niedziela, 23 grudnia 2012

Korsarze Czarnej Róży - Dorota Gadomska

Piękna okładka - pomyślałam.
Wspaniały opis - pomyślałam.
Ciekawa fabuła - pomyślałam.

I tak to właśnie jest w tym życiu. Nic nie jest takie, jakie to sobie wcześniej zamyśliliśmy. Jednak mimo obaw (z tego co wiem, autorka jest nastolatką) chciałam przeczytać twórczość Młodego Pokolenia.

Roberta Loxley jest córką pary arystokratów – Hiszpanki i Anglika, który po niesłusznym oskarżeniu o zdradę musiał uciekać ze swojej ojczyzny i stał się piratem. Po śmierci ojca Roberta zostaje nowym dowódcą statku. Postanawia dokończyć rozpoczęte przez niego dzieło zemsty i wraz z przyjaciółmi wyrusza do Ameryki, by odnaleźć ostatniego z ludzi, którzy odpowiadają za jego kłopoty... 

Sami przyznacie, że opis jest naprawdę przekonywujący, by poświęcić trochę pieniędzy i wydać je na edukacje dotyczącą życia piratów. Tak więc byłam pewna, że książkę przeczytam na jednym oddechu, byleby poznać jak najwięcej przygód kapitana Roberty. I tak też było po troszku, gdyż książkę przeczytałam dość szybko. Lecz nie dlatego, że była ciekawa, ale dlatego że skoro już kupiłam to przeczytam.
Korsarze Czarnej Róży to wręcz beznadziejna lektura pokazująca jak to jest, kiedy nastolatka chce za wszelką cenę wydać swoją książkę. Gdyby może chwilę się wstrzymała, trochę dojrzała i przeczytała raz jeszcze swoje wypociny - wtedy może ta książka byłaby naprawdę dziełem sztuki. No bo trzeba przyznać, że pomysł jest ciekawy i można z nim drążyć bardzo, ale to bardzo dużo niesamowitych opowieści. A tak to otrzymujemy dziecinny, prosty (aż za bardzo) język, który naprawdę bardzo zniechęcił mnie do dalszego trzymania tomu w ręce. Jeżeli mam być szczera, bardzo przypominała mi moje początki pisarskie - one są naprawdę potrzebne, by chociaż zobaczyć, co to znaczy naprawdę "pisać", lecz lepiej nikomu ich na oczy pokazywać. Ja wstydziłam się ich pokazać nawet mamie, a pani Dorota Gadomska ośmieliła się pokazać całemu światu. No nic - odważna jest.

Pisarka nie umiała sklejać w spójną całość fabuły. Sądziłam, że to będzie niebezpieczna przygoda piratów, na czele których stałaby 18-letnia Roberta. Taaa, jasne... "Nasza bohaterka" zachowuje się jak przystało na 10-latkę. Na każdym kroku powieściopisarka pokazuje nam, jak to Roberta jest wspaniałym dowódcą, który prowadzi za sobą kilkadziesiąt osobową gromadę, którzy podziwiają ją na każdym kroku: jak to kombinuje, obmyśla plany podróży itp. Mówiąc szczerze ziewałam, kiedy to Roberta wpadała na genialne pomysły, które były tak genialne, że... (Oj rany rany! Jak to dobrze, że ja swoich pomysłów nikomu nie pokazywałam... ;))

Ale to nie tylko fabuła była tutaj okropna. Okropni byli również bohaterowie. A nie przepraszam - bardziej pasowałoby tu stwierdzenie, że byli jacyś bohaterowie, ale nie bardzo pamiętam jacy. Nawet "nasza główna bohaterka" była nijaka - nie miała na sobie ani rysy, a wszyscy się jej bali i podziwiali. Nie wiem właściwie jak ją mam opisać... Zapewne za chwilę zapomnę wgl jak miała na imię (dopiero przed chwileczką skończyłam czytać, więc coś tam jeszcze pamiętam). Nie wyróżniają się również inni bohaterowie. Tam się w ogóle nikt nie wyróżnia!

W tej oto książce dowiadujemy się, że tak naprawdę piraci to wspaniała paczka przyjaciół, którzy mieszkają sobie spokojnie na swojej wysepce, non stop świętują jakieś imprezy - ślubów tu było po pęczki, bo nasza Roberta ma tak trafne oko swatki, że zaraz powiedziała, kto z kim się zwiąże: "I tak też się stało".

Nie ma sensu dalej kontynuować tego opisu. Byłam ciekawa, przez co się sparzyłam. No ale przynajmniej okładka ładna.

-----------------------------------
Tytuł: Korsarze Czarnej Róży
Autor: Dorota Gadomska
Wydawnictwo: Novae Res
Data Wydania: 2012 r.
Liczba stron: 338
Kategoria: (o kurczę, a co to wgl. było?!) Literatura Młodzieżowa, Fanstasy (?)
-----------------------------------
Ocena: 1 (niedostateczny)
Wniosek: Na debiut naprawdę lepiej trochę poczekać

2 komentarze:

  1. Podpisuję się pod Twoją recenzją rękami i nogami - co tu dużo mówić, książka jest naprawdę kiepska i fatalnie napisana... Nie miałam pojęcia, że autorka jest nastolatką, skąd masz taką informację? To by dużo wyjaśniało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już nie pamiętam - chyba na jakiejś stronie była o tym wzmianka. Właśnie dlatego chciałam przeczytać tę książkę - by dowiedzieć się, jak piszą rówieśnicy lub młodsi ode mnie. No i się zawiodłam... ;/

      Usuń