sobota, 17 września 2016

Księga ryb Williama Goulda - Richard Flanagan

Stwierdzam, że jestem straszną maniaczką tytułów wydanych w danej serii. Kiedy widzę kolejną powieść, która idealnie będzie pasowała do wcześniejszych książek danego tytułu... biorę w ciemno! Ostatecznie autora znam, lubię i poważam. 

Mówię oczywiście o Richardzie Flanagan, którego pokochało tysiące czytelników z całego świata za Ścieżki Północy. Następnie przyszło mi przeczytać Klaśnięcie jednej dłoni, by już gdzieś tam czekać na kolejne powieści tego autora (a w przygotowaniu już m.in. Pożądanie oraz Nieznany terrorysta).


Lata dwudzieste XIX wieku to czasy kolejnej już próby stworzenia utopijnego państwa. Wewnątrz niego żyje jeden ze skazańców, William Buelow Gould, który dostał zadanie rysowania złowionych ryb. Jednakże przy okazji tworzenia obrazków dwunastu ryb wyłania się zupełnie inna opowieść - mroczniejsza,  okrutniejsza, brzydsza... a przy tym jakże prawdziwa. Pewnego dnia półtora wieku później ową Księgę Ryb Williama Goulda znajduje pewien handlarz, nieświadomy tego, jak bardzo owa księga zmieni jego życie... i nie tylko jego.
 
Gdy zaczęłam swoją przygodę z trzecią powieścią Richarda Flanagana, byłam zaskoczona. Zaczęłam czytać i całkowicie nie wiedziałam, o co chodzi. To taka powieść, w której to, co prawdziwe, splata się i rozdziela z tym, co niemożliwe, wręcz surrealistyczne. Początek jest nieprawdopodobnie dziwny, a przy tym w jakiś sposób intrygujący, że czytelnik sam z siebie rozsiada się wygodniej i po prostu czyta.

Kolejna książka Flanagana to kolejna trudna historia, którą nie czyta się dla zabicia czasu. Pisarz nie boi się trudniejszych, o wiele bardziej skomplikowanych opowieści, które nierzadko zaskakują, a często nawet zniesmaczają. Lecz w tej opowieści pomiędzy kolejnymi stronami znajduje się prawda, którą warto poznać. Surrealistyczna, ale wciąż prawda o strachu, miłości, ludziach i ich okrucieństwie. 

A mimo to w jakiś sposób Księga ryb mnie zawiodła z czystej prozaicznej przyczyny - nie mogłam odnaleźć się w narracji. Sposób, w jaki Flanagan prowadzi akcję, jednych może przyciągnąć, innych całkowicie zbić z tropu. Mianowicie już od pierwszych stron dostajemy pełno zdań, które może i mają przyciągnąć uwagę czytelnika i go zaintrygować, mnie jednak irytowały swoim pseudofilozoficznym wydźwięk. Oczywiście znajdziemy tutaj bardzo ciekawe fragmenty, lecz moim zdaniem giną one przy tak licznych stronach. 

Mogę jedynie stwierdzić, że gdyby Księga ryb była tak o 1/4 krótsza, to zupełnie inaczej odbierałabym tę powieść. Wystarczyłoby ją skrócić, a już byłabym zadowolona. A tak to czuję się aż trochę zmęczona po całej lekturze. Po prostu nie umywa się przy Ścieżkach Północy - a jak wiadomo, najgorzej jest spodziewać się czegoś niesamowitego... i później się zawieźć. Dlatego Księgę ryb Williama Goulda zaliczam do tych dobrych, lecz nie genialnych powieści. I zdecydowanie nie dla wszystkich.

 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tytuł:Księga ryb Williama Goulda
Autor: Richard Flanagan
Tłumaczenie: Maciej Świerkocki
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: wrzesień 2016
Liczba stron:408
Oprawa: twarda
http://www.wydawnictwoliterackie.pl/ksiazka/3120/Dante-na-tropie/Kategoria: Dramat



8 komentarzy:

  1. Wolę powieści osadzone we współczesnych realiach. Ponadto piszesz, że nie potrafiłaś odnaleźć się w narracji, a to dla mnie duża wada. Dlatego też nie skuszę się na powyższy tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że jest taka przegadana. Może uda mi się wygrać ją w konkursie.

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie dla mnie, mimo, że lubię opowieści z innych czasów.
    na moim blogu pojawiła się przedpremierowa recenzja mojej książki, serdecznie zapraszam :)
    http://want-cant-must.blogspot.com/2016/09/365-dni-zobaczymy-sie-znow-recenzja.html

    OdpowiedzUsuń
  4. W pierwszej kolejności planuję przeczytać "Klaśnięcie jednej dłoni". Książki WL to dla mnie klasa sama w sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam ten tytuł jeszcze przed sobą, ale muszę się przyznać, że delikatnie się go obawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O "Ścieżkach Północy" słyszałam i chciałabym przeczytać. Może w dalszej kolejności sięgnę i po tę powieść.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli miałabym sięgnąć w końcu po twórczość tego autora, to jakoś dużo bardziej zachęcają mnie ,,Ścieżki Północy". Nie wiem w sumie dlaczego. Po prostu. Ta książka wydawała się dla mnie jakoś tak...za ciężka...przynajmniej na ten moment.
    I Ty mnie w tym utwierdziłaś. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam mieszane uczucia, lubie dramaty, ale jednak wolę ksiażki z czasow współczesnch. Może kiedyś sę skuszę, ale nie jest to mój priorytet

    OdpowiedzUsuń