wtorek, 25 lutego 2014

Gra o Ferrin - Katarzyna Michalak

Do "Gry o Ferrin" podchodziłam z lekkim niepokojem. Bałam się, że pierwszy tom powieści fantasy napisany przez Katarzynę Michalak albo będzie jednym wielkim rozczarowaniem, albo pozytywnym zaskoczeniem. I jak na złość musiało paść na to pierwsze. 

Po nieudanej próbie ratunkowej pewnej samobójczyni, Karolina postanawia uciec do Ferrinu - magicznej krainy, znanej jej z opowiadań ciotki. Lecz zamiast przyjaznego powitania, wpada w sam środek wojny. Dziewczyna już na samym początku wpada w ręce opryszków, kiedy to w ostatniej chwili zostaje uratowana przez nieznajomego mężczyznę. Niebawem dowiaduje się, że jest Pierwszą z Przepowiedni, Gwiazdą Ferrinu. Z lekarki zmienia się w Anaelę dell’Iderei - Leczącą. 

Trzeba przyznać, że sam zarys powieści, mimo iż nie jest najoryginalniejszy, nie odpycha i nakazuje przygotować się na miłą i przyjemną poczytankę o elfach, magii, przygodzie i romansie. Ale niestety tak nie jest! 

Katarzyna Michalak zapewne zamierzała udowodnić, że jest jedną z tych wszechstronnych pisarek i potrafi napisać również fantasy - fantasy tak niespotykane i nie do podrobienia. Udało jej się. "Gra o Ferrin" jest niespotykanie bezsensowną powieścią, z której żaden z ambitnych pisarzy nie będzie chciał nawet słowa ściągnąć. No ale po kolei...

Zacznę może od plusów powieści, bowiem stanowią mniejszość. "Gra o Ferrin" cechuje się oryginalnym pociągiem, jakim jest walka walka dwóch istot - Zła i Zdrady. Te dwie istoty postanawiają założyć się o wygraną, której stawką będzie Ferrin, kraina elfów. Rzucając Monetą Losu rozpoczynają krwawą wojnę pomiędzy ludami, a jednym z ich pionków zostaje przeniesiona do tego magicznego świata - Karolina. Właśnie ten detal tak pozytywnie mnie zaskoczył - dopóki autorka o nim nie zapomniała (a zapomniała już po kilkunastu stronach, pozostawiając przebieg wojny i losy bohaterów samych sobie. I to był jej błąd.

Fabuła pozostawia wiele do życzenia. Sam powód walki - zdobycie władzy - to już pestka, dopóki nie mówimy o samym dążeniu do niego. A jak się to prezentuje? Karolina (znana przez wszystkich jako Anaela) zostaje przekazywana z ręki do ręki swoim wrogom, spodziewam się, że jako zakładnik, lecz główna bohaterka może robić wszystko co jej się żywnie podoba - staje się nawet Następczynią, a jej uroda i "umiejętności" dowódcze sprawiły, że kiedy Anaela potrafi wszystko sprawić.

Lecz ja się naprawdę nie dziwię, że całość bezsensownej akcji jest taka jaka jest, skoro główna bohaterka to cud, miód, malina - ach, ech, och! Taka dziewczyna jak tylko pojawia się w nieznanym sobie dotąd świecie nagle potrafi wszystko, udaje jej się wszystko, i w ogóle wszystko jest dla niej błahostką. Magia, obeznanie, umiejętności... Wystarczy jej chwila, by nazwać kogoś swoim przyjacielem i wielką miłością, dla której zrobi wszystko. Kobiety się jej boją, a mężczyźni pożądają. Dlaczego? Otóż darem Anaeli jest moc miłości, dzięki której potrafi rozkochać w sobie wszystkich.

Co do innych bohaterów - byli równie nijacy co główna bohaterka. Po odłożeniu powieści nie potrafiłabym wymienić ich cech charakteru, choć pewnie i z samym wyobrażeniem ich sobie miałabym niemały problem. Dlatego na ich temat nie powiem nic - i niech te nic będzie oznaką, jak beznadziejne postaci nakreśliła autorka. 

Co tam bohaterowie! Co tam fabuła! Co tam jakaś logiczna całość! Sam sposób, w jaki została podana ta historia fantasy woła już o pomoc, niczym kamień pragnący wypłynąć na powierzchnie. Sposób prowadzenia akcji jest chaotyczny, czytelnikowi trudno kojarzyć fakty, a poszukiwanie logiki jest tak samo owocne, jak szukanie źdźbła w stogu siana. W pewnej chwili naprawdę zastanawiałam się, co autorka zamierzała przekazać w "Grze o Ferrin"

Czy w takim razie takie bezsensowne poczytało da radę przeczytać? Niby powinno - w końcu książka nie wnosi nic do naszego życia, a jedynie wynosi stracony czas - lecz i tym razem Katarzyna Michalak nie zawiodła swoich czytelników chaotycznością w prowadzeniu akcji. Bardzo, ale to bardzo ciężko czytało mi się stronę po stronie, aż w pewnej chwili spostrzegłam, że równie dobrze mogłabym jedynie lustrować pojedyncze słowa, a i tak wiele bym nie straciła. 

Czy polecić? Nie. Na pewno nie. Wiem, że Kroniki Ferrinu dzielą się na dwa fronty - jedni je kochają, inni nienawidzą. Na moje nieszczęście ja przypadłam do drugiego obozu...

~~~~~~~~~~~~
Tytuł: Gra o Ferrin
Saga: Kroniki Ferrinu Tom I
Autor: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data nowego wydania:październik 2013
Liczba stron: 460
Oprawa: broszurowa+skrzydełka
Kategoria: Fantasy
 ~~~~~~~~~~~~~~
Ocena:2 (dostateczny)
http://www.wydawnictwoliterackie.pl/ksiazka/2592/Gra-o-Ferrin---Katarzyna-Michalak

37 komentarzy:

  1. Za literaturą fantasy nie przepadam, ale jak trafi w moje ręce chętnie przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może lepiej nie? Książka ta ma wielu zwolenników i jeszcze więcej przeciwników.
      Jeśli się nie jest miłośnikiem jakiegoś gatunku to jeśli już po niego sięgać to po tytuły dobre, by swojej niechęci nie pogłębiać i nie utwierdzać się zbytnio.

      Usuń
  2. Up: nawet po takiej ocenie? Ja sobie odpuszczę, właśnie chociażby z tego powodu, iż za tego typu literaturą nie szaleje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba blogerka zobaczyła okładkę i uznała, że walnie taki komentarz.

      W moim przypadku to jest: jak znajdę (gdzieś u mnie w pokoju to tałatajstwo leży, nie wiem gdzie) i się zaprę (mając pod ręką zapas piwa i ołówek), to przeczytam, nawet komentarze podopisuję i ukleję z tego tekst.

      Ale będzie fun :p

      Usuń
  3. Tak, czytałam mocno skrajne recenzje tej książkia. I sama nie wiem, czy jest sens ją czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej przeczytać i przekonać się na własnej skórze, czy książka odpowie naszym gustom ;)

      Usuń
  4. Uuu, niedobrze, niedobrze... Sama mam zamiar przeczytać Grę o Ferrin, która od dłuższego czasu czeka na półce. Skoro już ją mam, to co mi szkodzi samej się przekonać, czy faktycznie jest tak źle? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam około 30 stron. Zdrada jest gorsza od zła, for the win! Bohaterka wstępuje "oryginalnie" w pentagram. "Fajnie jest", nawet nie wiem gdzie tę książkę posiałam. Nie wiem też, czy chcę ją znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie każdy umie pisać tego typu książki. Tutaj pomysł był, i to ciekawy. Szkoda tylko, że wykonanie tak zawiodło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beato mi ten pomysł jedzie wtórnością. Dziewczyna mająca problemy przenosi się do Krainy Czarów, tylko że zamiast kota z dziwnym uśmiechem, spotyka fantastycznych mieszkańców.
      Fajnie się tym motywem zabawił Gordon R. Dickson w sadze o Smoczym Rycerzu ("Smok i jerzy" i dalsze), a pani Kasia... cóż.

      Usuń
  7. Chcialam ją kupić, ale wolę w takim razie co innego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam dość dennych poczytadeł na przynajmniej dwa lata...
    Mnie zastanawia jedno: jeśli ta książka taka tragiczna i nie tylko ona... bo są też inne to jak ona w ogóle ujrzała światło dzienne?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dlaczego kiepskie, a wręcz fatalne książki trafiają na rynek?" - nie potrafię Ci odpowiedzieć na to pytanie, bo sama tego nie rozumiem. ;/

      Usuń
    2. Myślę, że ,,Gra o Ferrin" trafiła na rynek ze względu na rozdmuchane już nazwisko swojej autorki. Nie czytałam jeszcze ani jednej książki Michalak, a już jestem do niej uprzedzona. Kiedyś w końcu będę musiała zabrać się za jedną z jej książek, by nie pozostawać niesprawiedliwą.

      Usuń
    3. Ja mam tak samo.

      A co do "Gry o Ferrin" to kiedy natknęłam się na pozytywną recenzję chciałam przeczytać tę książkę, ale potem posypały się same negatywne. Nudni bohaterowie i bezsensowna akcja - to coś czego bardzo nie lubię.

      Usuń
  9. Czy to ta sama autorka, co napisała (omijaną przeze mnie szerokim łukiem) powieść "erotyczną" pod tytułem "Mistrz"?! No chylę czoła przed wszechstronnością pani Michalak :) Rozbroiła mnie ta moc rozkochiwania w sobie innych głównej bohaterki - z takim darem, dziewuszka nie zginie w bezdusznym świecie ;)
    PS Czekam niecierpliwie, aż autorka napisze jakiś "erotyk fantasy" ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie miałam ochoty sięgać po tę książkę. Fantastyka do tej pisarki raczej mi nie pasuje. Upewniłaś mnie tylko w tym, że nie warto sięgać po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Katarzynie Michalak mówię stanowcze NIE. :>

    OdpowiedzUsuń
  12. Kolejna nieprzychylna recenzja. Będę ją omijać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wydaje mi się, że Katarzyna Michalak powinna skupić się na pisaniu lekkich, pogodnych historyjek. Wszelkie eksperymenty chyba nie wychodzą jej twórczości na dobre. W każdym razie, będę się trzymać od tej książki z daleka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie myślę, że nie przeszkadza mi iż pisarka eksperymentuje z gatunkami, bo fajnie, że szuka czegoś nowego, chce się jakoś rozwijać. Ale pytanie brzmi: czy trzeba te eksperymenty wydawać drukiem?

      Usuń
  14. Witaj! ;>
    Nominowałam Cię właśnie do Liebster Blog Award
    http://recenzjeami.blogspot.com/2014/02/liebster-blog-award_25.html
    Będzie mi bardzo miło jeśli weźmiesz udział w zabawie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. O rany, naprawdę? To ja podziękuję, mam lepsze pozycje na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Sama nie wiem. Twoja recenzja nie zachęca. Ale ja tak lubię fantastykę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie, nie dla mnie. Taka fantastyka jakoś mnie odstrasza, a w Twojej recenzji można czytać o rozczarowaniu, także ominę ją w mojej czytelniczej karierze ;d

    OdpowiedzUsuń
  18. Przy 4 akapicie tej recenzji nieźle się ubawiłam. :DD Eh, mimo tych niewielu plusów, nie skuszę się. Raczej będę omijać książkę szerokim łukiem... Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Książkę mam, ale jeszcze jej nie czytałam. Jestem bardzo ciekawa, czy mnie również rozczaruje, czy może jednak mile zaskoczy?

    OdpowiedzUsuń
  20. Za książkami fantasy nie przepadam, więc pewnie już z tego powodu bym po nią nie sięgnęła, gdybym miała możliwość. Twoja recenzja natomiast umocniła mnie już całkiem w tej decyzji.

    OdpowiedzUsuń
  21. Czytałam recenzję Zwierza i to mi wystarczyło. Jeśli jej nie czytałaś, to zachęcam. Uśmiałam się jak głupia. :P

    OdpowiedzUsuń
  22. Miałam w planach czytanie, aczkolwiek chyba jednak sobie daruję ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja przez książkę raz przebrnęłam i nie mam zamiaru więcej. Niestety mocno się rozczarowałam.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ojoj, co za ocena! Na pewno nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Fabuła kusiła, cena też, bo w media markcie za 10zł, ale jakoś nie skusiłam się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wydałam 10 zł i o przynajmniej 50 przepłaciłam.

      Usuń
  26. Jeny, aż mam ochotę sięgnąć po tę książkę, dzięki takim recenzją, jak ta chciałabym ją również móc ocenić i może... pośmiać się przy niej :D ale sama nie wiem, czy ona mnie po prostu nie zażenuje :<

    OdpowiedzUsuń