Galbraith vel Rowling długo kazał/a czekać na czwartą powieść o detektywie Cormoranie Strike'u. Od mojej lektury Żniw zła minęło przeszło dwa i pół roku, co było dość długim okresem jak na tak emocjonujące zakończenie. Po Zabójczej bieli rozumiem, co zajęło autorowi tak dużo czasu - trzeba przyznać, że rzetelnego researchu można się uczyć od Rowling. Jednkaże czy to wystarczyło, by uznać jej najnowszą książkę godną poświęconego czasu?
Do biura Cormorana i Robin przychodzi dziwny mężczyzna. Ma na imię Billy i już na pierwszy rzut oka widać, że jest osobą z zaburzeniami psychicznymi. Ciężko zatem uwierzyć mu na słowo, gdy wyjawia, że w młodości widział, jak ktoś zabija małe dziecko i zakopuje je tuż obok konia. O co chodzi? Tego detektyw się nie dowiaduje, ponieważ Billy ucieka. Lecz trop pozostaje i okazuje się bardzo przydatne przy kolejnym zleceniu - tym razem od ministera kultury.
Już na wstępie trzeba przyznać, że Rowling się postarała. Stworzyła rozszerzające się nieustannie uniwersum osadzone cały czas we współczesnym Londynie, opisane z dokładnością a przy tym z klasą, jakiej nie powstydziłby się żaden pisarz. Przez całą powieść ma się wrażenie uczestniczyć we wszystkich wydarzeniach. Każda nowa lokacja przedstawiona jest zaledwie w krótkim akapicie, a mimo to czytelnik doskonale potrafi sobie wszystko wyobrazić. Za to należą się niesamowite brawo, ponieważ gdyby nie ta umiejętność, łatwo można by się zgubić z Zabójczej bieli.
Ale zaczęłam od opisu, a przecież w powieści detektywistycznej najważniejsza jest zagadka. No chyba że nie jest, a właściwie ma się wrażenie, że tworzy tło do powieści psychologiczno-obyczajowej, jak to ma się wrażenie w przypadku Zabójczej bieli. W tej części ogromny nacisk został położony na rozwój relacji między Cormoranem a Robin - bo dzieje się! I to nie mało! Nie dość, że pojawiły się "spięcia" między Robin a Mattem, to jeszcze do gry wkracza Charlotte'a. Są na tyle pełnokriwste postacie, że nie sposób nie kibicować im szczęścia. I co najważniejsze - ów rozwój będzie miał ogromne zakończenie przy rozwiązaniu śledztwa.
To może w końcu przejdę do śledztwa... Widzicie, ono jest tak skomplikowane i zbudowane na zasadzie domina, że nie sposób powiedzieć o jednej rzeczy, nie wspominając o kolejnej. Spotkanie z Billym jest zaledwie początkiem ogromnej tajemnicy, która - choć wciągająca - dla mnie nie wydała się ciekawsza od wątku romantycznego. Mimo to niejednokrotnie byłam zaskakiwana przez autorkę rozwojem akcji, a samo zakończenie całkowicie mnie zaskoczyło, dlatego Zabójcza biel spodoba się fanom czysto intelektualnej rozrywki.
Wiecie tylko, co może boleć? Wydanie. I nie chodzi mi bynajmniej o format, ponieważ czwarta część wpasowuje się wielkością z poprzednimi tomami, a o szatę graficzną. Wiem, że to sprawka angielskiego wydawcy, który uznał, że nie będzie już wydawał zgodnie z wcześniej przyjętą konwencją, dlatego też Zabójcza biel znacząco różni się grzbietem i oczywiście okładką. Ma to zapewne przyczynić się do tego, że wierni fani, nie mogący znieść takiej dysproporocji kupią nowe wydania... no ale no proszę Was! Kto tak postępuje? Bardzo brzydko się zachowano.
Co by jednak nie mówić, Zabójcza biel to kawał porządnej lektury wypełnionej różnymi szczególikami, które na sam koniec potrafią zaskoczyć. Może nie wciąga od pierwszej strony, ale z biegiem stron czwarta część przygód Cormorana i Robin może zostać zapamiętana jako coś niebagatelnie dobrego. Jeżeli lubicie tę serię, musicie mieć tę książkę!
Do biura Cormorana i Robin przychodzi dziwny mężczyzna. Ma na imię Billy i już na pierwszy rzut oka widać, że jest osobą z zaburzeniami psychicznymi. Ciężko zatem uwierzyć mu na słowo, gdy wyjawia, że w młodości widział, jak ktoś zabija małe dziecko i zakopuje je tuż obok konia. O co chodzi? Tego detektyw się nie dowiaduje, ponieważ Billy ucieka. Lecz trop pozostaje i okazuje się bardzo przydatne przy kolejnym zleceniu - tym razem od ministera kultury.
Już na wstępie trzeba przyznać, że Rowling się postarała. Stworzyła rozszerzające się nieustannie uniwersum osadzone cały czas we współczesnym Londynie, opisane z dokładnością a przy tym z klasą, jakiej nie powstydziłby się żaden pisarz. Przez całą powieść ma się wrażenie uczestniczyć we wszystkich wydarzeniach. Każda nowa lokacja przedstawiona jest zaledwie w krótkim akapicie, a mimo to czytelnik doskonale potrafi sobie wszystko wyobrazić. Za to należą się niesamowite brawo, ponieważ gdyby nie ta umiejętność, łatwo można by się zgubić z Zabójczej bieli.
Ale zaczęłam od opisu, a przecież w powieści detektywistycznej najważniejsza jest zagadka. No chyba że nie jest, a właściwie ma się wrażenie, że tworzy tło do powieści psychologiczno-obyczajowej, jak to ma się wrażenie w przypadku Zabójczej bieli. W tej części ogromny nacisk został położony na rozwój relacji między Cormoranem a Robin - bo dzieje się! I to nie mało! Nie dość, że pojawiły się "spięcia" między Robin a Mattem, to jeszcze do gry wkracza Charlotte'a. Są na tyle pełnokriwste postacie, że nie sposób nie kibicować im szczęścia. I co najważniejsze - ów rozwój będzie miał ogromne zakończenie przy rozwiązaniu śledztwa.
To może w końcu przejdę do śledztwa... Widzicie, ono jest tak skomplikowane i zbudowane na zasadzie domina, że nie sposób powiedzieć o jednej rzeczy, nie wspominając o kolejnej. Spotkanie z Billym jest zaledwie początkiem ogromnej tajemnicy, która - choć wciągająca - dla mnie nie wydała się ciekawsza od wątku romantycznego. Mimo to niejednokrotnie byłam zaskakiwana przez autorkę rozwojem akcji, a samo zakończenie całkowicie mnie zaskoczyło, dlatego Zabójcza biel spodoba się fanom czysto intelektualnej rozrywki.
Wiecie tylko, co może boleć? Wydanie. I nie chodzi mi bynajmniej o format, ponieważ czwarta część wpasowuje się wielkością z poprzednimi tomami, a o szatę graficzną. Wiem, że to sprawka angielskiego wydawcy, który uznał, że nie będzie już wydawał zgodnie z wcześniej przyjętą konwencją, dlatego też Zabójcza biel znacząco różni się grzbietem i oczywiście okładką. Ma to zapewne przyczynić się do tego, że wierni fani, nie mogący znieść takiej dysproporocji kupią nowe wydania... no ale no proszę Was! Kto tak postępuje? Bardzo brzydko się zachowano.
Co by jednak nie mówić, Zabójcza biel to kawał porządnej lektury wypełnionej różnymi szczególikami, które na sam koniec potrafią zaskoczyć. Może nie wciąga od pierwszej strony, ale z biegiem stron czwarta część przygód Cormorana i Robin może zostać zapamiętana jako coś niebagatelnie dobrego. Jeżeli lubicie tę serię, musicie mieć tę książkę!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tytuł: Zabojcza biel
Tytuł oryginalny: Lethar White
Autor: Robert Galbraith (pseud. J.K.Rowling)
Tłumaczenie: Anna Gralak
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 28. listopad 2018
Seria: Cormoran Strike
Seria: Cormoran Strike
Liczba stron:656
Format: 205x130mm
Nie znam jeszcze tej serii, ale jestem jej bardzo ciekawa. 😊
OdpowiedzUsuńChyba zostałem przekonany do serii i autorki. Jakoś nie przepadam za Rowling, te Harry Pottery mnie zniechęciły skutecznie do tego, żeby w ogóle spojrzeć w kierunku kryminałów, ale wygląda na to, że trzeba będzie, lepiej żeby mnie takie kąski nie omijały :), pozdrawiam autorkę bloga przy okazji
OdpowiedzUsuńRowling tworzy bardzo rozbudowane światy - zarówno w HP, jak i w tej serii. Warto poświęcić jej czas, ponieważ autorka potrafi nie raz pozytywnie zaskoczyć ;)
UsuńRównież pozdrawiam! :D
Muszę w końcu się zabrać za tę serię...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Tę serię mam w planach, może w przyszłym roku uda się w końcu przeczytać ;)
OdpowiedzUsuń