Muszę przyznać, że powoli staję się wielką fanką Grzegorza Rejchtmana. Jego gry planszowe całkowicie trafiły w mój (ale nie tylko!) gust i na dobre zagościły w moim mieszkaniu, by raz po raz być wyciąganym podczas wieczorku planszówkowego. Nowa Gwinea ma szansę zastąpić (oczywiście tylko na chwilę) Papuę, zachęcając do nowych kombinacji i przygód!
Zapraszamy w podróż na Nową Gwineę, drugą pod względem wielkości wyspę świata, zieloną krainę endemicznych roślin, rajskich ptaków i dziko żyjących plemion. Wciel się w mieszkańców jednego z plemion i zbuduj nową wioskę. Nie wiesz, od czego zacząć? Więc wsłuchaj się w głos zwierząt - to on wskaże ci święte zwierzę, od którego rozpoczniesz budowę chatki o różnych kształtach. Ale pamiętaj, by chatki zakrywały oczka wodne oraz jak najwięcej krzewów owocowych - co byś miał co jeść.
Przekręcaj ścieżki, obracaj je, a przede wszystkim kombinuj. I pamiętaj - masz na to tylko minutę. Żeby nie było za prosto, należy zawsze pamiętać o tym, że chatki muszą się stykać tylko rogami, a pozostałe totemy świętych zwierząt nie mogą zostać zakryte. Dlaczego? Bo to przynosi PECHA. Gracz, któremu uda się zakryć wszystkie źródła wody, kończy turę. Po 9 turach zwyciężą gracz z największą liczbą punktów.
Jeżeli graliście w Papuę i gra Wam się spodobała, istnieje 100% szans, że Nowa Gwinea wpadnie w Wasz gust. Nie mówiąc już o tym, że znając Papuę, bez problemu odnajdziecie się w zasadach Nowej Gwinei. To gra, która nigdy się nie znudzi, ponieważ posiada aż 192 zwykłych plansz zadań oaz 192 trudnych. Zapewniam, że nikt nie będzie w stanie przerobić tych zadań w jeden wieczór.
Gra została przygotowana naprawdę dokładnie, solidnie i z klasą. Jakby nie było cena detaliczna tej gry to prawie sto złotych, więc wprawdzie inwestujemy w nią pieniądze, ale w zamian za to otrzymujemy produkt, który będzie służył przez lata. Drewniane elementy (pionki,kafelki chat, plansze) idealnie współgrają z kolorem przewodnim gry, czyli zielenią. Wszystko jest ładne, schludne i aż chce się grać.
Jeżeli szukacie gry, która trafi w gust absolutnie wszystkim, to zapewniam Was, że oto trafiliście w możliwie najlepszy tytuł. Nowa Gwinea to gra absolutnie dla wszystkich - młodych i starych; dla całej rodziny! Proste zasady pozwolą na rozpoczęcie gry już po krótkim wprowadzeniu, a dwa stopnie trudności - czyli prosty dla dzieci bądź początkujących albo trudny dla dorosłych bądź zaawansowanych graczy - umożliwiają rozrywkę dla każdego. Mało tego! Rejchtman przygotował różne warianty, które w razie komplikacji pozwalają na zdobycie większej ilości punktów (tak, żeby nikogo nie zniechęcić).
W Nową Gwineę może jednocześnie grać do 4 osób (ze względu na ilość pionków, a przede wszystkim ścieżek). Jeżeli jednak będziecie mieli ochotę pograć w nią w pojedynkę - nie ma problemu. Jakby nie było to gra, przy której trzeba myśleć, zatem spokojnie może posłużyć jako rozgrzewka intelektualna.
Bardzo, bardzo się cieszę, że takie gry powstają i że mają jednego autora, którego można stać się fanem. Grzegorz Rejchtman nie zawodzi, choć nie mam bladego pojęcia, jakim cudem raz po raz wymyśla coraz to lepsze udoskonalenia bądź zasady gry. Dzięki temu jego gry planszowe nigdy się nie znudzą.
Wspaniała gra na majówkowy piknik w plenerze.
OdpowiedzUsuń