piątek, 5 kwietnia 2019

Ciag dalszy przygód małych detektywów: Operacja Mumia, Operacja Człowiek w Czerni oraz Operacja Złoto!


Jako że szczerze pokochałam książki z serii Biuro Detektywistyczne nr 2 (a wie to każdy, kto przeczytał recenzję Operacji Zjawa oraz Operacji Królowa Dżungli) nie mogłam się wprost doczekać - no dobra... ja oraz moi mili, młodzi czytelnicy - by ponownie wejść do tego niesamowicie ciekawego świata, gdzie można samemu zostać detektywem. Jakim cudem? Przekonajcie się sami!

Siedzibę Biura Detektywistycznego nr 2 odwiedza Marthe Krogh, praprawnuczka Conraa Krogha, sławnego kapitana piratów. Zgłasza, że w jej domu byli włamywacze... jednakże niczego nie ukradli, tylko na stole w salonie zostawili kwiat. O co tutaj chodzi?

Operacja Złoto to książka interaktywna. Musisz mieć oczy dookoła głowy, ponieważ rozwiązania kryją się w tekście, na obrazkach oraz na kolejnych stronach. Dzięki małym kwadracikom na dole strony dostajemy pytania, na które sami możemy odpowiedzieć. Na następnej stronie znajduje się już odpowiedź... oraz kolejne pytanie. Dzięki przemyślanemu skonstruowaniu fabuły, która wypełniona jest zagadkami, przygody wystarczy na całą książkę. A zakończenie może wywołać niemało zaskoczenia! 


Kim jest Człowiek w Czerni? Pośrodku ścieżki ktoś wykopał dużą, głęboką dziurę. Oliver nie zauważa jej na czas i przelatuje przez kierownicę roweru. Kto robi takie rzeczy? I dlaczego? Mam jeszcze lepsze pytanie - O  co chodzi strasznej Mumii? Muzeum w Elvestad planuje zorganizować wystawę o starożytnym Egipcie. Jej główna atrakcją ma być prastara mumia. Jednak podczas przygotowań dochodzi do kilku wypadków. Czy rzeczywiście - jak niesie wieść - na liczącej kilka tysięcy lat mumii spoczywa klątwa? 

Operacja Człowiek w Czerni oraz Operacja Mumia niestety nie są już książkami interaktywnymi, jak Operacja Złoto. Charakteryzuje je jeden, spójny tekst podzielony na rozdziały. Czy to oznacza, że są gorsze? A skąd! Tego nigdy nie powiem, szczególnie po zapoznaniu się z treścią, która - ulalala! - jest naprawdę przemyślana. Dzieje się dużo i dzieje się ciekawie - tak, że nawet dorosła osoba może się wciągnąć. Słowem - nie sposób odłożyć książek na bok bez poznania zakończenia.


Wiecie, co mi się najbardziej podoba w serii Biuro Detektywistyczne nr 2? To fakt, że autorzy - Jørn Lier Horst oraz Hans Jørgen Sandnes - wierzą w inteligencję czytelników.  Zagadki wcale nie są takie proste i banalne, jak gdyby skierowane tylko i wyłącznie dla dzieci. Wręcz przeciwnie. Czasami nawet dorosła osoba będzie nad nimi dłużej główkowała, ponieważ nie są wcale tak oczywiste, jakby się mogło wydawać. Są najróżniejsze - znajdują się albo w tekście, albo na ilustracji... albo nawet na początku książki. Słowem: przygodo, nadchodzę! 

Okazuje się, że Biuro Detektywistyczne nr 2 to taki Scooby Doo obecnych czasów, z tym wyjątkiem, że (według mnie) jest o wiele lepsze niż sławna amerykańska kreskówka. Przygody dwójki przyjaciół są bardziej zaskakujące i bardziej "inteligentne". Książki są wypełnione zagadkami, przygodami i zwrotami akcji. A dzięki temu, że czytelnik bierze udział w całej przygodzie jako integralna część zespołu... satysfakcja z lektury gwarantowana!


To na pewno nie było moje ostatnie spotkanie z młodymi detektywami - zapewniam :)

http://mediarodzina.pl/index.php

2 komentarze: