sobota, 18 marca 2017

Agata Christie vs Obyczajówki? Podsumowanie walki!

Ten, kto śledzi mojego bloga dłużej niż miesiąc wie doskonale, jak ogromną sympatią darzę powieści pod nazwiskiem Agaty Christie. Nie od dziś postawiłam sobie za cel przeczytać wszystkie jej tytuły. A mówiąc wszystkie, mam na myśli także te, które napisała pod pseudonimem Mary Westmacott. Książki te - a jest ich jedynie sześć - nie są jednak kryminałami, lecz obyczajówkami.

Pod pseudonimem Mary Westmacott, ujawnionym dopiero po ok. 20 latach od publikacji, napisała sześć słodko-gorzkich powieści o zbrodniach serca, równie frapujących i niezapomnianych jak jej najlepsze opowiadania kryminalne.


Wydawnictwo Dolnośląskie w przeciągu ostatniego roku (a może dwóch?) wydało cztery z sześciu owych obyczajówek Agaty Christie. W tym momencie mam je u siebie i - jak już wiecie - trzy z nich już przeczytałam. Jakie mam ogólne wrażenia? Czy Królowa Kryminałów sprostała wyzwaniu powieści obyczajówek?

W samotności; Róża i cis oraz Brzemię. Wszystkie trzy napisane zostały w sposób charakterystyczny dla Christie - dominują żywe dialogi, opisów nie jest za dużo, a jak są, to niezwykle zwięzłe. Książki czyta się jednym tchem, a w momencie kiedy w końcu udaje nam się nabrać oddechu... okazuje się, że jesteśmy już po lekturze. Bardzo dobrej lekturze.

Jak sami pewnie się przekonaliście - moje recenzje bardziej przypominały dialog z książką i wnioski, które z niej wyciągnęłam, aniżeli typową recenzję. Nic w tym dziwnego, biorąc pod uwagę fakt, że W Róża i cis, Brzemieniu oraz W samotności Christie poruszyła wiele wątków, mających na zadanie rozbudzenie naszych skojarzeń z sytuacjami oraz ludźmi, którzy mogą nas otaczać w życiu. Okazały się filozoficznymi rozważaniami na temat życia, ludzi, miłości. Jednym zdaniem - szczerym komentarzem o nas samych. I mają to, co Martusia lubi najbardziej - psychologię!


Agatha Christie vs Obyczajówka!

Runda 1: W samotności

- A co n a p r a w d ę robisz dla nas, mamusi? Nie kąpiesz nas, prawda?
- Nie, ale...
- I nie dajesz nam obiadów, nie czeszesz, bo to robi niania. Ona kładzie nas wieczorem do łózek, a rano budzi. Nie szyjesz nam ubrań, to też robi niania. Prowadzi nas na spacery...
- Tak, kochanie. Ale to ja zatrudniam nianię, żeby się wami opiekowała. To znaczy, że jej za to płacę.
- Myślałam, że tatuś wypłaca jej pensję. Czy nie tatuś płaci za wszystko, co mamy?
- W pewnym sensie, kochanie, ale to bez różnicy.
- Ale t y nie musisz rano chodzić do biura, tylko tatuś. Dlaczego nie chodzisz do pracy?
- Bo zajmuję się domem.
- Przecież mamy kucharkę i Kate, i...
- Dość tego Averil.*     

Runda 2: Róża i cis

"Lordem trzeba się urodzić - powiedział. - Mogą cię nawet wybrać parem, jeśli będziesz dostatecznie bogaty, ale to nie to samo". I rzeczywiście, to nie to samo. Jest coś, czego nigdy nie posiądę. Och, i nie chodzi mi o tytuł. Jak to miło urodzić się pewnym siebie. Wiedzieć, co zrobić i co powiedzieć. Być niemiłym tylko wtedy, gdy chce się takim być, a nie wtedy, kiedy czujesz się niepewnie i chcesz udowodnić, że jesteś równie dobry jak oni. Nie pocić się ze strachu, co inni pomyślą o tobie, tylko zastanawiać się, co t y myślisz o innych. Mieć tę krzepiącą świadomość, że w twoim przypadku bycie dziwakiem, obdartusem albo ekscentrykiem nie ma znaczenia, bo po prostu jesteś tym, kim jesteś...**

Runda 3: Brzemię

Ocaliła ją od śmierci. Shirley należała do niej. W jednej chwili, a tak się jej przynajmniej wydawało, dwie najważniejsze postacie w jej życiu - ojciec i matka - zostały odsunięte na margines. Żarliwe pragnienie ich miłości nagle rozwiało się, zblakło. Być może wcale nie kochała ich tak bardzo, jak pragnęła, by oni kochali ją. Miłość, dana w postaci tej małej istotki, zaspokoiła jej wszystkie pragnienia, wszystkie nieuświadomione potrzeby. Już więcej nie liczyła się ona, Laura. Teraz ważna była Shirley.***


Dlatego też jeżeli ktoś z Was poszukuje dobrych powieści obyczajowych (i nie skupia się jedynie na typowej obyczajówce) niech nie lęka się sięgnąć po te powieści.  Mogą mieć swoje wzloty i upadki, ale morał z nich (który musimy sami wyciągnąć) trafi naprawdę do wszystkich! Pod tym względem jestem tego pewna i czekam na kolejne trzy powieści Christie pod pseudonimem Mary Westmacott!

Źródło: English Book in Georgia

* W samotności, A. Chrsitie. str. 104
** Róża i cis, A. Christie. str. 138-139 
*** Brzemię, A. Christie. str. 87

6 komentarzy:

  1. Podejrzewam, że Christie tymi obyczajówkami może skraść moje serce, bo jeśli chodzi o kryminały, to niestety mam za sobą jeden jej autorstwa i nie do końca przypadł mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Śledziłam Twoje posty, fajny pomysł :) Jak już wspomniałam, dalej nie jestem przekonana. Nie wiem, może coś mi kiedyś strzeli i się zdecyduję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię Christie w każdym wydaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam, że nie wiedziałam, że ta autorka pisała pod pseudonimem. Zaintrygowałaś mnie, chętnie bym sięgnęła na początek po książkę "W samotności".

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam "W samotności". Rewelacyjna! Doskonała konstrukcja psychologiczna głównej bohaterki, znakomicie ukazany proces samopoznania dokonujący się w jej umyśle. Ta krótka książka mówi o człowieku więcej niż niejedno opasłe tomiszcze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam podobny cel! Również chciałabym przeczytać wszystkie książki Christie. Nie miałam pojęcia o tym, że napisała obyczajówki pod pseudonimem, moja lista się powiększa... :D

    OdpowiedzUsuń