Agata Przybyłek była jednym z moich czytelniczych wyrzutów sumienia. A to dlatego, że ta młoda autorka pochodzi z pobliskiej mnie miejscowości. Zdążyła napisać już 12 książek, żebym się w końcu w sobie zebrała i miała okazję poznać choć jedną z jej powieści. Na początek wybrałam jedną z nowszych jej tytułów... i, szczerze mówiąc, mam nadzieję, że inne książki Agaty są znacznie lepsze.
Laura to dziewczyna z dobrego domu, a przede wszystkim absolwentka psychologii, która otrzymuje możliwość studiowania doktoratu w Kanadzie. W wakacje przed wylotem poznaje chłopaka ze wsi, Alka, który prowadzi odziedziczone po rodzicach gospodarstwo. Zakochują się w sobie niemal od pierwszego wejrzenia, jednakże na ich drodze stoi zarówno jej, jak i jego przyszłość. Czy łączące ich uczucie przetrwa rozłąkę? W międzyczasie na tę samą wieś powraca po latach emigracji Róża, urocza starsza pani, która okaże się dobrą wróżką dla dwójki zakochanych, ale nie tylko dla nich... (bowiem uwielbiają ją wszyscy).
Wiecie co? Zbierałam się długo w sobie, żeby po pierwsze zrozumieć, że przecież są osoby, które uwielbiają podobne ciepłe opowieści o happy endzie i sielankowym życiu (czyt. bez głębszego, drugiego dna), połączone ze sobą dialogami o jedzeniu i... niczym w sumie (trochę takie, jak pisze m.in. Katarzyna Michalak), a po drugie, żeby ubrać w zdania te wszystkie myśli, które kłębiły się w mojej głowie podczas, jak i po lekturze. Bo z jednej strony jestem zła na siebie, gdyż znowu miałam większe wymagania, niż powinnam mieć, a trochę też na samą autorkę, że nie wykorzystała w pełni swoich zawodowych/wystudiowanych kompetencji psychologicznych
I już nie chodzi o fabułę, która po prostu przedstawia życie na prowincji, gdzie różnice między ludźmi z "dobrych domów" a "ze wsi" zostały spłycone do maksimum (czyli że... nie ma różnicy - wszystko są tacy sami, tyle że jedzą inne obiady). Nie zgadzam się całkowicie z tą opowieścią, ponieważ - widzicie - ja sama żyję na pograniczu tych trzech miejsc i wierzcie mi SĄ RÓŻNICE i to nie do przeskoczenia. Poza tym żałuję, że Agata Przybyłek ich nie przedstawiła, nie uwypukliła, dzięki czemu jej powieść nabrałaby głębi. Ale nie. W pewnej chwili ta historia była po prostu o pięknej, inteligentnej, wyjątkowo zdolnej, dobrej, bogatej dziewczynie oraz o przystojnym, inteligentnym, wyjątkowo zdolnym, dobrym, ale biednym chłopaku. No i o wróżce Róży, która przedłużała Bądź przy mnie zawsze do granic możliwości zdaniami: "Jeszcze nie teraz, opowiem kiedy indziej". I tak do czterysta czterdziestej czwartej strony...
Jeżeli chodzi o samych bohaterów, to nie mam za dużo do powiedzenia. To postacie dobre z charakteru, miłe dla otoczenia i sympatyczne w swoich wypowiedziach. To tyle. Jeżeli pojawiają się jakieś złe postacie, to są stricte złe, bo tak. Bo w tym świecie życie składa się tylko z odcieni czerni i bieli.
Bądź przy mnie zawsze czyta się na raz. Książka została napisana prostym językiem utkanym głównie z dialogów. Jeżeli już pojawia się narrator, to jest to niestety narrator a'la z książek Katarzyny Michalak.
Największym problem w tym wszystkim nie była ta książka. To byłam ja, która po prostu nie czuje się adresatką podobnych historii. Oczekuję od powieści czegoś więcej, a niestety w tym przypadku dostałam sielankową opowieść, nic nie wnoszącą do mojego życia. Rozumiem jednak, że są czytelnicy, których ciągnie do takich ciepłych światów pozbawionych pierwiastka zła. Wtedy zakochają się w Bądź przy mnie zawsze.
Wiecie co? Zbierałam się długo w sobie, żeby po pierwsze zrozumieć, że przecież są osoby, które uwielbiają podobne ciepłe opowieści o happy endzie i sielankowym życiu (czyt. bez głębszego, drugiego dna), połączone ze sobą dialogami o jedzeniu i... niczym w sumie (trochę takie, jak pisze m.in. Katarzyna Michalak), a po drugie, żeby ubrać w zdania te wszystkie myśli, które kłębiły się w mojej głowie podczas, jak i po lekturze. Bo z jednej strony jestem zła na siebie, gdyż znowu miałam większe wymagania, niż powinnam mieć, a trochę też na samą autorkę, że nie wykorzystała w pełni swoich zawodowych/wystudiowanych kompetencji psychologicznych
I już nie chodzi o fabułę, która po prostu przedstawia życie na prowincji, gdzie różnice między ludźmi z "dobrych domów" a "ze wsi" zostały spłycone do maksimum (czyli że... nie ma różnicy - wszystko są tacy sami, tyle że jedzą inne obiady). Nie zgadzam się całkowicie z tą opowieścią, ponieważ - widzicie - ja sama żyję na pograniczu tych trzech miejsc i wierzcie mi SĄ RÓŻNICE i to nie do przeskoczenia. Poza tym żałuję, że Agata Przybyłek ich nie przedstawiła, nie uwypukliła, dzięki czemu jej powieść nabrałaby głębi. Ale nie. W pewnej chwili ta historia była po prostu o pięknej, inteligentnej, wyjątkowo zdolnej, dobrej, bogatej dziewczynie oraz o przystojnym, inteligentnym, wyjątkowo zdolnym, dobrym, ale biednym chłopaku. No i o wróżce Róży, która przedłużała Bądź przy mnie zawsze do granic możliwości zdaniami: "Jeszcze nie teraz, opowiem kiedy indziej". I tak do czterysta czterdziestej czwartej strony...
Tak propo to Agata wydała swoją najnowszą powieść. |
Jeżeli chodzi o samych bohaterów, to nie mam za dużo do powiedzenia. To postacie dobre z charakteru, miłe dla otoczenia i sympatyczne w swoich wypowiedziach. To tyle. Jeżeli pojawiają się jakieś złe postacie, to są stricte złe, bo tak. Bo w tym świecie życie składa się tylko z odcieni czerni i bieli.
Bądź przy mnie zawsze czyta się na raz. Książka została napisana prostym językiem utkanym głównie z dialogów. Jeżeli już pojawia się narrator, to jest to niestety narrator a'la z książek Katarzyny Michalak.
Największym problem w tym wszystkim nie była ta książka. To byłam ja, która po prostu nie czuje się adresatką podobnych historii. Oczekuję od powieści czegoś więcej, a niestety w tym przypadku dostałam sielankową opowieść, nic nie wnoszącą do mojego życia. Rozumiem jednak, że są czytelnicy, których ciągnie do takich ciepłych światów pozbawionych pierwiastka zła. Wtedy zakochają się w Bądź przy mnie zawsze.
Tytuł: Bądź przy mnie zawsze
Autor: Agata Przybyłek
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 446
Oprawa: Zintegrowana
Gatunek: Obyczajowa
Cena: 34,90 zł
PS.Zaczęłam inną powieść Agaty Przybyłek - Takie rzeczy tylko z mężem. To już bardziej mój styl (ma jakąś fabułę), choć powieść strasznie często przypomina mi Ranczo :P
Fakt różnice społeczne było i są - raczej to się nie zmieni...Po twojej opinii czuje, że książki tej autorki nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie czujesz się usatysfakcjonowana lekturą. ja mam w planach na przyszłość lekturę tej książki.
OdpowiedzUsuńMyślę, że za jakiś czas dam tej książce szansę żeby sprawdzić jak ja ją odbiorę. ;)
OdpowiedzUsuńHm, wbrew Twojej niezbyt przekonującej opinii jestem bardzo zaciekawiona tą książką - przyznam szczerze, że opis do mnie bardzo przemawia. Nie znam autorki, ale od dawna chciałam poznać, nie wiedziałam tylko od jakiej książki zacząć. Chyba spróbuję od tej.
OdpowiedzUsuńHmmm, sama chyba muszę spróbować przeczytać i sprawdzić jak mi się spodoba (lub nie).... PS bardzo ładne zdjęcie:)
OdpowiedzUsuńLubię takie wiejskie klimaty, ale nie wtedy gdy historia nie ma głębi :) Nie przekreślam autorki, bo mogłoby się okazać, że jednak jej proza do mnie trafia, ale jeśli będę chciała ją poznać bliżej, to raczej sięgnę po inną książkę :)
OdpowiedzUsuń