Jenny Blackhurst nie jest nieznaną autorką. Córka mordercy to moje trzecie spotkanie z jej twórczością, zaraz po Noc, kiedy umarła oraz Ktoś tu kłamie. Obie książki wspominam z uśmiechem satysfakcji na ustach, dzięki czemu wiedziałam, że jej najnowsza powieść również mi się spodoba. Nie pomyliłam się.
Trudno żyć z takim piętnem. Nawet jeśli zmienisz nazwisko, i tak żyjesz w ciągłym lęku, że ktoś rzuci ci te słowa w twarz.
Kathryn miała pięć lat, kiedy jej ukochany tata zabił jej rówieśniczkę i najlepszą przyjaciółkę, Elsie. Teraz jest trzydziestoletnią kobietą i nadal sobie z tym nie poradziła. Regularnie odwiedza ojca, który odsiaduje wyrok, i bezskutecznie próbuje się od niego dowiedzieć, gdzie ukrył ciało swojej ofiary. A dziennikarze dbają o to, by nie zapomniała o tamtym strasznym zdarzeniu. Regularnie pojawiają się przed jej domem i bombardują ją pytaniami.
I na pewno sobie tego nie odpuszczą w dwudziestą piątą rocznicę śmierci Elsie. Ale tego dnia to nie paparazzi sprawiają, że serce zamiera Kathryn zamiera z przerażenia, lecz wiadomość o zniknięciu pięcioletniej Abigail z domu, w którym dwie i pół dekady wcześniej zniknęła Elsie. Zdeterminowana, by wreszcie uzyskać odpowiedzi, Kathryn wraca w swoje rodzinne strony, na walijską wyspę, i włącza się w poszukiwania zaginionej dziewczynki. I już pierwszej nocy przekonuje się, że jest ktoś, kto bardzo jej tam nie chce.
Każdy, kto poszukuje dobrego thrillera, znajdzie go właśnie w Córce mordercy. To historia pełna niedomówień, nieprzewidywanych zwrotów akcji i głęboko ukrytych tajemnic. A co najważniejsze - niemal do samego końca trzyma w napięciu. Nawet w chwili, gdy już większość kart zostaje ujawnionych, autorka nie idzie po linii najmniejszego oporu i zaskakuje.
Jenny Blackhurst prowadzi potrójną narrację - do głosu dochodzą trzy kobiety - co w jakiś sposób przypominało mi Pięć małych świnek Agaty Christie. To bardzo dobre rozwiązanie fabularne, ponieważ czytelnik samodzielnie może dopasować puzzle do odpowiedniego miejsca. Jest to o tyle ważne, że ta opowieść pozbawiona jest oczywistych schematów (tak, to jeden z tych rzadkich momentów, gdy w 100% zgadzam się z materiałami prasowymi).
Polecam, oj, bardzo polecam! Moda czytelnicza na thrillery wciąż trwa i nie ma w tym nic dziwnego, zwłaszcza gdy ma się dobry film stworzony na podstawie własnej wyobraźni. Córka mordercy to książka unisex - absolutnie spodoba się zarówno kobietom, jak i mężczyznom. Miłej lektury!
Format: 135x205
Mam tę książkę i wkrótce będę ją czytała.
OdpowiedzUsuń