Mało jest takich seriali, do których mam słabość, a które przez cały czas trwania danego odcinka całkowicie mnie obezwładniają, pochłaniając moją atencję. Jednym z takich tytułów jest chociażby polski Belfer (recenzja pierwszego sezonu), którego płytę na DVD musiałam kupić. No po prostu musiałam! Czekałam całkiem długo na drugi sezon... i w końcu się doczekałam.
Tytułowy Belfer - nauczyciel języka polskiego, Paweł Zawadzki - zostaje wysłany do wrocławskiego liceum, gdzie mają miejsce dziwne zniknięcia młodzieży. Co jeszcze dziwniejsze, gdy w końcu trafia do placówki oświaty, okazuje się, że nastolatkowie wrócili cali i zdrowi z - jak to sami określili - wagarów. Główny bohater z marszu najchętniej zostawiłby tę całą sprawę, gdyby nie nagła strzelanina. Giną ludzie a to dopiero początek...
Z jakiegoś powodu (okej, domyślam się bardzo dobrze, z JAKIEGO) po seansie ósmego, ostatniego odcinka drugiego sezonu widzowie zaczęli wieszać na twórcach psy, oskarżając ich o zniszczenie całego potencjału, jaki niósł ze sobą Belfer. Ja się z podobnym stwierdzeniem nie zgadzam. Oczywiście, były niejasności i niedomówienia, ale na tym polega ten serial, by wiele kwestii dopowiedzieć sobie samemu. A niezamknięte wątki dają pole do popisu przy następnym sezonie. Ale PO KOLEI!
Pierwszy odcinek nie zachwyca i nie robi takiego wrażenia, jak odcinek drugi. To właśnie przy nim siedziałam jak na szpilkach, nie wierząc, że to, co oglądam, należy do produkcji rodzimej. Później zaczęło się robić jeszcze mętniej. Twórcy postanowili rozwikłać wszystkie zagadki w ostatnim odcinku. I czego by tu nie powiedzieć - przykuli moją uwagę przez brawurowe wykorzystanie cliffhangerów. Ale nie tylko.
Scenarzyści czerpali pomysły z wielu źródeł. To nie tak, że Belfer jest typową polską produkcją, podobnie jak nie należy do typowo hollywódzkich seriali. Tytuł ten wygodnie ulokował się gdzieś pomiędzy, tworząc swój własny, wyjątkowy sposób prowadzenia akcji. Za to należą się ogromne brawa - w tym aspekcie doszukiwałabym się popularności Belfra, do którego aż chce się powracać, bo zawsze można znaleźć coś nowego w szczegółach.
Uwielbiam również to, że przez wzgląd na to, iż akcja dzieje się w liceum, miałam okazji poznać nowe wschodzące gwiazdy kinematografii. Młodzi aktorzy nierzadko dają popis, kreując może nieidealne role, ale poprawne i ciekawe. Szczególnie że nie zawsze ich wyzwania były proste. Właściwie to z wyjątkiem Maćka Stuhra w roli głównej, pozostała część obsady jest w miarę "nieopatrzona", a przez to ciekawsza. Nareszcie jakiś serial z nowymi twarzami!
Do tego to jeden z tych seriali, który nie zajmuje lat czy miesięcy, lecz zaledwie osiem/dziesięć (w przypadku sezonu pierwszego) godzin. I jeden z tych nielicznych, które można obejrzeć FAMILIJNIE. Nie należy do krwawych produkcji, bowiem w głównej mierze traktuje o zagadce. I pewnie dzięki temu nie musi chwytać się tanich scen erotycznych, by przyciągnąć uwagę. Spodoba się młodszemu i starszemu pokoleniu.
Akcja pędzi. Zdjęcia są piękne (chciałabym chodzić do podobnej placówki z taką salą teatralną). Muzyka elektryzująca. Nic dziwnego, że Belfer 2 mi się podobał. Pytanie brzmi, czy równie mocno, co część pierwsza. Niestety nie, ale ciężko żeby ktoś wywołał dwa razy podobne wrażenie. Poza tym intryga jest o niebo bardziej wymyślna w dwójce, przez co wydaje się wręcz niemożliwa. Ale nie zapominajmy, że to tylko serial...
Według mnie Belfer 2 stoi na dobrym poziomie. Ciekawym, oryginalnym, porywającym. Takim, którym można się chwalić za granicą, i takim, do którego będzie się chciało powracać (bo po powtórce można wychwycić więcej szczegółów). Dlatego też polecam ten tytuł wszystkim tym, którzy jeszcze nie mieli szansy go obejrzeć.
Z jakiegoś powodu (okej, domyślam się bardzo dobrze, z JAKIEGO) po seansie ósmego, ostatniego odcinka drugiego sezonu widzowie zaczęli wieszać na twórcach psy, oskarżając ich o zniszczenie całego potencjału, jaki niósł ze sobą Belfer. Ja się z podobnym stwierdzeniem nie zgadzam. Oczywiście, były niejasności i niedomówienia, ale na tym polega ten serial, by wiele kwestii dopowiedzieć sobie samemu. A niezamknięte wątki dają pole do popisu przy następnym sezonie. Ale PO KOLEI!
Pierwszy odcinek nie zachwyca i nie robi takiego wrażenia, jak odcinek drugi. To właśnie przy nim siedziałam jak na szpilkach, nie wierząc, że to, co oglądam, należy do produkcji rodzimej. Później zaczęło się robić jeszcze mętniej. Twórcy postanowili rozwikłać wszystkie zagadki w ostatnim odcinku. I czego by tu nie powiedzieć - przykuli moją uwagę przez brawurowe wykorzystanie cliffhangerów. Ale nie tylko.
Scenarzyści czerpali pomysły z wielu źródeł. To nie tak, że Belfer jest typową polską produkcją, podobnie jak nie należy do typowo hollywódzkich seriali. Tytuł ten wygodnie ulokował się gdzieś pomiędzy, tworząc swój własny, wyjątkowy sposób prowadzenia akcji. Za to należą się ogromne brawa - w tym aspekcie doszukiwałabym się popularności Belfra, do którego aż chce się powracać, bo zawsze można znaleźć coś nowego w szczegółach.
Uwielbiam również to, że przez wzgląd na to, iż akcja dzieje się w liceum, miałam okazji poznać nowe wschodzące gwiazdy kinematografii. Młodzi aktorzy nierzadko dają popis, kreując może nieidealne role, ale poprawne i ciekawe. Szczególnie że nie zawsze ich wyzwania były proste. Właściwie to z wyjątkiem Maćka Stuhra w roli głównej, pozostała część obsady jest w miarę "nieopatrzona", a przez to ciekawsza. Nareszcie jakiś serial z nowymi twarzami!
Do tego to jeden z tych seriali, który nie zajmuje lat czy miesięcy, lecz zaledwie osiem/dziesięć (w przypadku sezonu pierwszego) godzin. I jeden z tych nielicznych, które można obejrzeć FAMILIJNIE. Nie należy do krwawych produkcji, bowiem w głównej mierze traktuje o zagadce. I pewnie dzięki temu nie musi chwytać się tanich scen erotycznych, by przyciągnąć uwagę. Spodoba się młodszemu i starszemu pokoleniu.
Akcja pędzi. Zdjęcia są piękne (chciałabym chodzić do podobnej placówki z taką salą teatralną). Muzyka elektryzująca. Nic dziwnego, że Belfer 2 mi się podobał. Pytanie brzmi, czy równie mocno, co część pierwsza. Niestety nie, ale ciężko żeby ktoś wywołał dwa razy podobne wrażenie. Poza tym intryga jest o niebo bardziej wymyślna w dwójce, przez co wydaje się wręcz niemożliwa. Ale nie zapominajmy, że to tylko serial...
Według mnie Belfer 2 stoi na dobrym poziomie. Ciekawym, oryginalnym, porywającym. Takim, którym można się chwalić za granicą, i takim, do którego będzie się chciało powracać (bo po powtórce można wychwycić więcej szczegółów). Dlatego też polecam ten tytuł wszystkim tym, którzy jeszcze nie mieli szansy go obejrzeć.
Znacie? Oglądaliście?
Ja nie znam, ale mój narzeczony ogląda.:)
OdpowiedzUsuńDenerwuje mnie ten serial, bo w pierwszym sezonie wprost się zakochałam, a ten drugi, to nie wiem, na początku oglądałam z ciekawości, później przez trzy odcinki nie wiedziałam, co się dzieje, więc juz miałam rzucić oglądanie ale jednak ostatni odcinek........... nie mam słów, Żulczyk trochę popłynął, mi się wydaje, i zmaścił zakończenie, bo jak można tyle wątków w jednym odcinkow zakończyć?? No nie da się. I jakoś nie podoba mi się wizja trzeciego sezonu.
OdpowiedzUsuńBez dwóch zdań - pierwszy sezon jest lepszy.
UsuńAle tak jest na ogół.
Ano Żulczyk popłynął, ale jeszcze - moim zdaniem - nie ma ogromnej tragedii. Może przy trzeciej części wszystko będzie prostsze? :D
Trochę o tym serialu słyszałam i może za jakiś czas obejrzę. ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za polskimi produkcjami :( niestety seriali też nie oglądam.
OdpowiedzUsuńZamierzam obejrzeć, bo od dawna mam ochotę przekonać się czy do mnie trafi ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy sezon bardzo mi się podobał i nie mogę doczekać się, aż w końcu znajdę czas na obejrzenie drugiego.
OdpowiedzUsuńOglądałam i z niecierpliwością co tydzień czekałam na kolejny odcinek, kiedy sezon się skończył nie powiem również byłam zła na takie rozwiązanie zagadki poplątane, średnio wiarygodne i pozostawiające nadal trochę niedomówień. Teraz na chłodno, kiedy już poukładałam sobie to wszystko w głowie stwierdzam, że to był całkiem dobry sezon, ale jednak pierwszy podobał mi się bardziej ;) [SPOJLER] Jedno czego najbardziej mi szkoda, to, że uśmiercono Kędzierskiego, uważam, że aktor naprawdę stanął na wysokości zadania i świetnie wcielił się w swoją rolę. Ale cóż "Belfer" ma to do siebie, że uśmierca najciekawsze postaci, choć pewnie przez to jest tak intrygujący. [KONIEC SPOJLERA] Ciekawa jestem czy powstanie trzeci sezon, mam nadzieję, że tak :)
OdpowiedzUsuńJa też mam taką nadzieję :D
UsuńMuszę w końcu obejrzeć ten serial, bo już od dawna wiele osób mi go poleca...
OdpowiedzUsuń