z gazety starej,

wszędzie siedzą tak samo, telewizję oglądają

i liczą, czy więcej, więcej, więcej mają,

czy tak jak zawsze: za mało, za mało, za mało”. 
*

Dorota Masłowska, pod przykrywką magii i sztuczek, przedstawiła smutną rzeczywistość, w której żyjemy. Nie bez powodu książeczka została zaadresowana zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Czytając ją, młodszy czytelnik będzie oczarowany niespotykanymi, żartobliwie opowiedzianymi wydarzeniami, natomiast starsi odnajdą przesłanie utworu.

"Jak zostałam Wiedźmą" posiada coś jeszcze. Przygodę opowiedzianą z fantazją. A nie ma nic lepszego, niż łączenie nauki z zabawą. Akcja utworu to szaleństwo, podobnie jak szaleństwem jest fabuła i nieprzewidywalne przeskoki to na jedną postać, to na drugą. I książka faktycznie jest szaleństwem, które Dorota Masłowska potrafiła obrócić w genialność. Bo jak to mówią: "W tym szaleństwie jest metoda".

Więc dlaczego przez długi czas nie potrafiłam odnaleźć się w tej bajce? Odpowiedź na to pytanie jest proste. Trudno było mi uwierzyć, że to nie jest bajka w żaden sposób podobna do tych, na których się wychowywałam. To nie jest historia o misiu zajadającym swój ulubiony przysmak; brak w niej pięknych i dobrych księżniczek, dobrej i złej magii. Brakowało mi tych podstawowych cech bajek! Tego widocznego gołym okiem oddzielenia dobra od zła! Aż w końcu zastanawiałam się, czy ta książka aby na pewno jest dla dzieci!

A potem do mnie dotarło... świat się zmienił. Teraz walka toczy się o coś zupełnie innego. Najmłodsze pokolenie nie wyobraża sobie życia bez technologii, w którą jest zaślepiona jak w obrazek. I nie tylko najmłodsi mają problem z oddzieleniem rzeczywistości od fikcji. Więc może przyszedł czas, by przenieść tę smutną rzeczywistość w świat literacki?

O naszych czasach nieustannie przypominają również ilustracje, a dokładnie pełno ilustracji! Obrazki zostały dołączone do niemal każdego tekstu. I nie są to typowe cukrowe ilustracje, które można znaleźć w bajkach. Ma się wrażenie, że zostały jedynie naszkicowane z dodatkiem odrobiny koloru co i raz. W pierwszej chwili spotkania z nimi nie byłam szczególnie zachwycona, lecz po niedługim czasie przywykłam do takiego obrazowania historii, zamkniętej w twardej oprawie.

To prawdziwa książeczka, która zmusza do myślenia. Nie można podczas jej czytania tak po prostu się wyłączyć. "Jak zostałam Wiedźmą" to refleksja nad naszym dzisiejszym życiem - jednym wielkim "szaleństwie", w którym trudno jest zwolnić i odpocząć. A może już czas najwyższy, byśmy to zrobili? A ta bajka w tym nam dopomoże.


* Cytat pochodzi z książki "Jak zostałam Wiedźmą" Doroty Masłowskiej; str. 11


~~~~~~~~~~~~
Tytuł: Jak zostałam Wiedźmą. Opowieść autobiograficzna dla dorosłych i dzieci
Autor: Dorota Masłowska
Ilustracje: Marianna Sztyma
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: maj 2014
Liczba stron: 172
Oprawa: twarda 
Kategoria: Dla dzieci, Familijna
 ~~~~~~~~~~~~~~
http://www.wydawnictwoliterackie.pl/ksiazka/2647/Corka-Czarownic/

27 komentarzy:

  1. Książka wydaje się być bardzo ciekawa, chociaż muszę przyznać, że słówko "autobiografia", lekko mnie przeraziło. Niemniej jednak może w wakacje skuszę się ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba okładka tej książki. I pomysł z wiedźmą staruszką też jest niezły:) I ten fragment, który przetoczyłaś, również przypadł mi do gustu:) Ciekawy tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Osobiście jakoś mnie nie zaciekawiła ta książka, ale być może mojej siostrzenicy bardziej przypadnie do gustu. W każdym razie szepnę jej słówko o "Jak zostałam Wiedźmą".

    OdpowiedzUsuń
  4. Masłowskiej nie znam (chyba, że wliczymy ekranizację Wojny...), ale akurat ta niebajka mnie zainteresowała. Jest trochę prawdy w tym, że nowoczesne czasy wymagają nowoczesnych baśni.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm..nie znam autorki, aczkolwiek książka wydaje się być ciekawa ;) To dobry pomysł, bym poznała więc autorkę :))
    Pozdrawiam Serdecznie :)):*

    OdpowiedzUsuń
  6. Masłowska to trudny przypadek. Nie wiem czy się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Styl Masłowskiej nie należy do moich ulubionych, jednak autorka jest teraz dorosłą kobietą, więc może się skuszę i sprawdzę, czy warto.

    OdpowiedzUsuń
  8. To nic dla mnie. Nawet jeśli książka jest dobra to nie sądzę, żeby mi przypadła do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam na studiach "Wojnę polsko-ruską pod flagą biało-czerwoną" i to koniec mojej przygody z tą autorką ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Choćby z samej ciekawości przeczytam... Masłowskiej nic nie czytałam i nigdy nie bardzo mnie interesowała, ale może warto?

    OdpowiedzUsuń
  11. Raczej nie czytam takich książek, a o autorce też nie słyszałam, ale jej pomysł intryguje :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie czytałam i raczej nie przeczytam, niezbyt zaciekawił mnie ten tytuł. Nigdy nie czytałam nic pani Masłowskiej i raczej tak pozostanie, choć powinnam poszerzać horyzonty...No cóż, gusta są różne.

    OdpowiedzUsuń
  13. Może sięgnę po nią w wolnym czasie ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Niestety nie zaciekawiła mnie ta książka, abym po nią sięgnęła i przeczytała sama... :)

    OdpowiedzUsuń
  15. O proszę. Czyli ma drugie dno.... może jednak się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Temat książki wydaje się ciekawy! Sama nie wyobrażam sobie życia bez technologi :) Ale czasami tak z łezką w oku wspomina się zbiórki na trzepaku i wypady na boisko :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie jestem przekonana do tej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak trafię to przeczytam, ale nie palę się do tej książki :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  19. Niestety kompletnie nie potrafię się przekonać do autorki :(

    OdpowiedzUsuń
  20. Chyba nie dla mnie, jednak okładka bardzo ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeżeli będę miała okazję to bardzo chętnie sięgnę po tą książkę :)
    Bardzo fajna recenzja
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie INNA
    http://happy1forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie umiem się do twórczości Masłowskiej przekonać, a dodatkowo stwierdzenie, że "Jak zostałam wiedźmą" jest autobiografią... Zdecydowanie nie czuję się zachęcona, ale wiem, komu ją polecę.

    OdpowiedzUsuń
  24. Z wielką chęcią sięgnę po ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Szczerze mówiąc ja mam uraz do Masłowskiej bo "Kochanie, zabiłam nasze koty". Cóż, może dobrym pomysłem byłoby przeczytać coś innego jej autorstwa, ale sama myśl o tym.... Ale recenzja fajna. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  26. Słyszałam o tej pozycji, ale jakoś mnie nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń