Tylko jeden człowiek zna prawdę.
Ken Klein. Posądzony przed jedenastoma laty o zgwałcenie i zamordowanie dziewczyny młodszego brata, Willa, ścigany przez FBI, rozpłynął się w powietrzu, a po jakimś czasie ludzie uznali, że zginął. Jednakże nie wszyscy. Na łożu śmierci matka wyznaje Willowi, że jego brat wciąż żyje, a zdjęcie Kena – zrobione przed dwoma laty – potwierdza, że jej słowa nie były majaczeniem umierającej kobiety. Will czuje, że musi odnaleźć brata, a kiedy znika jego ukochana, Sheila, ta potrzeba zamienia się w konieczność. Czy istnieje jakiś związek między jej zaginięciem a dawną tragedią?*
Po doskonałym Niewinnym przyszedł czas na próbę z kolejną powieścią Harlana Cobena. Muszę przyznać, że w pierwszej chwili pomyślałam, że Bez pożegnania to taka powtórka z rozrywki. Przecież tyle łączy oba tytuły: jakaś historia z przeszłości, znikająca partnerka głównego bohatera, morderstwo... No mówię sobie: było. I owszem, może i gdzieś było, ale zdecydowanie nie w takiej formie, jaką otrzymujemy tutaj.
Harlan Coben od pierwszej strony wrzuca nas w historię wypełnioną po brzegi tajemnicą. Umierająca matka informuje dorosłego już Willa, że jego brat żyje. Co tak naprawdę zrobił i dlaczego się ukrywał - oto przewodnie pytanie, które sprawia, że czytelnik nie jest w stanie się oderwać od lektury. Bo że Ken Klein nie jest czarno-białą postacią wiadomo od początku. I właśnie ten fakt - ta postać brata wyłaniająca się powoli zza mgły - jest najlepszą kartą przetargową Bez pożegnania, która decyduje o tym, że ta powieść jest tak wyjątkowa.
Jak zawsze akcja zostaje poprowadzona w sposób nadzwyczaj poprawny. Coben to wprawiony pisarz thrillerów, w związku z tym doskonale wie, jak dawkować emocje i kiedy rzucić coś mimochodem, a kiedy rozjaśnić jakąś sytuację. Jego postacie to ludzie z krwi i kości, jakich pełno na świecie: żyjącymi swoim życiem, bez żadnej wyjątkowości, a przy tym z ranami z przeszłości. Mimo że jest to czysta fikcja literacka, czasami ma się wrażenie, że takie osoby mijamy nieustannie.
Kto nie czytał - niech przeczyta. Harlan Coben to nazwisko, które nie tyle trzeba, co po prostu warto znać. Zwłaszcza teraz, gdy ekranizacje/adaptacje jego dzieł będą raz po raz pojawiać się na Netflixie. Wiadomo, że lepiej poznać oryginał.
Aha! Nie dajcie się zwieść adaptacji akurat tej książki. Francuskie Bez pożegnania nie oddaje tej opowieści tak, jak ta na to zasługuje. Polecam powieść - serio!
Format: 125x195
Na pewno będę czytała tę książkę.
OdpowiedzUsuńSerial mnie w ogóle nie przekonuje, natomiast z książką mam trochę problem - może dlatego, że Coben jest teraz na topie a ja nie lubię sięgać po książki, o których wszyscy mówią :)
OdpowiedzUsuń