poniedziałek, 29 lutego 2016

Miłość o dwóch głowach na podstawie Anny Kareniny [Lew Tołstoj]

Obecnie zaczytuję się bez pamięci w Annie Kareninie (po raz n-ty dziękuję za tę przewspaniałą historię kochanej Asi z Wirtualnej Książki!) i moje myśli nieustannie krążą wokół tak licznych interpretacji książki. Na moje nieszczęście - jeszcze jak byłam młodsza - obejrzałam ekranizację z 1997 z Sophie Marceau w roli głównej, a niebawem po tym jej nowszą siostrzyczkę z Keirą Knightley. Nie jest to takie złe, ponieważ podczas lektury nie skupiam się nad pytaniami typu: co się stanie?, lecz: DLACZEGO?

UWAGA! Spoiler! 
Post tylko dla osób znających Annę Kareninę!

Ostrzegłam? Ostrzegłam. W takim razie możemy przejść do rzeczy...

Mianowicie nie potrafię stwierdzić od samego początku, czy tytułowa bohaterka postępuje źle czy dobrze? Oczywista oczywistość, iż w tym przypadku trudno o jednoznaczną odpowiedź - czemu się poddać: miłości czy obowiązkom? - a mimo to zastanówmy się wspólnie, co bardziej potępiamy? Bycie z człowiekiem, którego się kocha, który nas rozumie, wspiera, ceni... a przecież mamy już męża; czy może bycie z człowiekiem, którego nie kochamy, a jesteśmy z nim tylko z powodów czysto materialno-społecznych, choć ukochany jest na wyciągnięciem ręki? 

"Czyż pani nie wie, że pani jest całym moim życiem? Ale i ja nie znam spokoju, i pani go dać nie mogę. Całego siebie, miłość - tak! Nie mogę rozdzielić myśli o pani od myśli o sobie: pani i ja to dla mnie jedno. I na przyszłość nie widzę spokoju ani dla siebie, ani dla pani... Widzę rozpacz, nieszczęście... albo też - szczęście, i to jakie szczęście!... Czyż ono nie jest możliwe?"
Aleksy Wroński [Anna Karenina, str. 160]

Uważa się, iż miłość jest najważniejsza, najszlachetniejsza. To z miłości człowiek żyje i to z miłości zabija. Miłość to cnota, o której śnimy, marzymy. Rzecz przynosząca radość tylko wtedy, kiedy jest dzielona, bo jeżeli jest jednostronna przynosi tylko i wyłącznie gorzkie łzy. A przy tym... Miłość tak często mylona jest z swoją nieidealną siostrą-bliźniaczką, Namiętnością, i przez długi czas trudno o pewność, z którą z rodzeństwa mamy do czynienia.



"Nie był zazdrosny. Zazdrość, zdaniem jego, ubliżała żonie: do żony należy mieć zaufanie. Czemu należy mieć zaufanie, czyli zupełną pewność, że jego młoda żona zawsze go będzie kochała? - tego pytanie nigdy sobie nie zadawał. [...] Teraz jednak, chociaż pozostał wierny przekonaniu, że zazdrość jest uczuciem hańbiącym i że powinno się ufać żonie - poczuł, że stoi wobec czegoś nielogicznego i bezsensownego, i nie wiedział, co począć. Stał twarzą w twarz z życiem, z możliwością, że żona kocha kogoś poza nim, i wydało mu się to całkiem bezsensowne i niezrozumiałe, ponieważ to było właśnie - samo życie".
O Aleksiej Aleksandrowiczu Kareninie [str.163]

Natomiast małżeństwo to przypieczętowanie miłości, która nie zawsze jest pełna uniesień. Małżeństwo to zapewnienie, iż nie zostaniemy sami. Ktoś zawsze będzie obok nas. Będzie nas wspierał, pomagał, dbał o nas. Wybaczy. To właśnie dlatego ten rodzaj instytucji jest tak ważny w życiu każdego z nas. Ona jest dla niego; on - dla niej. Wspólnie się w stanie przezwyciężyć wszystko.

 

"[...] Ja wszelako mam obowiązek - wobec ciebie, wobec samego siebie i wobec Boga - przypomnieć ci o twoich powinnościach. Jesteśmy ze sobą związani; nie ludzie nas złączyli, ale Bóg. Tylko występek może rozerwać taki związek, a występek tego rodzaju pociąga za sobą ciężką karę."
[A.A. Karenin, str. 168]

Sama nie potrafię zinterpretować moich myśli na ten temat. Współczuję Annie, trzymam kciuki za jej życiowe wybory (mimo iż znam aż za dobrze zakończenie) a przy tym zastanawiam się, co ja zrobiłabym na jej miejscu.

Stąd moje pytanie do Was... Powiedzcie, jakie jest Wasze zdanie?
Potępiacie Annę, czy może zgadzacie się z jej wyborem?
Jaką drogą Wy byście poszli?
Ale tak... szczerze!
Bo według mnie wcale nie tak łatwo byłoby się rozstać z życiem w luksusie, ze statusem społecznym... a tym bardziej z synem!

26 komentarzy:

  1. Uwielbiam tą historię, lektura jest po prostu niesamowita :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem teraz w trakcie... ale się już zakochałam :3
      Do tego cały czas mam przed oczami Aarona Taylor-Jahnson w roli przystojnego Wrońskiego... Także <3 <3 <3

      Usuń
  2. Nie znam tej historii. Muszę zatem kiedyś zaryzykować i przeczytać Annę Kareninę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! :D
      To klasyka nad klasyką!
      Cudo rosyjskiej literatury!

      Usuń
    2. Ja też jeszcze nie przeczytałam, ale na pewno to nadrobię. ;) Egzemplarz już stoi na mojej półce ;)

      Usuń
  3. Och, od dawien dawna szykuję się na tę książkę! Uwielbiam takie klimaty oraz filmy kostiumowe - jednak ekranizację Anny Kareniny zostawiłam sobie na czas, kiedy przeczytam książkę. Pozdrawiam!
    http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo w końcu kto nie lubi bali ? :D
      Książkę trzeba przeczytać!

      Usuń
  4. Czytałam parę lat temu i myślę, że powinnam jeszcze raz zapoznać się z książką, żeby móc odpowiedzieć na zadanie pytanie. Jestem przeciwna zdradom, więc myślę, że skłaniałabym się do tego, iż bohaterka powinna zostać z mężem. Wroński mógł okazać się tylko przelotną fascynacją, a nie miłością aż po grób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem przeciwna zdradom - na każdej płaszczyźnie (małżeństwo/przyjaźń/koleżeństwo/znajomość). Jednakże według mnie w Annie Kareninie ta zdrada opierała się na czymś innym. Ostatecznie jeszcze kilka wieków temu mąż został wybierany na podstawie zasobności portfela, aniżeli z miłości. Dlatego też Anna, gdy poczuła, co to znaczy miłość, nie potrafiła się od niej odpędzić...
      Aczkolwiek to złożone zagadnienie :)

      Usuń
    2. Rozumiem, co masz na myśli i w takich okolicznościach jestem w stanie zdradę rozumieć. Jeżeli kobieta lub mężczyzna nie mogli wybierać samodzielnie, nie mogli szukać drugiej połowy, to rozumiem, że mogli być nieszczęśliwi w małżeństwie. Ale właśnie trudna kwestia, bo w tamtych czasach odejście od męża było mało popularnym rozwiązaniem.

      Usuń
    3. Wręcz mało kto się na podobny rozwód decydował!
      Nic w tym dziwnego - rezygnując z męża, kobieta rezygnowała z domu, rodziny, majątku i pozycji społecznej...

      Usuń
  5. Uwielbiam tę historię! :) Czytałam ją już jakiś czas temu, więc podobnie jak Dominika S. musiałabym sobie przypomnieć ją żeby z czystym sumieniem odpowiedzieć na Twoje pytanie, jednakże pamiętam, że mąż Anny od początku nie przypadł mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt. Mąż Anny - Aleksiej Karenin - nie należy do najbardziej urokliwych postaci. Sama też za nim od początku nie przepadałam... choć w pewnym momencie naprawdę zaczęłam mu współczuć.
      Nie był złym człowiekiem :(

      Usuń
  6. Nie znam tej historii, więc po słowach UWAGA SPOILER, przestałam czytać... wybacz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To z pewnością wspaniała lektura:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciężko ocenić zachowanie Anny z własnej perspektywy. Gdyby tak nie postąpiła, nie byłaby pewnie tak znaną bohaterką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatecznie lubimy najbardziej postaci tragiczne - a przynajmniej ich losy najbardziej zapadają nam w pamięci ;)

      Usuń
  9. Nie czytałam ''Anny Kareniny'', ale na lekcji historii (jakoś tak z tematu I wojny światowej zeszliśmy do Tołstoja) dowiedziałam się niemal wszystkiego o fabule (dlatego też bez przeszkód przeczytałam Twojego posta). Sama na miejscu Anny, nie wiem jakbym postąpiła. Chociaż trudno mi sobie, siebie wyobrazić poświęcającej wszystko w imię miłości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak jest wiele ludzi, którzy poświęcają się w imię miłości (choć nie zawsze - a wręcz rzadko - tak "heroicznie" literacko jak Anna ). Zwróćmy uwagę na tak wiele żon/mężów, którzy z często ułudnym widokiem miłości, porzucają wszystko, co dotychczas mieli. I też to robią w imię miłości - ponieważ się zakochali. Czym się różnią od Kareniny?

      Usuń
  10. Bardzo ciekawe przemyślenia. Moja nauczycielka stwierdziła, że Wroński nie kochał Anny, tylko po prostu chciał się zabawić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to też jest ciekawe spojrzenie. Lecz nie ma jednoznacznej odpowiedzi. To wszystko zależy od interpretacji.
      Ja sama chylę się bardziej ku romantyzmie, w którym to Wroński kochał Annę i chciał dla niej jak najlepiej (wstawiał się za nią, wspierał, kochał), lecz i jego podobna sytuacja przerosła. Nie chciał z niczego rezygnować - w sumie nawet nie potrafił!

      Usuń
    2. Zanim mi to nauczycielka powiedziała to właśnie tak na to patrzyłam, że Wroński kochał ją, ale przerosła go sytuacja, nie potrafił przeciwstawić się matce i poradzić sobie z charakterem Anny.

      Usuń
  11. ja ,,Annę Kareninę" przeczytałam,kiedy byłam na nią jeszcze stanowczo za mała.byłam wtedy zdania,że Aleksy tak bardzo ją kocha,że powinni być razem!po paru latach jednak było mi dane obejrzeć obie ekranizacje,o których wspominasz,i wydaje mi się,jakoby Aleksy najzwyczajniej zabawił się Anna,nigdy nie mając poważniejszych zamiarów.
    musiałabym ponownie przeczytać powieść...a Ty mi narobiłaś ochoty ogromnej! 😊

    marcepanowerecenzje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja twierdzę inaczej. Myślę, że Aleksy Wroński bardzo kochał Annę, pomimo tego że czasem jej nie rozumiał.

      Usuń