Anna Sawińska to Polka, która mieszkała 20 lat w Korei i ma męża Koreańczyka. To autorka, którą poznałam dawno, dawno temu z jej bloga: W Korei i nie tylko. Kilka lat temu zrecenzowałam jej druga książkę, Za rękę z Koreańczykiem, którą wspominam na tyle dobrze, że wręcz nie mogłam się doczekać, aż dorwę Przesłonięty uśmiech zamówiony w Taniej Książce. W chwili rozpoczęcia lektury przepadłam.
Reportaże są niezwykle wymowne. Nigdy nieprzesadzone, prawdziwe do bólu, po prostu życiowe. Gdy zaczyna się daną historię, ma się wrażenie, że przenosi się w miejscu i czasie, i przysłuchuje się rozmowie, jak gdyby stało się obok. Jest Anna, autorka, i są też one. Najróżniejsze kobiety, które choć różne, wbrew pozorom bardzo wiele je łączy. System koreański jednych dyskryminuje i obezwładnia, dla innych natomiast staje się sposobem życia, który przy dobrych wiatrach (takich jak uroda i finanse) jest błogosławieństwem. Co by jednak nie mówić, tradycja jest ich klatką, w której próbują znaleźć tyle wolności, na ile pozwolą im pręty.
Jakie kobiety poznajemy? Starszą babcię, która doświadczyła wojny koreańskiej, prostytutkę, młodą dziewczynę poświęcającą się w programowaniu, Filipinkę, która poślubiła Koreańczyka, kobietę, która swoją urodą potrafi manewrować. Każda z nich jest wyjątkowa, a sposób ich przedstawienia przypomina opowieści skrupulatnego rozmówcy. Pozwala widzieć to, co on, czuć to co on, być tam gdzie on. A co najważniejsze, co jest najprawdziwszą wisienką na torcie, Anna Sawińska dodaje całe tło w odpowiednim momencie. Historie zawsze są nienachalnie przerywane komentarzami historyczno-społecznym, dzięki którym Przesłonięty uśmiech zyskuje drugi wymiar, głębię. Ponieważ Korea Południowa to nie k-drama.
Anna Sawińska bez wątpienia jest mistrzynią słowa. Te dwieście osiemdziesiąt stron to najprawdziwszy majstersztyk literacki zasługujący na liczne nagrody. Mam nadzieję, że Przesłonięty uśmiech zyska uznanie i okaże się bestsellerem nie tylko Taniej Książki. Zresztą hej! To przecież wydawnictwo Czarne, a ono nigdy nie zawodzi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bloga autorki: W Korei i nie tylko
Fanpage: W Korei i nie tylko Facebook
Czuję się zachęcona do lektury tej książki.
OdpowiedzUsuńJa się czuję do niej średnio nastawiona, bo Karolina Bednarz powiedziała, że w tej książce nie ma ani grama przypisu, więc tak naprawdę skąd biorą się wszystkie informacje, statystyki, skoro nie ma do nich zadnych odniesień?
OdpowiedzUsuń