Ręka do góry, komu zdarzyło się chociaż raz obejść szerokim łukiem wagę łazienkową, ponieważ
nie chcieliśmy robić sobie dodatkowej przykrości, kontrolując masę naszego
ciała. Przypuszczam, że zjawisko jest powszechnie znane i każdy z nas chociaż
raz w życiu poczuł to bolesne ukłucie w żołądku, kiedy zobaczył wskazanie tejże
upiornej maszyny. Z jaką ulgą przyjmujemy spadek wagi chociażby o jedno oczko,
zwłaszcza kiedy niespecjalnie mocno trzymaliśmy się diety. Czujemy się lżejsi,
mamy jakby więcej energii, poprawia nam się nastrój, od razu inaczej patrzymy
na świat. A gdyby tak na drugi dzień znowu kilogram mniej i kolejnego dnia
kolejny i kolejny...
Scott Carey, mieszkaniec upiornego miasteczka Castle Rock, którego fanom Kinga raczej nie trzeba przedstawiać, nieoczekiwanie dla siebie zaczyna chudnąć. Można by pomyśleć – co w tym złego, zwłaszcza gdy jest się facetem w średnim wieku z dość pokaźnym brzuszkiem. Jednak kiedy ubywają kolejne kilogramy, a Scott nadal wygląda jak typowy dobrze wykarmiony Amerykanin, sprawa zaczyna być niepokojąca. Mężczyzna podchodzi jednak do sytuacji z wyjątkowym spokojem, tak jakby pogodził się, że kiedyś może nadejść Dzień Zero. Nowa przypadłość pomaga jednak mężczyźnie spojrzeć z innej perspektywy na to, co dzieje się w jego mieście, a w Castle Rock jak zwykle atrakcji nie brakuje.
Nowa powieść Kinga, czy też raczej nowela, patrząc na jej rozmiary (zaledwie 171 stron) nie jest dziełem typowym dla mistrza grozy. Więcej tutaj prób skłonienia nas do refleksji nad kondycją moralną społeczeństwa amerykańskiego niż wywołania u czytelnika gęsiej skórki. Mimo iż elementy fantastyczne nadal są tutaj obecne, nie stanowią centrum historii. Przypadłość Scotta Carey’a staje się jedynie pretekstem do ukazania fałszu i obłudy, z jakimi przychodzi się zetknąć, mieszkając w małym, stosunkowo konserwatywnym miasteczku. Stephen King już od jakiegoś czasu nie kryje się ze swoimi poglądami politycznymi, również w tym wypadku odnaleźć można fragmenty, które są krytyką mentalności elektoratu Donalda Trumpa.
Nowela napisana
jest w sposób niezwykle przyjemny, idealnie nadaje się na jesienny wieczór czy
też popołudniową drogę z pracy. Z lektury w dziwny sposób epatuje spokój i
pewna nuta zadumy, mimo iż nie brakuje w niej dobrego humoru. Być może wynika
to z sylwetki samego głównego bohatera – dojrzałego mężczyzny, który
borykając się z własnymi problemami, podejmuje próbę naprawienia relacji
sąsiedzkich w swoim otoczeniu.
Jedynym, do czego mogłabym się doczepić, jest
sposób wydania książki. W pierwszym momencie zastanowiłam się czy przypadkiem
nie sięgnęłam po lekturę dedykowaną dla młodzieży szkolnej (mam tu na myśli
przedział wiekowy 10-14). Duża czcionka, tekst umieszczony w ramce i do tego
ilustracje niczym z elementarza. Nie do końca przemawia do mnie taka forma,
jednak treść zwyciężyła i z czystym sumieniem mogę powiedzieć:
Kochani.
Czytajcie, bo warto!
Wasza Sylwia
mała, ale o wielkim serduszku
mała, ale o wielkim serduszku
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tytuł: Uniesienie
Tytuł: Uniesienie
Tytuł oryginalny:Elevation
Autor: Stephen King
Przekład: Danuta Górska
Data wydania: 31. października 2018
Liczba stron: 176
Format: 140x205
Format: 140x205
Oprawa: Miękka
Cena: 30thri,90 zł
Kategoria: Thriller
Do Kinga nie trzeba mnie namawiać, ale cieszę się, że ta nowela nie zawodzi. Na pewno postaram się ją nabyć w najbliższym czasie. A co do wydania, cóż, może chciano na siłę "pogrubić" książkę i stąd takie dziwne zabiegi.
OdpowiedzUsuńTwórczość autora jeszcze przede mną,ale wolałabym zacząć od pełnowymiarowej powieści. 😊
OdpowiedzUsuńOd wczoraj czytam "Cujo" i póki co ta książka dla mnie to jedno wielkie nieporozumienie. Jakkolwiek rozumiem rynsztokową konwencję, tak tego słownictwa nie mogę przeboleć.
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem w trakcie czytania "Uniesienia". Niestety jak na razie nie skradła ta pozycja mojego serca, ale na plus z pewnością można zaliczyć to, że bardzo szybko się ją czyta ;)
OdpowiedzUsuńMam w planach, koniecznie muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńKinga sobie odpuszczam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]