czwartek, 3 grudnia 2015

Stare opowieści w nowej odsłonie, czyli Dream vs True

Alicja w krainie czarów (2010), Czarownica (2014), Kopciuszek (2015),  Piękna i Bestia (2017), Mała Syrenka (2017), Mulan (2018)... a to dopiero początek góry lodowej, na której szczycie srebrzą się niczym płatki śniegu dobrze znane opowieści - tym razem w nowej (może powinnam powiedzieć odświeżonej) aktorskiej odsłonie! Dzięki najnowszym filmom Disney na nowo doda magii naszej codzienności, a przy tym zgromadzi nie lada złota... Czy warto jednak oglądać w kółko dobrze znane historie? I tak, i nie.



Zanim zacznę swój monolog chciałabym zadać pytanie do tłumu:

Czemu tak bardzo lubimy dobrze znane historie?

Odpowiedzi jest wiele. Według mnie najbardziej przekonująca jest wersja dziecięcego przywiązania. Przecież my znamy Kopciuszka, Małą Syrenkę, Piękną i Bestię od dziecka - i to nie tylko w wersji disneyowskiej, ale równie często w "oryginalnych" wersjach sławnych bajkopisarzach. Dzięki temu kojarzą nam się z błogimi latami dzieciństwa, w których dobro zawsze zwycięża a przyjście prawdziwej miłości to tylko kwestia czasu. Mało tego - będą nam się (jak przypuszczam) kojarzyły przez całe życie. Osobiście sądzę, że wiele historii nigdy mi się nie znudzi.

Nic zatem dziwnego, iż każdy, kto ma głowę na karku postanowili co i raz odnowić dobrze znane historie - tym samym zbijając po raz kolejny potężne pieniążki. A wszystko to ku obustronnej uciesze, ponieważ nawet z czystego sentymentu pójdziemy do kina na Kopciuszka, Czarownicę czy Piękną i Bestię w aktorskiej wersji i będziemy wychwalali zapewne historię pod niebiosa... w końcu znamy ją bardzo dobrze.

Nowe spojrzenie na bohaterów... i nagle to zupełnie NOWY bohater!

Mało tego! Różnicę zasadniczą robi fakt, iż tym razem mamy film "stworzony" z prawdziwych ludzi. To nie wersja animowana, którą na ogół łączymy (słusznie bądź niesłusznie) z ekranizacjami zaadresowanymi głównie dla dzieci. Tym razem sami dorośli mogą samotnie rozsiąść się na wygodnych fotelach i nie martwić się o nic więcej aniżeli o to, czy popcornu starczy do końca reklam. Bo w końcu... przecież i tak wiemy, że historia się nam spodoba!

Ale, ale... czy tylko dlatego lubimy te wariacje bajkowe? Ależ nie! Jak to każdy film, tak i tym razem możemy otrzymać coś więcej od obsady filmowej. I tak na przykład - co mi się bardzo podoba - nie zabraknie wątków, o których wcześniej bajki Disneya mogły jedynie pomarzyć. Filmy stają się coraz dłuższe, a że wytwórnie nie mają powodów do obaw - znane baśnie to studnia bez dna - mogą zainwestować dodatkowe pieniądze na ulepszenie historii oraz dodanie wątków, których po prostu wcześniej... zabrakło?

I nie o takie "braki" mi chodzi, lecz o znacznie więcej.

No bo... czy i Was wcześniej nie ruszyło, czemu Książę z marszu tak bardzo pożądał Kopciuszka? W Disneyowskiej wersji ledwie zamienił z nią kilka słów - czy dla takiej osoby chodzi się od domu do domu z butem w ręce? Natomiast już w filmowej wersji z 2015 roku mamy tutaj więcej rozmów, więcej spotkań - jednym słowem więcej wspólnych momentów, dzięki którym miłość mogła zapłonąć, a my możemy sądzić, iż to nie tylko ładny uśmiech tylko serio wnętrze Kopciuszka było tym, co tak uwiodło przyszłego władcę.

Bardziej przekonywująca jest też dla mnie wersja Magnificient, kryjąca się pod filmem Czarownica z Angeliną Jolie w roli głównej. Bo właściwie... czy nie większym moralizatorem byłoby takie właśnie zakończenie czaru aniżeli pocałunek nieznajomego chłopca?

Choć początek historii jest podobny... im dalej w las tym więcej różnych drzew.

Ciekawa jest także kwestia samego charakteru bohaterów i sposobu, w jaki na nich patrzymy. Bo z jednej strony Kopciuszka można uznać za dobrą, łagodną, kochaną, acz bierną dziewczynkę - a w naszych czasach bierność jest cechą raczej piętnowaną - albo... po prostu cierpliwą. Wszystko zależy od naszych własnych przypuszczeń. 

Lecz podobnych ciekawostek znajdziecie na pęczki w filmach - zamierzam przygotować Wam porównania filmu z bajką oraz z oryginałem (oczywiście "oryginałem" względem, ponieważ trudno odnaleźć źródło takich historii jak Kopciuszek czy Królewna Śnieżka). Na razie to tylko zapowiedź tego, co Wam szykuję, więc czekajcie cierpliwie!

I tak całkowicie serio - co sądzicie o podobnych postach?
Jesteście ciekawi Dream vs True?
No i... czy podobają Wam się nowe filmy Disneya?

15 komentarzy:

  1. Ja uwielbiam Kopciuszka w każdej odsłonie, dlatego cieszę się powstają rożnego rodzaju kopie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się podobają filmy Disneya. Co prawda nie oglądam ich za często, ale np. taka Czarownica bardzo mi przypadła do gustu ;).

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja uwielbiam te ekranizacje bajek <3
    soelliee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Filmy Disneya to moje ulubione. Kopciuszek, Alicja w krainie czarów czy jakakolwiek inna bajka jest genialna. :)
    Zapraszamy do nas:
    rodzinne-czytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również uwielbiam Kopciuszka :) Ale myślę, że jako dziecko po prostu nie zwracaliśmy uwagi na takie rzeczy jak ilość spotkań ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham Kopciuszka. To jedna z moich ulubionych bajek.

    OdpowiedzUsuń
  7. I dzięki tym produkcjom możemy na chwilę wrócić do świata dzieciństwa : )

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jestem ogromną fanką Mulan, ale boję się, że nowa produkcja może nie spełnić moich oczekiwań.
    Kopciuszka również uwielbiam, ale jeszcze nie oglądałam tej nowej wersji Disneya :))
    addictedtobooks.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam klasyczne animacje Disneya i zawsze bardzo chętnie sięgnę po wersję aktorską. Chociażby z z czystej ciekawości, jak bardzo się dane wersje różnią. :)
    Nie wiedziałam nawet, że ma powstać filmowa "Mała syrenka" i "Mulan". Ciekawe... :) Aktorskiej "Pięknej i Bestii" nie mogę się wprost doczekać, bo obsada mnie zachwyciła. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nowe spojrzenie na nową bajkę nie zawsze wychodzi dobrze, ale ja na przykład nigdy nie lubiłam Alicji w Krainie Czaró, a po najnowszej ekranizacji wręcz ją pokochałam :)
    Thievingbooks

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam BAJKI, nie przepadam za filmowymi wersjami, nie wiem czemu ;). Alicji jakoś mówię nie, za to Kopciuszka uwielbiam caaałym sercem! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja tam się cieszę, że te bajki będą odświeżane i nawet pokazywane w trochę odświeżonej wersji :) Uwielbiam do tej pory bajki Disneya, więc chętnie zobaczę te ekranizacje :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Lubię oglądać "nowe odsłony" każdej bajki :) Zawsze to jakaś nowość i świeże spojrzenie :)
    Pozdrawiam,
    Książkomania

    OdpowiedzUsuń
  14. Po pierwsze: Ja się kompletnie nie mogę doczekać aktorskiej wersji ''Pięknej i Bestii'' (tak, jak już niejednokrotnie wspominałam, jestem na dobrej drodze do zostania psychofanką). Po drugie baśnie są dla mnie rzeczą, która nigdy mi się nie przeje (w środku nadal jestem pięcioletnią dziewczynką, marzącą o happy endzie). Po trzecie te filmowe wersje przemawiają do mnie o wiele bardziej niż te animowane. Pomimo tego, że te drugie darzę sentymentem muszę to przyznać. Jak wspomniałaś w wersji filmowej Kopciuszka było pokazane, jak i kiedy oni się w sobie zakochiwali, w bajce natomiast była to poniekąd miłość od pierwszego wejrzenia. Dla dzieci owszem jest to idealne, ale dla takiej mnie (nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, w zauroczenie i fascynację tak, ale w miłość zdecydowane nie) jest to zbyt naciągane. Tak samo przedstawienie zła, jako coś co nie przydarzyło się bez powodu do mnie przemawia. W końcu nic nie dzieje się bez powodu.
    Czekam na kolejne posty z tej serii :)
    Ps: O boże! Chyba nigdy się tak nie rozpisałam jak teraz! ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo podoba mi się ta wersja "Alicji w Krainie Czarów", jestem też ciekawa ekranizacji "Pięknej i Bestii" ze względu obstawy (tak, Emma :D), ale do reszty podchodzę z rezerwą i nie jestem do nich przekonana. Wolę jednak wersje animowane :)

    OdpowiedzUsuń