Czy zdarzyło wam się marzyć chociaż raz, by przenieść
się w odległe czasy i mieć możliwość przekonania się na własnej skórze, jak w
danym momencie ludziom się żyło, czym się trudnili i jakie mieli zmartwienia
dnia codziennego? Może zabrzmi to do pewnego stopnia dziwnie, ale ja bym
chciała przenieść się w czasy II Wojny Światowej i zobaczyć na własne oczy te
wszystkie wydarzenia, o których miałam okazję czytać w książkach historycznych
i przyswajać na lekcjach. Główna bohaterka Świątecznego listu właśnie
dostaje taką szansę. Tylko czy chociaż drobna ingerencja w przeszłość nie
zmieni nic w przyszłości?
http://czytamytu.blogspot.com/2019/01/recenzja-swiateczny-list-elyse-douglas_23.html |
Eve Sharland prowadzi zwyczajne życie, ma przyjaciółkę od serca, ukochanego psa i poharatane serce po przejściach rozwodowych z mężem, którego nakryła na zdradzie. Nigdy jednak nie przestała marzyć o odnalezieniu prawdziwej miłości, nie straciła nadziei. Pewnego dnia odwiedza stary sklep z pięknymi antykami. I pośród nich odnajduje stary lampion, w nim zaś nieotwarty list. Gdy po dotarciu domu dziewczyna go otwiera, ze zdumieniem spostrzega, że pochodzi on z 24 grudnia… Ale 1885 roku! Jeszcze dziwniejsze wydaje się to, do kogo został on zaadresowany - mianowicie do dziewczyny, która ma tak samo na imię i nazwisko jak ona. Eve zapala stary lampion i czyta poruszona list. Nagle jej wzrok zaczyna płatać figle i rozmywać się. Dziewczynie wydaje się, że zaraz zemdleje, przez chwilę nie rozumie tego, co się z nią dzieje. Po czym raptownie wszystko wraca do normalności. Te wydarzenia oraz wiadomość, a raczej prośba zawarta w liście nie dają jednak bohaterce spokoju. Kilka dni później udaje się na pewną ławkę do Central Parku i ponownie zapala lampion. Nagle budzi się w dalekiej przeszłości, w 1885 roku. Czy dziewczyna będzie umiała się w nim odnaleźć? Czy pomoże parze, która pragnęła siebie do granic możliwości, a los postanowił spłatać im figla? Czy w końcu jej samej uda się odnaleźć szczęście i prawdziwą miłość?
Od razu was uprzedzę - ta recenzja będzie
przepełniona zachwytami, jękami zawodu, a przede wszystkim skrajnymi emocjami.
Rozpoczynając od samej okładki, nie sposób się nie zachwycić. Niby za wiele się
na niej nie dzieje, jest tylko dziewczyna z lampionem, ale grafik się postarał
w stu procentach! Kolory zostały do siebie idealnie dobrane, wszystko ze
sobą współgra, że nie sposób oderwać od oprawy oczu. Przyzwyczaiłam się już do
tego, że Wydawnictwo Kobiece wydaje po pierwsze świetne historie z
równie dobrymi okładkami. Taka książka nie musi się bronić, wystarczy ją
postawić na półce, a będzie wokół rozsiewać magię i czar.
Przechodząc już do samej historii - jest ona po prostu
cudowna! Autorka tworzy magiczny świat, zarówno w XXI wieku jak i XIX, nie da
się jej oprzeć. Opisy i dialogi są tak skonstruowane, że czytelnik odnosi
wrażenie, że sam przemyka ulicami zarówno współczesnego Londynu jak i tego z
dalekiej przeszłości, że biega za główną bohaterką, że bierze we wszystkich
wydarzeniach czynny udział i wreszcie, że przysłuchuje się wszystkim rozmowom i
również samemu się w nich udziela. Nie da się ukryć, iż powieść ta jest wprost
stworzona dla takich romantyczek jak ja. Daje ona nadzieję, że w każdym świecie
jest szansa na odnalezienie prawdziwej miłości. Pokazuje również, że od zawsze
byli dobrzy ludzie, którzy nie wyobrażali sobie nie pomóc komuś, kto w danym
momencie znajduje się w potrzebie, jak i ci źli, którzy tylko patrzą, jak mogą
wykorzystać dla siebie daną sytuację. Świąteczny list to historia nie
tylko na świąteczny okres (chociaż z pewnością ma w sobie ona wtedy jeszcze
więcej magii), ja czytałam ją niedawno, a też chwyciła mnie za serce. Nie
spodziewałam się, że powieść ta będzie aż tak dobra. Autorka ma lekki styl
pisania, co również przekładało się na to, iż lekturę wręcz miało się ochotę
połknąć na jeden raz. Bohaterowie zostali świetnie wykreowani, w taki sposób,
iż ciężko było przejść obok nich obojętnie - albo się ich polubiło albo
znienawidziło. Głównej bohaterce, Eve kibicowałam od samego początku, miałam
nadzieję, że na koniec powieści będę miała okazję przeczytać, iż żyli długo i
szczęśliwie. Nie mogę tutaj za dużo zdradzić, ale przyznam, że jedno zachowanie
tej dziewczyny wzbudziło moje lekkie zaskoczenie i w sumie wtedy pomyślałam, że
Eve jest jednak egoistką i myśli jedynie o własnym szczęściu. Ale o co mi
chodzi zrozumiecie dopiero po lekturze tej powieści.
Podsumowując, Świąteczny list to historia
dwojga zagubionych w swoich uczuciach ludzi, którzy w 1885 roku (tym pierwszym)
nie mieli okazji rozwinąć swojego uczucia (przez dość głupią pomyłkę). To
historia o tym, że w jakich czasach byśmy nie żyli, każdy z nas w skrytości
ducha marzy o tej wielkiej i gorącej miłości. Wreszcie, to historia o
pomaganiu, wspieraniu i walce ze przeciwnościami losu. Pełna magii, skrajnych
emocji, wartkiej akcji i wspaniałych bohaterów.
Zaczytana_Panna
Autorka bloga W zaczytanym świecie
Autorka bloga W zaczytanym świecie
Czasami bardzo potrzebuję przeczytać taką romantyczną historię, więc będę miała ten tytuł na uwadze. 😊
OdpowiedzUsuńTeraz sobie odpuszczę, ale może blizej świąt przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]