Epicka! Najpopularniejszy kryminał Królowej Kryminałów. Historia niezwykła, niebywała, a jednocześnie jakże prosta i trafiająca w serca i umysły. Trudno się od niej oderwać, trudno po niej zasnąć, gdyż wyobraźnia daje się we znaki.
Na Wyspę Żołnierzyków zostają zaproszeni ludzie o wątpliwej uczciwości i poczuciu sprawiedliwości. Tych dziesięć osób nie zna się, a nawet nie wie nic o gospodarzu ogromnej willi - o panu lub pani U.N.Owen. Odizolowani od społeczeństwa bez możliwości powrotu na stały ląd zaczynają umierać - jeden po drugim - z nieznanych powodów w podobny sposób, na jaki wskazuje dziecięca wyliczanka "Dziesięciu Dzielnych Żołnierzyków".
To nie jest powieść z Herkulesem Poirotem ani z panią Marple. Tutaj nie ma detektywa, który w cudowny sposób znajdzie poszlaki, odkryte motywy, zniszczy fałszywe alibi i złapie sprawcę. To byłoby niemożliwe! W tej powieści mamy bowiem do czynienia ze zbrodnią idealną!
Lecz nie tylko stworzenie zbrodni idealnej jest tak ciekawe w tej powieści. Przede wszystkim spodobał mi się portret psychologiczny bohaterów. Bohaterów nie bez skazy, gdzie każdy boi się w pewnym momencie własnego cienia. Ja również bałam się wraz z nimi, kiedy nie potrafiłam powiedzieć, komu powinno się zaufać...
Mamy dziesięciu ludzi - kompletnie obcych dla siebie ludzi, którzy pod różnymi pretekstami znajdują się w willi. Wydawać by się mogło, iż ta wyspa jest Rajem, lecz jeszcze tego samego dnia prawda wychodzi na jaw. Ginie pierwszy... Później drugi... Następnie trzeci... i czwarty... Jedni umierają bezboleśnie, inni z największym okrucieństwem. Lecz jaki ktoś mógł mieć motyw, skoro każdy z nich widział się po raz pierwszy na oczy? Nie mieli ze sobą wiele wspólnego... oprócz kasety, na której odsłuchali swojego wyroku.
Na wyspie znajdują się świeżo zatrudnieni służący - małżeństwo Ethel i Thomas Rogers, którzy zostali oskarżeni o umyślne nieudzielenie pomocy byłemu pracodawcy w celu osiągnięcia zysku z testamentu;. Kolejna jest Vera Claythorne, młoda i ładna nauczycielka gimnastyki w szkole dla dziewcząt, a przedtem guwernantka oskarżona o umyślne niedopilnowanie kąpiącego się w morzu małego chłopca. Anthony Marston, młody lekkoduch, oskarżony o potrącenie dwójki dzieci; Generał John Macarthur, emerytowany wojskowy, oskarżony o doprowadzenie do śmierci kochanka swojej żony, będącego jego podwładnym w wojsku; Emily Brent, stara panna, oskarżona o bezwzględne zwolnienie z pracy swojej ciężarnej służącej, która popełniła samobójstwo; Sędzia Lawrence Wargrave – znany sędzia, słynący z wydawania surowych wyroków, oskarżony o nieuczciwe wydanie wyroku śmierci na niewinnym człowieku z osobistych pobudek. Doktor Edward Armstrong, ceniony chirurg, oskarżony o przeprowadzenie po pijanemu operacji na starszej kobiecie, przez co ta zmarła. William Blore, prywatny detektyw, oskarżony o krzywoprzysięstwo; Philip Lombard, młody i dzielny podróżnik, oskarżony o spowodowanie śmierci dwudziestu jeden mężczyzn z tamtejszej ludności.
Zauważcie, że każde z nich popełniło zbrodnie, za które nie można było ich skazać.
Właśnie fakt, że giną ludzie, którzy sami kiedyś zabili, sprawił, że tę książkę czyta się na zupełnie innej płaszczyźnie niż przeciętny kryminał. W pewnym momencie wyczułam nurt filozoficzny, połączony z ludzką psychologią. Ileż to razy chcieliśmy, by mordercy byli karani śmiercią, a nie dożywociem? Ile razy czuliśmy niedosyt kary w porównaniu do przestępstwa? Jednak czytając "I nie było już nikogo" otworzyły mi się się szerzej oczy. Współczułam bohaterom... nieważne jacy by nie byli. A co na temat "I nie było już nikogo" powiedziała ciekawego sama autorka?
Język i styl autorki jest plastyczny i zrozumiały. Po prostu wprawiony. Dzięki stylowi prowadzenia akcji możemy poznać każdego bohatera, włącznie z mordercą, którego trudno nam wskazać. Do tego wszystkiego, nie obeszło się bez nagłego bicia serca i zmrożenia. Samej mnie włosy stawały dęba, a wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach.
Oczywiście, że polecam wszystkim! Jest to króciutka powieści, licząca trochę ponad 200 stron, która nie wymaga znajomości żadnej innej powieści pisarki, a która sprawia, że zapragniemy więcej i więcej.
To nie jest powieść z Herkulesem Poirotem ani z panią Marple. Tutaj nie ma detektywa, który w cudowny sposób znajdzie poszlaki, odkryte motywy, zniszczy fałszywe alibi i złapie sprawcę. To byłoby niemożliwe! W tej powieści mamy bowiem do czynienia ze zbrodnią idealną!
Lecz nie tylko stworzenie zbrodni idealnej jest tak ciekawe w tej powieści. Przede wszystkim spodobał mi się portret psychologiczny bohaterów. Bohaterów nie bez skazy, gdzie każdy boi się w pewnym momencie własnego cienia. Ja również bałam się wraz z nimi, kiedy nie potrafiłam powiedzieć, komu powinno się zaufać...
Mamy dziesięciu ludzi - kompletnie obcych dla siebie ludzi, którzy pod różnymi pretekstami znajdują się w willi. Wydawać by się mogło, iż ta wyspa jest Rajem, lecz jeszcze tego samego dnia prawda wychodzi na jaw. Ginie pierwszy... Później drugi... Następnie trzeci... i czwarty... Jedni umierają bezboleśnie, inni z największym okrucieństwem. Lecz jaki ktoś mógł mieć motyw, skoro każdy z nich widział się po raz pierwszy na oczy? Nie mieli ze sobą wiele wspólnego... oprócz kasety, na której odsłuchali swojego wyroku.
Na wyspie znajdują się świeżo zatrudnieni służący - małżeństwo Ethel i Thomas Rogers, którzy zostali oskarżeni o umyślne nieudzielenie pomocy byłemu pracodawcy w celu osiągnięcia zysku z testamentu;. Kolejna jest Vera Claythorne, młoda i ładna nauczycielka gimnastyki w szkole dla dziewcząt, a przedtem guwernantka oskarżona o umyślne niedopilnowanie kąpiącego się w morzu małego chłopca. Anthony Marston, młody lekkoduch, oskarżony o potrącenie dwójki dzieci; Generał John Macarthur, emerytowany wojskowy, oskarżony o doprowadzenie do śmierci kochanka swojej żony, będącego jego podwładnym w wojsku; Emily Brent, stara panna, oskarżona o bezwzględne zwolnienie z pracy swojej ciężarnej służącej, która popełniła samobójstwo; Sędzia Lawrence Wargrave – znany sędzia, słynący z wydawania surowych wyroków, oskarżony o nieuczciwe wydanie wyroku śmierci na niewinnym człowieku z osobistych pobudek. Doktor Edward Armstrong, ceniony chirurg, oskarżony o przeprowadzenie po pijanemu operacji na starszej kobiecie, przez co ta zmarła. William Blore, prywatny detektyw, oskarżony o krzywoprzysięstwo; Philip Lombard, młody i dzielny podróżnik, oskarżony o spowodowanie śmierci dwudziestu jeden mężczyzn z tamtejszej ludności.
Zauważcie, że każde z nich popełniło zbrodnie, za które nie można było ich skazać.
Właśnie fakt, że giną ludzie, którzy sami kiedyś zabili, sprawił, że tę książkę czyta się na zupełnie innej płaszczyźnie niż przeciętny kryminał. W pewnym momencie wyczułam nurt filozoficzny, połączony z ludzką psychologią. Ileż to razy chcieliśmy, by mordercy byli karani śmiercią, a nie dożywociem? Ile razy czuliśmy niedosyt kary w porównaniu do przestępstwa? Jednak czytając "I nie było już nikogo" otworzyły mi się się szerzej oczy. Współczułam bohaterom... nieważne jacy by nie byli. A co na temat "I nie było już nikogo" powiedziała ciekawego sama autorka?
Napisałam "Dziesięciu Murzynków" (początkowy tytuł "I nie było już nikogo"), ponieważ zafrapowały mnie niebywałe trudności z przeprowadzeniem całego pomysłu. Dziesięcioro ludzi musiało zginąć w taki sposób, aby historia nie wydała się absurdalna ani morderca nazbyt oczywisty. Dopracowywałam tę książkę miesiącami, ale efekt wypadł jak należy. Fabuła jest prosta, klarowna, zagadka praktycznie nie do rozwikłania, chociaż da się sensownie wyjaśnić.Chyba to właśnie dzięki "Dziesięciu Murzynkom" zostałam dramatopisarką.
Język i styl autorki jest plastyczny i zrozumiały. Po prostu wprawiony. Dzięki stylowi prowadzenia akcji możemy poznać każdego bohatera, włącznie z mordercą, którego trudno nam wskazać. Do tego wszystkiego, nie obeszło się bez nagłego bicia serca i zmrożenia. Samej mnie włosy stawały dęba, a wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach.
Oczywiście, że polecam wszystkim! Jest to króciutka powieści, licząca trochę ponad 200 stron, która nie wymaga znajomości żadnej innej powieści pisarki, a która sprawia, że zapragniemy więcej i więcej.
~~~~~~~~~~~~Tytuł: I nie było już nikogoTytuł oryginalny: And Then There Were NoneAutor: Agata ChristieWydawnictwo: DolnoślaskieData wydania oryginału: 1939Liczba stron: 218Kategoria: Kryminał~~~~~~~~~~~~
Ocena: 6 (celujący)
Przypomniałam sobie, że czytałam ją bardzo, bardzo dawno temu, bo jeszcze w podstawówce, albo gimnazjum. Myślę, że skoro polubiłam już kryminały, to po Christie muszę sięgnąć i może przypomnę sobie "I nie było już nikogo" :)
OdpowiedzUsuńPora odnowić znajomość twórczości, w takim razie :)
UsuńWstyd się przyznać, ale nie miałam jeszcze sposobności przeczytać żadnej książki królowej kryminału, lecz obiecuje poprawę :) Postaram się, choćby jutro popytać o powyższą powieść w mojej bibliotece. Może akurat będę mieli.
OdpowiedzUsuńGdy wejdziesz w świat Christie, nie będziesz chciała z niego wyjść! Wciąż będzie ci mało i mało! :D
UsuńOjojoj, brzmi ekscytująco :)
UsuńUwielbiam tę książkę :) U siebie też pisałam jej recenzję!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
W.
Cieszę się! :)
UsuńNiech o tej książce będzie jak najgłośniej! :)
O rany! Autorkę uwielbiam, a po Twojej recenzji tą książkę po prostu muszę mieć ;d
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam tę autorkę!! :D
UsuńMieliśmy to na lekturę w gimnazjum, ale nigdy tak naprawdę jej nie przeczytałam i bardzo tego żałuję. Będę musiała ją szybko nadrobić, bo nie poznałam jeszcze ani jednej książki Agathy Christie.
OdpowiedzUsuńwww.szept-stron.blogspot.com
Koniecznie trzeba przeczytać! :D
UsuńTo moja ulubiona książka Christie, moim zdaniem, jej najlepsza :)
OdpowiedzUsuńMam przed sobą jeszcze wieleeee książek Agaty Christie, lecz "I nie było już nikogo" jest szczególną powieścią! :)
UsuńJa przeczytałam dopiero ok. 15 jej książek, więc też jeszcze dużo przede mną ;)
UsuńWstyd się przyznać, ale jej twórczość jest dla mnie tajemnicą. Odkryłam jednak, że mam na półce jakąś jej książkę, więc pewnie w końcu przeczytam!
OdpowiedzUsuńMam ją w planach już od dłuższego czasu. Same pozytywne recenzje - trudno się oprzeć ;)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się!
UsuńTeż chciałam ją koniecznie przeczytać! :)
Dorzuć, dorzuć, a się nie zawiedziesz! :)
OdpowiedzUsuńDuużo dobrych opinii, a ja po przeczytaniu jednej książki tej autorki jej nie polubiłam i w najbliższym czasie nie sięgnę po jej książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Uwielbiam Christie i uwielbiam tę książkę. To moja ulubiona powieść królowej kryminału. Narobiłaś mi ochoty na przypomnienie sobie tej historii :)
OdpowiedzUsuńJejku, ja tak bardzo chcę przeczytać tę książkę! MUSZĘ ją mieć! MUSZĘ ją przeczytać! I BASTA!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ola.
Christie, królowa kryminałów. Uwielbiam jej książki.
OdpowiedzUsuńTyle razy przechodziłam obok tej książki w księgarni i ją macałam. Zawsze mnie dziwiło jak coś tak małego może zmieścić tak wychwalany pod niebiosa środek. Ale chyba jednak może ;)
OdpowiedzUsuńOjej, bardzo wysoko oceniona :) Ja się nie mogę przekonać do kryminałów, ale może kiedyś po nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńO, znowu Agatha! Cieszę się, że cała książkowa blogosfera ją czyta, bo to świetna autorka!
OdpowiedzUsuńKryminałów nie czytam, więc książka nie dla mnie. Może, jak ją kiedyś zobaczę, przeczytam ją. :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńAkurat "I nie było już nikogo" to jedna z moich pierwszych książek Christie, czytałam ją bardzo dawno temu, ledwo ją pamiętam ; p Wiem natomiast, że musiała mi się spodobać, bo później sięgałam po inne książki Christie ; )
OdpowiedzUsuńWidziałam ją ostatnio na promocji i jej nie kupiłam. Teraz tego ogromnie żałuję. Ale nadrobię to niebawem !
OdpowiedzUsuńMiałam przyjemność przeczytania kilku książek Christie i nigdy nie byłam zawiedziona. "I nie było już nikogo" nie czytałam, ale z chęcią nadrobię ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałam przeczytać tę ksiązke, ale nigdzie nie mogę jej dostać. :(
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie jak piszesz!
Zapraszam do mnie http://artofreadingbooks.blogspot.com/
Powiem tylko tyle, jutro biegnę do biblioteki aby ją wypożyczyć!
OdpowiedzUsuńChristie jeszcze nigdy mnie nie zawiodła :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Nie znam jeszcze twórczości tej pisarki, choć to może wstyd, Wiele razy już sobie mówiłam, że koniecznie muszę przeczytać, ale nigdy nie mogłam się zmobilizować. Widzę, że ta jej lektura jest jak najbardziej warta uwagi. Pójdę dziś do biblioteki i może akurat.. :)
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona powieść Agaty :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie zaczytan-a.blogspot.com
Chyba najwyższy czas, żebym w końcu sięgnął po jakieś dzieło autorki. Aż wstyd, że nie czytałem nic Agaty Christie...
OdpowiedzUsuńPS: Nominowaliśmy Cię do Liebster Blog Award. Jeśli lubisz takie zabawy, będzie nam bardzo miło, gdy odpowiesz na nasze pytania. ;3
http://czworgiem-oczu.blogspot.com/2014/03/liebster-blog-award-4.html
jakoś nigdy nie byłam przekonana do książek tej autorki, choć po Twojej recenzji, widzę, ze może być naprawdę dobra :)
OdpowiedzUsuńChciałabym sięgnąć po książki Christie, szczególnie po tą o której piszesz bo już wcześniej słyszałam o niej wiele dobrego :)
OdpowiedzUsuńAleż mnie zachęciłaś, koniecznie muszę przeczytać !:)
OdpowiedzUsuń