wtorek, 15 lutego 2022

Nasze szczęśliwe czasy - Gong Ji-Young

Koreańska literatura zdecydowanie różni się od europejskich i amerykańskich standardów. Tutaj wszystko jest inne, opisane w sposób wyjątkowy, choć niekoniecznie wciągający. Zauważyłam, że przeważnie książki koreańskich autorów nie są długie (przynajmniej ja się nie zetknęłam z takimi), ale podczas lektury ma się wrażenie, jakby czytało się dwa razy tyle. Dlaczego? O tym w recenzji.


Nasze szczęśliwe czasy opowiada historię o wyjątkowej relacji między Yun-su - młodym człowieku skazanym na karę śmierci - i Yu-jeong, piękną, bogatą kobietą, która nie jest w stanie ułożyć sobie życia. Pewnego dnia ich drogi się krzyżują i to sprawia, że Yu-jeong zaczyna odwiedzać Yun-su w więzieniu. Poznając jego historie, poznaje również siebie.

Ładnie to brzmi, co nie? Szkoda tylko, że potencjał jaki niesie sam zarys fabularny (jakby nie spojrzeć rozmowy ze skazańcami i to jeszcze na karę śmierci daje duże pole do popisu filozoficzno-psychologicznego) nie został wykorzystany choćby w połowie. Lektura szła mi długo i topornie ze względu na fakt, że Nasze szczęśliwe czasy zostały przedstawione tak nudno, że aż nie wierzę, że zostały napisane w tym stuleciu.

Ta książka to zaledwie 250 stron, w czym 150 stron Yu-jeong nawet nie rozmawia z Yun-su. Jest tam gdzieś obok, ale generalnie najwięcej rozmawia z nim sprawczyni całego zamieszania, czyli siostra zakonna Monika, a tym samym ciocia głównej bohaterki. Mam wrażenie, że właściwie to o niej najwięcej się dowiadujemy - od 30 lat odwiedza więźniów, rozmawia z nimi i próbuje resocjalizować. Bije od niej jakiś rodzaj ciepła, może dlatego, że jako jedna z nielicznych postaci ma coś do powiedzenia sensownego.

I tutaj przechodzimy do mojej największej bolączki związanej z tą książką - bohaterowie. Już pal sześć, że główna bohaterka, a tym samym narratorka opowieści, jest postacią, którą trudno polubić. Domyślam się, że głównym zamysłem tej powieści była jej wewnętrzna przemiana (inna kwestia, czy czytelnik uwierzy w to nawrócenie). Ale Yun-su, czyli skazaniec, to tak niewykorzystany potencjał, że aż brak słów. Jeżeli to właśnie na nim opiera się cała książka, to rozmowy z nim powinny być najciekawsze, pełne niespodziewanych przemyśleń i rozważań na temat dobra i zła, życia i śmierci. Więc czemu - kiedy wreszcie dochodzimy do tej około 150 strony, kiedy więzień nawet zaczyna jako tako rozmawiać - jest to nam podane w tak nieciekawy, nudny sposób? Dlaczego czytelnik miałby go za cokolwiek polubić, a tym bardziej przejmować się jego losem? Tyle dobrego, że pomiędzy rozdziałami znalazło się miejsce na Niebieskie karteczki, czyli wypowiedzi Yun-su, które tłumaczą, dlaczego stał się zły.

No i kolejna bolączka - styl. Ja rozumiem, że Nasze szczęśliwe czasy to taka mądra książka poruszająca społeczno-religijne problemy. Ja to wszystko rozumiem. Ale zrobienie z głównej bohaterki narratorki, danie jej masę niepotrzebnych słów do pomyślenia, i niekorzystanie z czegoś takiego jak dialog (serio - dialogów tu jak kot napłakał, a jak nawet są, to są strasznie nudne) to gwóźdź do trumny pod tytułem: "brak zainteresowania czytelnika". Robiłam bardzo dużo podejść do tej książki, ponieważ nie byłam w stanie znieść tej narracji dłużej niż trzydzieści stron.

Bardzo się cieszę, że współcześnie mamy coraz więcej możliwości poznawania twórczości z innych krajów, w tym Korei Południowej. Osobiście bardzo cenię sobie filmografię z tego kraju, więc tym bardziej się cieszę, że mogę też poznać literaturę (czemu jest aż taki rozdźwięk między jednym przekazem opowieści a drugim - nie mam pojęcia). Niestety Nasze szczęśliwe czasy bardzo mnie wymęczyły i w niczym nie przypomniały mi moim zdaniem bardzo dobrą powieść: Kim Jiyoung urodzonej w 1982 roku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tytuł: Nasze szczęśliwe czasy
Autor: Gong Ji-Young
Wydawnictwo: Kwiaty Orientu
Premiera: 01.012.2021
Liczba stron:250
Format: 134 x 215 mm
Oprawa: miękka
Gatunek: obyczajowa
Cena okładkowa: 39,90 zł

 

3 komentarze:

  1. "Nasze szczęśliwe czasy" czytałam kilka lat temu w innym wydaniu i po jej przeczytaniu miałam inne odczucia. Mnie ta książka bardzo się podobała i nawet mną wstrząsnęła. No, ale każdy ma swój gust i swoją wrażliwość, więc siłą rzeczy różnie odbieramy tego typu historie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach sięgnąć po tę książkę od bardzo dawna i chyba wreszcie nadszedł czas, żeby ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo szkoda, że to rozczarowanie, bo jestem tej książki bardzo ciekawa ;<

    OdpowiedzUsuń