Po lekturze Okrutnego księcia potrzebowałam czasu
na zaczerpnięcie głębszego oddechu i na lekturę czegoś wciągającego. Do tego
celu wybrałam sobie Substancję autorstwa Klaudii Kloc-Muniak. I muszę
przyznać, że był to strzał w dziesiątkę. Nie dość, że intrygujący opis, to i
zawartość bardzo wciągająca! Zapraszam do recenzji.
Julia to pilna studentka biotechnologii. Naukę traktuje
naprawdę poważnie, chociaż zdanie jakiegokolwiek egzaminu nie nastręcza jej
zbyt dużych trudności. Jednak potrafi równie skutecznie wpadać w tarapaty.
Pewnego dnia dostaje propozycję nie do odrzucenia – dołączenie do koła
naukowego brzmi poważnie i daje szansę zdobycia tak potrzebnego w dzisiejszym
świecie doświadczenia w branży biotechnologicznej. Koło te odkrywa lek, który
ma się stać istną rewolucją. Jednak nie wszystko jest takie, jakie by się mogło
wydawać. Sześciu studentów koła naukowego nagle staje w obliczu
niebezpieczeństwa. Kiedy ginie Klaudia, pierwsza ofiara, nikt nie przypuszcza,
że może to mieć związek z ich odkryciem naukowym. Jednak, gdy pojawiają się
kolejne ofiary, wszystko zaczyna zupełnie inaczej wyglądać, a na resztę
studentów pada blady strach o własne życie. Julia wplątuje się w sprawę, która
z pozoru wydawała się niewinna i prosta, a z czasem okazała się naprawdę
dziwna. Dziewczyna zdaje sobie sprawę, że w pewnym momencie przyjdzie jej
walczyć o własne życie.
Nie spodziewałam się, że ta niepozorna książka aż tak może
zaskoczyć i wciągnąć!
Ale od początku...
Muszę przyznać z niemałym smutkiem, że okładka jest okropna. Niby można dojść do wniosku, że przedstawia najważniejszy element powieści, ale jestem pewna, że można by to ukazać o wiele lepiej. Gdybym była w księgarni na zakupach, to obok tej książki przeszłabym zupełnie obojętnie, bowiem nie ma nic w sobie, co by mnie do niej właśnie przyciągnęło. Tutaj nie sprawdziło się ani powiedzenie, że ładna oprawa to i ładna treść ani że brzydka okładka to i treść będzie nijaka. Nic bardziej mylnego. Od pierwszych stron akcja dosłownie tutaj galopowała. Kartki przewracały się w zawrotnym tempie, dosłownie sprawiały wrażenie jakby nagle zaczęły żyć po swojemu. Bardzo lubię thrillery medyczne, ale też z tego względu ciężko mnie czymś zaskoczyć. Autorce udało się to nad wyraz dobrze. I nawet nie przeszkadzał fakt, iż dość łatwo było dojść, kto za tym wszystkim stoi.
Ale od początku...
Muszę przyznać z niemałym smutkiem, że okładka jest okropna. Niby można dojść do wniosku, że przedstawia najważniejszy element powieści, ale jestem pewna, że można by to ukazać o wiele lepiej. Gdybym była w księgarni na zakupach, to obok tej książki przeszłabym zupełnie obojętnie, bowiem nie ma nic w sobie, co by mnie do niej właśnie przyciągnęło. Tutaj nie sprawdziło się ani powiedzenie, że ładna oprawa to i ładna treść ani że brzydka okładka to i treść będzie nijaka. Nic bardziej mylnego. Od pierwszych stron akcja dosłownie tutaj galopowała. Kartki przewracały się w zawrotnym tempie, dosłownie sprawiały wrażenie jakby nagle zaczęły żyć po swojemu. Bardzo lubię thrillery medyczne, ale też z tego względu ciężko mnie czymś zaskoczyć. Autorce udało się to nad wyraz dobrze. I nawet nie przeszkadzał fakt, iż dość łatwo było dojść, kto za tym wszystkim stoi.
Bohaterowie zostali tutaj bardzo dobrze zarysowani, każdy z
nich wyróżniał się czymś oryginalnym, specyficznym. Julia była niezwykle mądra,
chociaż czasem również i roztrzepana. Adam był zadufanym w sobie mężczyzną,
któremu zależało jedynie na tym, aby koło naukowe, które nadzorował, przyniosło
mu jak największy sukces. Potrafił iść do celu „po trupach”. Maciej za to był wręcz pedantyczny, jeśli
chodziło o przeprowadzane doświadczenia. Można odnieść wrażenie, że każdy ze
studentów wniósł jakąś swoją osobistą cząsteczkę do koła naukowego i
eksperymentu.
Autorce udało się pokazać w dość przystępny sposób do czego
może doprowadzić maniakalna chęć zaistnienia w świecie, najważniejsze by o
naszym doświadczeniu jak najwięcej mówili. Książka została podzielona na pewne
części – każda z nich zatytułowana była imieniem i nazwiskiem kolejnej z ofiar.
Ukazywała ona powody, dlaczego do kolejnej śmierci doszło, chociaż nie dawało
ostatecznej możliwości wysnucia na ten temat pewnych wniosków.
Niewątpliwie świetnym pomysłem było nadanie Substancji cech ludzkich. Klaudia Kloc-Muniak co jakiś czas podkreślała, że to Substancja wyrządzała wiele złego, że zawsze udawało się jej być kilka kroków przed innymi, że potrafiła za każdym razem innych przechytrzyć. Jedyne czego żałuję, to tego, że ta powieść była taka krótka. Nieco ponad 300 stron to dla mnie zdecydowanie za mało. Zdążyłam się zżyć z bohaterami, jednych pokochać wręcz, innych znienawidzić, a tu już następował koniec. Czuć tutaj także to, iż autorka sama skończyła studia biotechnologiczne, także ma ogromną wiedzę, a przede wszystkim zdaje sobie sprawę o czym pisze.
No dobrze, ale w tym momencie możecie zapytać, czy w takim razie nie pojawił się tutaj chociaż jeden minus. Pojawił, a i owszem. Dość liczne błędy w tekście (litery w słowie są przestawione albo jest ich za dużo) nieco zmniejszały przyjemność z czytania. Ale to była jedyna wada, oczywiście, oprócz tej masakrycznej okładki.
Podsumowując, Substancja to idealna powieść dla
wszystkich fanów thrillerów medycznych. Podczas lektury z pewnością nie ma
miejsca na nudę. Bohaterowie zostali umiejętnie zarysowani, do tego stopnia, że
albo się ich kocha albo wręcz nienawidzi ;) To powieść, która łączy w sobie
elementy romansu, thrilleru i do pewnego stopnia obyczajówki. Szkoda tylko, że
jest taka krótka.
Pozdrawiam
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tytuł: Substancja
Tytuł oryginalny: Substancja
Autor: Klaudia Kloc-Muniak
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 24.08.2018
Liczba stron: 308
Format: 121x195 mm
Oprawa: miękka, ze skrzydełkami
Cena: 33,00 zł
Kategoria: Thriller
Widziałam u PAni cztery różne wydania Wichrowych Wzgórz... zachwala Pani to ze Świata Książki, jedno zostało u Pani siostry (od wydawnictwa MG) a drugie od MG w fioletowej okładce? Jeszcze ja Pani ma? Wglada pięknie ale nie wiem czy tylko nie tyle..
OdpowiedzUsuńOmawiane przeze mnie wydania różnią się nie tylko okładką, ale także (i przede wszystkim!) tłumaczeniem. Ze Świata Książki tłumaczenie jest starsze i bardziej popularne, ale nie oznacza to, że nowsze tłumaczenie (od MG) odstępuje jakoś znacząco.
UsuńTo w fioletowej oprawie jest przepiękne - zgadza się :D
Jak cała nowa seria tego wydawnictwo ;)
Nie wiem tylko, czy mam na coś więcej odpowiedzieć?
A które wydanie Pani poleca? Ze Świata Książki? posiada Pani w domu również nowe tłumaczenie od MG? :)
Usuń