Czasami znajduję tak przyjemne bajeczki, że nawet ja mam ogromną ochotę je przeczytać. Taką właśnie książką są "Mikrulki" autorstwa Asi Olejarczyk, które zilustrowała Kamila Strzeszewska.
W najmniejszych zakamarkach naszych domów mieszkają miniaturowe stworki zwane Mikrulkami. Odwiedza je tylko Nabrdalik, czyli mucha, i opowiada małych istotkom o wielkości "tam" - tam, czyli gdzieś, gdzie jeszcze żadna stopa Mikrulków nie postała. Lecz los sprawił, że bojaźliwe Mikrulki wychodzą ze swojej norki. Przed ich oczami pojawia się niespotykany świat - pokój. I nagle wszystko - gwóźdź, grosz, dywan, taboret, stół... - wydają się być czymś niezwykłym!
"Mikrulkami" jestem po prostu oczarowana. Dawno jakaś bajeczka dla dzieci tak mi się spodobała, jak właśnie ta mądra, przemyślana historia dla najmłodszych. Pani Asia Olejarczyk z wielką dokładnością i z widocznym zaangażowaniem przeniosła na kartki interesującą przygodę małych istot. "Mikrulki" na pewno pojawiły się w głowach najmłodszych!
Poznajemy przesympatyczną grupę Mikrulków. Klapiok jest brązowym Mikrulkiem, poruszającym się na dwóch krótkich nóżkach. Ma długie uszy, które w świetle dnia wydają się główną częścią jego ciała. Kłucz, natomiast, jest czworonogiem o zielonej sierści i długim ryjku. Zazdrosia jest szczuplutką Mikrulką o długich smukłych nogach i blond włoskach upiętych w kucyki na czubku głowy. Sobek, który jest do niej bardzo podobny, też był blondynem, chodzącym na dwóch nogach. Bąbel wyglądał mniej więcej jak przybierająca różowe kształty czerwona bańka mydlana. Oponko była czarna i okrągła. Natomiast Napel, ostatni z całej gromady, był prawie cały różowy, a w buzi trzymał niebieski smoczek.
Natomiast z góry Mikrulki są obserwowane przez Ludzika Chodzącego po Suficie, który komentuje przygody grupki przyjaciół, przy okazji dając mądre rady małym czytelnikom:
- Pieniądze wcale nie muszą spadać z nieba - szepnął Ludzik, głaszcząc zwierzaka po grzbiecie. - Nawet gdy leżą na ziemi, bywają ciężarem nie do udźwignięcia.
Książeczka obfituje w piękne opisy, a umiejętności pisarskie pozwoliły pani Olejarczyk opisać coś, co niby wszyscy znają, w taki sposób, że musimy się nie raz zastanawiać, cóż to jest i do czego służymy. Nie zapominajmy przecież, że Mikrulki po raz pierwszy weszły do naszego świata i wszystko jest dla nich obce i niecodzienne. I takim też jest dla nas!
Nie mogę nie wspomnieć jeszcze o szacie graficznej! Ilustratorka Kamila Strzeszewska, moim zdaniem, miała taką samą wizję jak autorka, dzięki czemu obrazki, których jest w książeczce pełno - niemal co strona - są po prostu bajeczne i z pewnością poruszą wyobraźnie najmłodszego pokolenia!
Język też jest jak najbardziej plastyczny i kolorowy - żaden przedszkolak, a tym bardziej starszy czytelnik nie będzie miał problemu ze zrozumieniem tekstu.
Jednym słowem - polecam! "Mikrulki" są naprawdę dobrą książeczką dla najmłodszych, którą wartą im przeczytać. Jest to jedna z lepszych bajeczek, na jakie ostatnio trafiłam, która uczy dystansu, empatii oraz pokonywania najtrudniejszych przeszkód.
Natomiast z góry Mikrulki są obserwowane przez Ludzika Chodzącego po Suficie, który komentuje przygody grupki przyjaciół, przy okazji dając mądre rady małym czytelnikom:
- Pieniądze wcale nie muszą spadać z nieba - szepnął Ludzik, głaszcząc zwierzaka po grzbiecie. - Nawet gdy leżą na ziemi, bywają ciężarem nie do udźwignięcia.
Książeczka obfituje w piękne opisy, a umiejętności pisarskie pozwoliły pani Olejarczyk opisać coś, co niby wszyscy znają, w taki sposób, że musimy się nie raz zastanawiać, cóż to jest i do czego służymy. Nie zapominajmy przecież, że Mikrulki po raz pierwszy weszły do naszego świata i wszystko jest dla nich obce i niecodzienne. I takim też jest dla nas!
Nie mogę nie wspomnieć jeszcze o szacie graficznej! Ilustratorka Kamila Strzeszewska, moim zdaniem, miała taką samą wizję jak autorka, dzięki czemu obrazki, których jest w książeczce pełno - niemal co strona - są po prostu bajeczne i z pewnością poruszą wyobraźnie najmłodszego pokolenia!
Język też jest jak najbardziej plastyczny i kolorowy - żaden przedszkolak, a tym bardziej starszy czytelnik nie będzie miał problemu ze zrozumieniem tekstu.
Jednym słowem - polecam! "Mikrulki" są naprawdę dobrą książeczką dla najmłodszych, którą wartą im przeczytać. Jest to jedna z lepszych bajeczek, na jakie ostatnio trafiłam, która uczy dystansu, empatii oraz pokonywania najtrudniejszych przeszkód.
Kolorowanki, filmy, konkursy na www.mikrulki.pl oraz facebook.com/Mikrulki.
~~~~~~~~~~~~
Tytuł: Mikrulki
Autor:Asia Olejarczyk
Ilustracje: Kamila Strzeszewska
Wydawnictwo: Novae Res
Data premiery: marzec 2014
Liczba stron: 70
Liczba stron: 70
Kategoria: Bajka
~~~~~~~~~~~~
Ocena: 5 (bardzo dobry)
Ocena: 5 (bardzo dobry)
Dla mnie nie, ale dla młodszych taak ; )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Anath
Czytając takie oto książki, myślę o najmłodszych :)
UsuńZawsze po przeczytaniu przekazuję je mojej mamie, która jest nauczycielką 1-3 ;)
Dzieci zawsze się cieszą z nowych książeczek na półce :D
Skoro polecasz, to się jednak zdecyduje, bo mam akurat komu sprezentować tę książeczkę :)
OdpowiedzUsuńMnie się nie spodoba tak bardzo, jak mojej trzyletniej chrześnicy, więc pewnie jej sprezentuję i zostanę tym samym ciocią tygodnia :)
OdpowiedzUsuńJak tylko gdzieś spotkam to na pewno się skuszę, bo świetnie ją przedstawiłaś :)
OdpowiedzUsuńJakie piękne ilustracje. Przekonałaś mnie.
OdpowiedzUsuńTakie bajki czasami po prostu trzeba przeczytać, żeby przypomnieć sobie co jest na tym świecie wartościowe :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Brzmi świetnie, gdybym była młodsza na pewno chciałabym poznać tę historię :-) A tak pozostaje mi zapamiętać tytuł i przeczytać kiedyś swoim dzieciom.
OdpowiedzUsuńTeż jestem zachwycona ilustracjami. Spiszę tytuł - jak przyjdzie do kupowania prezentów dla dzieci kuzynek, będzie jak znalazł.
OdpowiedzUsuńMikrulki bardzo dziękują za miłe słowa.
OdpowiedzUsuńCieszymy się, że książeczka o naszych przygodach się Wam podoba!
Bardzo profesjonalnie napisana recenzja, aż się chce od razu wziąć książkę do ręki i zagłębić się w świat Mikrulków. Oczarowana recenzją z okładki i rekomendacjami koleżanki, jako bajkoterapeuta dziecięcy z niecierpliwością otworzyłam książkę. Pierwsze rozdziały mnie zaciekawiły, ale im więcej Mikrulki rozmawiały ze sobą, im mniej było opisu przestrzeni i emocji bohaterów, tym trudniej było mi się skupić na tekście, który właściwie zapowiadał się bardzo obiecująco. Mam wątpliwości, czy dzieci w wieku przedszkolnym nie zagubią się w tej fabule pełnej dialogów i zbyt dużej ilości bohaterów.
OdpowiedzUsuńTakie nieco zapomniane książeczki na pewno warto odkrywać
OdpowiedzUsuńFajna książeczka, zanotowałam tytuł i jeśli gdzieś ją znajdę napewno kupię :))
OdpowiedzUsuńRzeczywiście przyjemna bajeczka a ładnymi ilustracjami :)
OdpowiedzUsuń