poniedziałek, 10 października 2016

Rozdział I. Jesteśmy w Niemczech

Tak, żyję. Jeszcze nie zginęłam i nadal nikt mnie nie porwał/zgwałcił. Mam się całkiem dobrze. A ponieważ cenię sobie pamiętnikarstwo i spisywanie wspomnień na wieczną pamiątkę... to też uraczę Was moją historią związaną z Erasmusem.

Jak pewnie już niektórzy doskonale wiedzą - w marcu dowiedziałam się, że dostałam się na Erasmusa. Do Niemiec. Do Bawarii. A dokładnie na Uniwersytet Augsburski. Przechodząc zwycięsko przez wszystkie papierki, dokumenty i inne duperele, tak bardzo potrzebne w tej sprawie (biurokracja rządzi światem - pamiętajcie!) w końcu nadszedł dzień wyjazdu. A był to czwartek wieczorem, kiedy moi rodzice odwieźli mnie do Torunia, a z Torunia wraz z Magdą (poznacie ją zapewne bardzo dobrze, ponieważ to moja koleżanka z uczelni, która zdecydowała się wraz ze mną przyjechać na Erasmusa) i jej rodzicami udaliśmy się prosto do Augsburga. Przeprawa tak krótka, na ile krótka może się wydawać się jazda ponad 1000 kilometrów nocą... No ale ja tam spałam :D 

Było zimno, wilgotno, no ale pięknie :D

Także chwilę po 8:00 (a wyjechaliśmy z Torunia około 20:00 to sobie wyobraźcie, ile czasu spędziliśmy w samochodzie) dotarliśmy pod akademiki. No i od razu trzeba było mówić po niemiecku - poprosić kulturalnie o klucze do pokoju... i ogólnie poprosić o wskazanie pokojów! Herr Hausmaister raczej z angielskim wiele do czynienia nie miał... no ale najważniejsze informacje zrozumiałyśmy, udałyśmy się do swoich domków i w końcu zobaczyłyśmy, jak to wszystko wygląda. 

Akademik wygląda następująco: jest z 20 budynków, a w każdym z budynków jest tak z 10 pokoi. Każdy pokój to osobna kawalerka dla jednej osoby: z łazienką, aneksem kuchennym no i pokojem. I powiem Wam szczerze - jest ładny. Mam tu wszystko, czego potrzebuję: spokój, ciszę... i w końcu INTERNET! (Nawet sobie nie wyobrażacie, jak ciężko było mi przeżyć dni bez Internetu, ale o tym później ;))

Jak w ogóle wygląda kwestia akademików w Niemczech? A więc z marszu dostajesz klucz do pokoju, klucz wielofunkcyjny do otwierania różnych drzwi (chociażby do garażu podziemnego, przez który mogę szybko przedostać się do akademika Magdy) no i klucz do skrzynki pocztowej. Z marszu musiałam ponaklejać swoje nazwiska na domofonie, na numerku przy swoich drzwiach oraz właśnie na swojej skrzynce. I co najlepsze - tę skrzynkę powinnam otworzyć już w sobotę, ponieważ miałam tam pełną instalację Internetu, no ale... po co mi skrzynka na listy?! 

Neuschwanstein - polecam odwiedzić!

W kwestii akademika nie można się przyczepić. Już tutaj będzie krótka dygresja tego, że nawet jeżeli coś ci nie działa w Niemczech... z marszu zostaje to naprawione. Pan Hausmaister jest przemiłym człowiekiem (nawet się pyta, jak jest jakieś słówko po polsku i wgl), do którego się zwracasz... a on to OD RAZU robi. Nie ma żadnego: zaraz, później. Jest teraz. Właśnie teraz idzie za tobą, żebyś mu powiedział, co się dzieje (słowo kapput (zepsute) mam już opanowane do perfekcji). 

I to chyba na razie tyle, jeżeli chodzi o akademik. No chyba że jeszcze warto wspomnieć, że nikogo tutaj nie interesuje, co robisz w swoim pokoju, kto do Ciebie przychodzi, czy ktoś tutaj nocuje czy nie. To nieważne - ty płacisz, czyli na ten czas jest Twoje. Koniec kropka.  Po nazwiskach przy domofonach widzę, że mam istną mieszankę kulturową w moim akademiku, także jestem ciekawa, czy ich poznam :D

No i wiadomo - ogarnęłyśmy z Magdą też Augsburg. Miasto naprawdę ładne i zadbane. Kiedy weszłam na stare miasto i zobaczyłam te wszystkie piękne domki, poczułam się tu jak u siebie. Poczułam, że mogę polubić to miasto... i zapewne tak też się stanie :D Ostatecznie pod tym względem niemiecki porządek robi swoje. Oprócz tego w niedzielę pojechaliśmy w czwórkę zobaczyć zamek z Disneya w Neuschwanstein oraz stocznię narciarską... w miejscowości klimatycznej, aczkolwiek nie pamiętam nazwy. Tamże zamówiliśmy sobie typowe niemieckie jedzenie! 

A jako że było bu-bu, to trzeba było się ogrzać grzanym winem - pycha!!! Obok Magdy i jej mamy!

Po powrocie, jako że dalej miałam problem z Internetem, moja Tutorka - Anita - czyli osoba, która pomaga mi się odnaleźć w Niemczech, wpadła do mnie na herbatę. Wiele nie pomogła (bo w sumie nie miała jak pomóc), no ale sobie pogadaliśmy po niemiecku. I to od razu po niemiecku. Jasne, na początku to było trudne i w dodatku męczące... ale z czasem zdania same się układały w całość. Nie, nie jest od razu idealnie, ale jest lepiej niż oczekiwałam, ponieważ nie bałam się odzywać. Stopniowo będzie tylko coraz lepiej - ale o tym pewnie wspomnę przy innej okazji ;)

O biurokracji opowiem pewnie jeszcze nieraz... no ale wszystko jest możliwe. Na razie wyszedł z tego prawdziwy misz-masz, bo i podczas tych czterech dni strasznie dużo się wydarzyło... ale zawsze coś na początek jest!

Tak czy owak - żyję, mam się dobrze (bo w końcu mam Internet) i czuję, że choć będzie trudno - będę miała co wspominać!  

8 komentarzy:

  1. Kochana trzymaj się tam ciepło - wysyłam buziaaaaki ;*****
    Pozdrowienia dla Magdy oczywiście i udanego semestru !
    Jagoda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrowienia! :D
      Czekaj na mnie z kawą! Niebawem wracam!

      Usuń
  2. Biurokracja to temat długi i szeroki. Przyznam Ci szczerze, że ja mam jej po dziurki w nosie w mojej pracy i szczerze powiedziawszy uważam, że nie powinnam produkować nawet połowy papierów jakie produkuję :p
    Kochana, baw się dobrze, na pewno wszystko będzie super i wrócisz z wymiany ze wspaniałymi wspomnieniami :) Życzę Ci tego serdecznie i mocno ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę Ci, żebyś spędziła tam wspaniałe chwile i zdobyła ciekawe doświadczenia!
    A poza tym, dwa lata temu także odwiedziłam zamek Neuschwanstein i uważam, że jest przepiękny i pełny uroku :)
    Pozdrawiam,
    Nika

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie lepsze akademiki tam niż u nas - tu jak jest jedna wspólna łazienka i kuchnia na piętro do i tak dobrze dobrze. ;/
    Korzystaj i spędzaj miło czas! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcę duuużo postów o wyjeździe, uwielbiam je czytać :)
    Szkoda tylko, że booktour nie skończył się przed Twoim wyjazdem :(
    Pozdrawiam!
    http://sunny-snowflake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazdroszczę Ci! Cieszę się, że jesteś zadowolona ze swojej decyzji. Wstawiaj dużo zdjęć, czekam z niecierpliwością.
    S.J

    P.S Magda bardzo ładnie wygląda w ciemnych włosach! ;)

    OdpowiedzUsuń